(24.) dress

91 11 4
                                    

━━━━━ 🃏 ━━━━━

DRESS
chapter twenty four

━━━━━ 🃏 ━━━━━

Red wyszła ze szpitala po kilku dniach. Brunetka czuła się już lepiej i chociaż była cała poobijana, to miała serdecznie dość szpitalnych ścian, poza tym niewiele jej brakowało do tego, aby wypisała się na własne żądanie. Na szczęście jednak lekarz nie widział żadnych przeciwwskazań, co do tego, aby zakończyła hospitalizację, więc jeszcze tego samego dnia znalazła się już w swoim pokoju w hotelu. Technicy zostawili po sobie pobojowisko, ale uznała, że i tak nie będzie w nim za długo, bo musiała prędzej czy później wrócić do Waszyngtonu, gdzie czekał na nią raport do napisania i zakończenie sprawy w agencji. 

Bezsilnie opadła na łóżko, nie chcąc nawet o tym myśleć i przekręciła się na brzuch. Nie miała pojęcia, co u Michaela, bo nie widziała go odkąd do niej przyszedł i od tamtego momentu też się nie odzywał, ale uznała, że pewnie musiał mieć sporo na głowie w związku z zakończeniem śledztwa na miejscu. Red wtuliła twarz w swoją poduszkę, starając się nie zawracać sobie głowy tymi rzeczami, skoro było po wszystkim, bo jednak nadal potrzebowała sporo odpoczynku, aby dojść do siebie i miała już ochotę się zdrzemnąć, kiedy poczuła pod sobą wibrację i niechętnie sięgnęła po telefon. Nie spojrzała nawet na to, kto się do niej dobijał. 

– Halo? – mruknęła niezadowolona i zamknęła nawet oczy. Chciała szybko odbyć tę rozmowę i położyć się spać. To łóżko było o wiele wygodniejsze od tego szpitalnego i Red słyszała jak ją wołało do siebie. 

Cześć, malutka – usłyszała głoś blondyna po drugiej stronie. – I jak? Wyszłaś już? – dodał, a przez jego głos przebijała się troska. I to wyraźna. Red bardzo dobrze to słyszała. Uśmiechnęła się na sam dźwięk głosu blondyna i uniosła głowę z poduszki. 

– Tak, spokojnie. Już jestem w hotelu - przyznała, odgarniając kosmyk włosów za ucho. – Jak się mają sprawy?

Dobrze, w zasadzie wszystko jest już gotowe i wystarczy poczekać na rozprawę w sądzie. Prokurator twierdzi, że nie będzie żadnych podstaw, aby uniewinnić Jareda. Pomimo wszystko był w pełni poczytalny, gdy zabijał, więc czeka go dożywocie. Może nawet podwójne – dodał, wzdychając ciężko. Brunetka wyczuła, że nie chciał chyba o tym rozmawiać, więc nie ciągnęła tematu. – Słyszałaś, że Booth też już wydobrzał? W prawdzie jest cały w opatrunkach, ale skurczybyk sobie radzi.

– Coś obiło mi się o uszy – zachichotała. – Dziękuje, że zadzwoniłeś, to bardzo miłe – dodała, zaciskając dłonie na smartphonie. Dopiero co go odzyskała, dzięki Michaelowi. Odnalazł wszystkie jej rzeczy, które Jared odebrał jej po tym jak ją obezwładnił i tak naprawdę niczego nie straciła, czy nic nie okazało się być zepsute. 

W zasadzie mam do ciebie pytanie – przyznał nieco niepewnie, przez co brunetka nadstawiła uszu. Była ciekawa, czego chciał. – Booth organizuje niewielką imprezę u siebie w domu. Za miastem. Pomyślałem sobie, że skoro nie udało nam się pójść na kolację, to może pójdziemy na nią razem? – dodał, po czym westchnął. – Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała.

