(16.) whisper

108 12 0
                                    

━━━━━ 🃏 ━━━━━

WHISPER
chapter sixteen

━━━━━ 🃏 ━━━━━

Tym razem mieli do czynienia z czym w rodzaju opuszczonego parkingu piętrowego. Nikt już z niego nie korzystał, ale z góry rozciągał się całkiem znośny widok na miasto. Najważniejsze jednak w tym wszystkim było to, że znowu dało się zauważyć linię kolejową, a odkąd Red wpisała powiązanie z koleją do profilu mordercy, zawęzili obszar poszukiwań i planowanych działań, co dało im więcej czasu do namysłu. Oczywiście Michael bił się po głowie za to, że na to nie wpadł, ale odkąd wszystko potoczyło się w taki, a nie inny sposób, to wcale nie zazdrościł Red tego, że to jej udało się coś osiągnąć w śledztwie. 

– Dobrze, dziękuje. Będziemy z panią w kontakcie – Skinął głową na kobietę, która znalazła ciało. Nie miał pojęcia, skąd się wzięła akurat o takiej porze w takim miejscu, ale uznał, że nie będzie jej już o to wypytywał, bo była zbyt roztrzęsiona, żeby rzetelnie odpowiedzieć. Blondyn odprowadził ją wzrokiem, a później westchnął cicho, chowając mały notatnik i długopis do kieszeni swoich spodni. Przesłuchiwanie podejrzanych miało swoje plusy, ale też jeszcze większe minusy, bo cały czas trzeba było trzymać emocje na wodzy i nie wypaść na zbyt oschłego. Cóż, Michael i tak tego nigdy nie opanował, ale jakoś nikt nie zwrócił mu na to uwagi. 

Odwrócił się w stronę brunetki, która stała obok koronera, blisko ciała i słuchała tego, co miał jej do powiedzenia. Oczywiście ciało miało trafić na sekcję, aby wykluczyć, że nikt nie podłapał Karciarza i nie zaczął zabijać w podobny, ale nie ten sam sposób. Michael mimowolnie uśmiechnął się na widok Red i gdy odgarnęła swoje długie włosy na plecy, zakładając przy tym niesforny kosmyk za ucho, zagryzł swoje wargi. Przyłapał się na tym, że miał dziwną ochotę, aby pocałować ją na oczach wszystkich i nie przejmować się tym, co powiedzą. Red zerknęła na niego kątem oka, gdy koroner dalej coś jej tłumaczył i uśmiechnęła się lekko, a gdy upewniła się, że nikt nie patrzył, posłała mu całusa w powietrzu. Blondyn zachichotał, wsuwając dłonie do kieszeni spodni i powoli udał się w ich stronę.

– Nie wygląda to za ciekawie, co? – zagadnął, przyglądając się jak dwóch techników chowało młodej kobiety z poderżniętym gardłem i różą w nim do czarnego worka. Za taśmami, które jakiś policjant rozwiesił na dole głębili się już ludzie, ciekawi tego, co się stało i czy to znowu był Karciarz. 

– Tak, niezbyt – przyznała, kiwając głową i skrzyżowała dłonie na piersi. – Chyba trzeba będzie zwołać konferencję prasową. 

– Zobaczę, co Booth na to powie - powiedział, wzdychając i przeczesał palcami swoje włosy. – Pięknie wyglądasz – dodał, zerkając na nią. Koroner już się oddalił, aby zbadać inne ślady, chociaż nie było to konieczne, więc zostali sami. Blondyn stanął na przeciwko brunetki, a ona mimowolnie zarumieniła się lekko.

– Przestań. Nie miałam nawet czasu, aby się przygotować lepiej do pracy - przyznała zawstydzona i odwróciła od niego swój wzrok. Nie lubiła, gdy ktoś ją zawstydzał, a blondynowi przychodziło to wyjątkowo łatwo. – Poza tym jesteśmy na miejscu zbrodni, zachowuj się – Uderzyła go lekko w ramię, aby się opanował. Michael tylko roześmiał się pod nosem. 

