Kiedy byłaś już na miejscu wzięłaś szybki prysznic i stanęłaś przed największym problemem… w co się ubrać. Zanurkowałaś w swojej walizce i szukałaś czegoś odpowiedniego na tę okazję. Bo właściwie jak można by to nazwać? Spotkanie? A może.. randka. Nagle w twoje dłonie wpadła przepiękna sukienka. Była w kolorze pudrowego różu, miała dłuższy tył i krótszy przód i była zdobiona srebrnymi diamencikami. Jednymi słowy: była idealna. Szybko ją na siebie nałożyłaś. Po raz kolejny zanurkowałaś do walizki, tym razem w poszukiwaniu butów. Było to dosyć łatwe, bo z tych bardziej eleganckich par postanowiłaś, że na ten wyjazd weźmiesz tylko jedną. Były równie piękne, jak sukienka. Były to dosyć wysokie, srebrne szpilki, które mieniły się pięknie w świetle lamp i idealnie pasowały do twojej kreacji. Dodałaś do niej tylko trochę biżuterii i zrobiłaś lekki makijaż. Włosy spięłaś i w końcu byłaś gotowa. Wzięłaś małą torebkę i wyruszyłaś w miasto.
Była dokładnie godzina 19, kiedy znalazłaś się pod wyznaczonym przez Berlina miejscem. W nocy to miasto wyglądało jeszcze piękniej. W blasku świec, pełne śmiejących się ludzi. Mogłabyś tu zostać na zawsze.
Z twoich rozmyślań wyrwał cię czyiś dotyk, a dokładnie czyjeś ręce na twojej talii. Odwróciłaś się i ujrzałaś rozradowanego Berlina. Zmierzył cię wzrokiem i otworzył szeroko usta ze zdziwienia.- Wow.. gdy mówiłem „zrób się na bóstwo” nie myślałem, że weźmiesz to na aż tak poważnie – powiedział, a ty tylko się zaśmiałaś – No dobrze, zatem chodź moja bogini – wziął cię pod rękę i zaprowadził do jednej z tych cudownych restauracji.
Weszliście do środka i przywitał was miły zapach oraz donośna włoska muzyka. Berlin podszedł do jakiegoś mężczyzny i serdecznie się z nim przywitał, a następnie do ciebie wrócił.
- Panie przodem – powiedział i ręką wskazał ci stolik.
Uśmiechnęłaś się i podąrzyłaś do wskazanego stolika. Berlin odsunął ci krzesło, a następnie sam usiadł. Po chwili przyszedł do was kelner i złożył zamówienie.
- Naprawdę pięknie dziś wyglądasz – powiedział Berlin przyglądając ci się rozmarzony od góry do dołu.
Zjedliście swoje dania i nagle usłyszałaś muzykę. Odwróciłaś się i zobaczyłaś zespół, którego wokalista puszcza oczko Berlinowi. Uśmiechnęłaś się do niego, bo wiedziałaś, że to jego sprawka.
- Można Panią prosić – wstał i wyciągnął rękę.
- Oczywiście – powiedziałaś i ujęłaś jego dłoń.
Resztę tego wieczoru spędziliście na tańcu, śpiewaniu i piciu wytrawnego włoskiego wina, ciesząc się swoim towarzystwem.
Denver - Od 30 minut siedziałaś w garderobie i szukałaś ciuchów na randkę. Połowa Twoich rzeczy była poza szafą. Przy wyborze ubrań pomagała Ci Nairobi.
- No nie mam w co się ubrać! - zirytowana, rzuciłaś za siebie jedną z bluzek.
- A może to? - dziewczyna podniosła ubranie z podłogi. Była to czerwona sukienka "Hiszpanka". Obejrzałaś się za siebie, rzuciłaś krzywe spojrzenie i z powrotem odwróciłaś się.
- Przecież ślicznie będziesz w tym wyglądać.
- Nie prawda.
- [T.I] [T.N]! Ubierasz to i koniec! - złapała Cię za rękę i kazała Ci się podnieść. Westchnęłaś i wstałaś. Wzięłaś od Nairobi sukienkę. - Ubierz do tego te buty. - Wskazała palcem czarne sandały na lekkim obcasie. Wzięłaś je i poszłaś się ubrać. Po chwili przyszłaś.
- I jak wyglądam? - spytałaś, przeglądając się w lustrze.
- Ładnie, ale czegoś mi brakuje. - wzięła złote kolczyki koła, złote bransolety i kilka pierścionków. Podała Ci. - Ubierz je.
CZYTASZ
Dom z Papieru PREFERENCJE
HumorPostacie: Profesor 🤓 Berlin 😏 Denver 💥 Helsinki 😽 Rio 🖥 Tokio👄 Nairobi💫 Lizbona✏ Sztokholm ☺ Palermo🇩🇪 Marsylia🐾 Bogota🦁 BONUS: Arturo ✂
16. Wasza pierwsza randka.
Zacznij od początku