(23.) explanations

87 12 0
                                    

━━━━━ 🃏 ━━━━━

EXPLANATIONS
chapter twenty three

━━━━━ 🃏 ━━━━━

Michael dowiedział się, gdzie zabrali Red i zaraz pojechał pod odpowiedni szpital. Miał tylko nadzieje, że brunetka wydobrzeje i że przebywanie za długo w zimnej wodzie nie sprawi, że nabawi się jakiś chronicznych problemów ze zdrowiem. Gdy wpadł na izbę przyjęć, długo musiał przekonywać pielęgniarkę, aby chociaż powiedziała mu, co działo się z Red. Kobieta była nieugięta, ale chyba pomógł stan blondyna w jakim się znalazł, bo był cały mokry i ubłocony, w skrócie prezentował się gorzej niż zbity pies wyrzucony na deszcz, ale w końcu udało się i zaprowadzono go pod intensywną terapię. 

Oczekiwanie miały trwać bez końca. Michael dostał specjalny uniform, aby spełniać wymogi odwiedzin na oddziale i albo kręcił się bez celu po korytarzu, albo siedział na krzesełku, obserwując jak mijała go cała masa osób. Lekarze, pielęgniarki, a nawet inni pacjenci. Blondyn był zestresowany, bo nic jeszcze nie było wiadomo, a czas wykonywania badań Red ciągnął się w nieskończoność. Już miał nawet ochotę wejść bezceremonialnie do środka, aby tylko dowiedzieć się, co się dzieje i czy Red w ogóle to przeżyje, ale sam poczuł się dziwnie ospały, gdy znalazł się w ciepłym miejscu, daleko od wiatru i deszczu. Nie zorientował się nawet, kiedy zmęczony tym wszystkim zasnął. 

Nie wiedział, ile tak spał. Nie miał nawet pojęcia, ale obudził się dopiero wtedy, gdy ktoś potrząsnął jego ramieniem. Mruknął niewyraźnie pod nosem, po czym wziął głębszy oddech i otworzył oczy. Przez kilka sekund wszystko było niewyraźne, ale później zobaczył jak ktoś się nad nim pochyla, przez co przetarł twarz dłonią i uniósł głowę. 

– Hm...?

– Detektyw Michael Clifford?

– Tak, to ja – przyznał, czując jak przeszedł go zimny dreszcz. Nadal miał na sobie wilgotne ubrania. – Co się dzieje? Co z Red? – dodał od razu, łącząc ze sobą wszystkie fakty. Przypomniał sobie, gdzie był, na co czekał i co się stało. Momentalnie też zdał sobie sprawę z tego, że pewnie jego telefon urywał się od nieodebranych połączeń, a skrzynka była zapchana nagraniami, ale miał to gdzieś. 

– Wszystko dobrze. Pacjentka była niezwykle wyziębiona i obawialiśmy się, że nie uda nam się jej wyratować, ale to bardzo waleczna kobieta. Obecnie przebywa na oddziale intensywnej terapii, aby dojść tam dla siebie, dlatego odradzałbym jakieś odwiedziny, nawet te na kilka minut, ale uznałem, że mimo wszystko należą się panu jakieś wyjaśnienia – powiedział lekarz, przez co Michael wziął głęboki oddech. Czuł jak od nowa zalała go ulga i tylko oparł się z powrotem o krzesełko, na którym siedział. 

– Dzięki bogu – mruknął tylko, a później przeczesał palcami swoje włosy. – Bardzo panu dziękuje – dodał tylko, ale lekarz już go nie słuchał, bo odszedł zaaferowany stanem zdrowia jakiegoś swojego pacjenta, do którego zawołała go pielęgniarka. Michael odprowadził go wzrokiem, a później w końcu podniósł się i uznał, że nic tam po nim, skoro nie mógł pójść do Red. Na szczęście była już bezpieczna i nikt jej nie zagrażał, więc nie miał wyrzutów sumienia, że zostawiał ją samą w takim miejscu. Zerknął na siebie i swoje ubrania, po czym westchnął ciężko i udał się do wyjścia. Marzył o tym, aby się wyspać, wziąć prysznic i po prostu na jakiś czas zapomnieć o tym wszystkim, co się stało w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin. 