– Czemu się tak denerwujesz? Przecież i tak nikt nie zwraca na nas uwagi. Są zbyt zajęci trupem i tym czy karciarz nie zostawił tu śladów – Wzruszył ramionami i założył jej kosmyk włosów za ucho. 

– Nie denerwuje się, po prostu mnie rozpraszasz i nie mogę się skupić, a jak się nie skupię, to szef będzie miał kolejny pretekst, aby kazać mi wracać do domu i przysłać tu za mnie jakiegoś faceta – przyznała otwarcie, wzdychając. Martwiła się od jakiegoś czasu, że w końcu dostanie naganę i będzie musiała wracać do Waszyngtonu. 

– Nie zrobi tego. Nie pozwolę mu na to. Musimy dokończyć to śledztwo. Razem – przyznał i spojrzał na nią całkiem poważnie. – Ale mam za to propozycję dla ciebie. 

– Jaką?

– Pójdziemy razem na kolację, abyś się tak nie stresowała. Zjemy coś dobrego, odprężymy się. Porozmawiamy w końcu o czymś innym, a nie tylko o Karciarzu, bo mam wrażenie, że facetowi to naprawdę pasuje, że tak o nim mówimy. Obrasta w piórka i ego mu skaczę do Księżyca – powiedział, przez co brunetka parsknęła śmiechem. 

– Jesteś czasami niemożliwy, wiesz o tym?

– Raz czy dwa chyba już o tym wspomniałaś – Wzruszył ramionami i wsunął dłonie do kieszeni spodni. 

– W takim razie chyba muszę częściej, bo nic do ciebie nie dociera - Uniosła brew i jęknęła, gdy dał jej klapsa. – Clifford, do cholery!

– No co? Sama się prosisz – powiedział, gdy szli już do samochodu. Nie było tak naprawdę już nic do zrobienia, poza tym, że trzeba było wezwać na posterunek podejrzanych i wszystkich przesłuchać, a potem odebrać raport z sekcji zwłok. – To jak będzie?

– To jak będzie z czym?

– Red, nie rób ze mnie idioty – Spojrzał na nią z politowaniem, ale nie potrafił się na nią gniewać. Roześmiał się po chwili i uniósł na nią wzrok, gdy schodzili po starych i sfatygowanych schodach na dół, gdzie zostawili swoje samochody. 

– Żartuje. Lubię się po prostu z tobą drażnić – powiedziała szczerze, wzruszając ramionami. – Zastanowię się, panie Clifford. Ale prawdopodobnie możesz wpaść po mnie o siódmej. Pasuje ci? – dodała, unosząc brew.  

– O siódmej?

– O siódmej.

– Będę, panno Davenport. Możesz być tego pewna – przyznał, kiwając głową, a później otworzył jej drzwi do samochodu, aby wyjść na dżentelmena. Brunetka zaśmiała się cicho, ale usiadła za kierownicą i westchnęła. – Do zobaczenia, mała. Uważaj na siebie. Nigdy nic nie wiadomo.

– Postaram się. Ale ty też uważaj – Zerknęła na niego, gdy zapięła już pas. – Do zobaczenia. 

Zamknął drzwi, a później odsunął się, aby mogła spokojnie odjechać. Stał tam dopóki samochód nie zniknął za zakrętem i westchnął cicho. Zaczął się zastanawiać czy nie wrócić na górę, aby w jakiś sposób nie pomóc, ale uznał, że to i tak nie ma sensu, bo nie mógł się już i tak skupić na niczym innym jak na tej brunetce, która dopiero co odjechała. 

━━━━━ 🃏 ━━━━━

 z tego miejsca już bliżej do końca kart niż do początku, just saying

deadly cards • cliffordWhere stories live. Discover now