– Ale chcę, spokojnie – zaśmiała się, zdając sobie sprawę z tego, że nawet tego nie przemyślała, ale nie musiała. Cieszyła się, że ją zaprosił, bo w duchu sama chciała spędzić z nim trochę czasu z daleka od tematów związanych ze śledztwem, krwią, Karciarzem czy tym co się stało. Impreza u Bootha brzmiała dobrze. Zakładając, że nikt nie będzie wyciągał tych brudów. – Kiedy?

W tę sobotę – powiedział wyraźnie ucieszony po jej słowach. – Zaczyna się o siódmej wieczorem, więc przyjadę po ciebie wcześniej. Zresztą jeszcze to wszystko uzgodnimy – dodał nieco podekscytowany. Red zachichotała pod nosem i przytaknęła. Porozmawiali jeszcze trochę, a później blondyn się już pożegnał i pożyczył jej jeszcze udanego wieczoru. Brunetka przekręciła się na plecy i uśmiechnęła pod nosem. Westchnęła cicho i zacisnęła dłonie na telefonie, zdając sobie sprawę z tego, że już dawno się tak nie czuła. 

━━━━━ 🃏 ━━━━━

Sobota nadeszła bardzo szybko i po drodze Red zdążyła kupić jeszcze jakąś ładną sukienkę, która nadawała się na domówkę i nie była przesadnie elegancka. Miała tylko nadzieje, że Michaelowi się spodoba. Stała w łazience i kończyła swój makijaż, mając nadzieje, że się wyrobi, zanim blondyn przyjedzie. Nie chciała się spóźnić do Bootha, bo pomimo tego, że nie mieli ze sobą zbyt wiele wspólnego i nie widywali się za często, to jednak polubiła tego mężczyznę. I wciąż liczyła, że się nie dowiedział, że go podejrzewała, bo nie chciała, aby coś się popsuło w ich stosunkach. Nie lubiła robić sobie wrogów. 

Przejrzała się w lustrze, gdy przeciągnęła po ustach czerwoną pomadką, a później poprawiła włosy. Zostawiła je rozpuszczone, bo lekko pofalowały się po myciu, dlatego uznała, że tak będą prezentować się najlepiej. Później obróciła się jeszcze w jedną i drugą stronę, aby spojrzeć na swoje odbicie i uznała, że wygląda dobrze. Sukienka była czarna, przez co podkreślała figurę agentki i bardzo jej się podobała. Miała tylko nadzieje, że Michael podzieli to zdanie. 

Użyła jeszcze swoich perfum i była gotowa do wyjścia, dlatego sięgnęła po torebkę, aby zajrzeć do telefonu, który włożyła już do środka, ale nie było żadnej nowej wiadomości od blondyna. Podgryzła wargę, zapominając o pomadce i zaczęła się już martwić, że coś było nie tak, ale po chwili już usłyszała pukanie do drzwi, dlatego porwała kartę, którą schowała do torebki i poszła otworzyć. Za nimi stał Michael, który miał na sobie czarną koszulę, odpiętą na dwa ostatnie guziki pod szyją i czarne spodnie. Wyglądał naprawdę atrakcyjnie. Pachniał tak samo. 

– Cześć, malutka – uśmiechnął się na jej widok i musnął jej policzek swoimi ustami. – Przepięknie wyglądasz. Ta sukienka. Wow – dodał, mierząc ją wzrokiem. Był zachwycony.

– Dziękuje – zachichotała i obróciła się, aby zaprezentować mu cały efekt. – Ty też. Bardzo do twarzy ci w czarnym – dodała i podgryzła swoją wargę.

– Cieszę się, że ci się podoba – przyznał, gdy zamknęła już za sobą drzwi od pokoju. – Mam nadzieje, ze będzie fajnie, bo nie chciałbym cię zabierać gdzieś, gdzie będzie nudno. 

– Na pewno miło spędzimy ten wieczór, spokojnie – Splotła jego dłoń ze swoją i udali się już do widny, aby zjechać nią na dół, a później wsiąść w samochód i pojechać na przedmieścia do Bootha. 

━━━━━ 🃏 ━━━━━

nie wierzę, że kończę kolejne ff:")

deadly cards • cliffordWhere stories live. Discover now