━━━━━ 🃏 ━━━━━

Minęły dwa dni zanim Michael zjawił się w szpitalu. Wcześniej kupił jeszcze bukiet czerwonych róż i wystroił się w czarną koszulę, mając nadzieje, że Red będzie chciała z nim w ogóle porozmawiać. Po dotarciu na miejsce dopytał jeszcze o brunetkę, po czym dał się zaprowadzić jakiejś młodej pielęgniarce, która była o wiele przyjemniejsza od tamtej, którą spotkał w dniu przywiezienia Red do szpitala, pod odpowiednią salę. Podziękował za fatygę, a później nieśmiało wsunął się do środka. 

Red leżała wśród białej pościeli, nie mogąc się przyzwyczaić do tego wszystkiego. Do tego miała igłę z wenflonem wbitą w rękę, co strasznie jej się nie podobało, bo od dziecka strasznie się ich bała i tylko nieprzyjemnie ją to uwierało. Gdy jednak odwróciła głowę w stronę drzwi, na jej bladej tworzy pojawił się uśmiech.

– M-Michael?

– Cześć, malutka – przyznał niepewnie i zacisnął swoje dłonie na bukiecie róż. – Możemy porozmawiać?

– Tak, jasne, że tak. Wejdź – Pokiwała śmielej głową, zaciskając przy tym mimowolnie dłonie na pościeli. – Myślałam już, że nie przyjdziesz, że J-Jared, zrobi ci krzywdę... 

- Cichutko, już po wszystkim. Nic się nikomu nie stało - Usiadł na skraju łóżka, nakrywając jej dłoń swoją. - No może oprócz Bootha, ale on jest jak kot, zawsze daje sobie radę - dodał, wzruszając ramionami.

– Na początku myślałam, że to on – powiedziała, wyrzucając z siebie to wszystko. Miała stanowczo za dużo czasu na przemyślenia. Za te czterdzieści osiem godzin dochodzenia do siebie nie robiła nic innego od myślenia o śledztwie, które zyskało status zakończonego. Jared siedział w areszcie i czekał na sprawę w sądzie. Red i Michael mieli zeznawać. Red w charakterze niedoszłej ofiary, ale jeszcze nie miała o tym pojęcia. – Znalazłam jego akta, zauważyłam, że był w wojsku, w Rangersach, w 75. Pułku. Pomyślałam sobie, że może coś się tam stało, co skłoniło go do zabijania, ale uznałam, że to nie ma sensu. Długo nie chciałam ci o tym mówić, bo w końcu to twój szef, bałam się, że mnie wyśmiejesz. Dopiero zorientowałam się o wszystkim, gdy znalazłam się w tamtym miejscu i zobaczyłam to zdjęcie. Ciebie i Jareda. I ten nieśmiertelnik, domyśliłam się, że to jego. Nikt inny na to mi wszystko nie pasował, a pamiętałam, że miał go na sobie, gdy wtedy przyszedł do twojego gabinetu, gdy nabraliśmy go, że jesteśmy parą... – dodała, a potok słów wręcz wylewał się z jej ust. Do tego stopnia, że aż Michael musiał uspokoić ją pocałunkiem. 

– Już spokojnie, skarbie, wszystko rozumiem. I bardzo mi przykro, że musiałaś przez to wszystko przejść. Ten bydlak... nie chce nawet nazywać go swoim przyrodnim bratem, po prostu na to nie zasługuje. Nie po tym co zrobił tym wszystkim kobietom, nie po tym, co zrobił tobie, po prostu nie – Michael pokręcił głową, a później przytulił Red do siebie. Wiedział, że czekała ich jeszcze długa droga, ale gdy widział ją całą i zdrową, nie obawiał się tego tak bardzo jak wcześniej. Wiedział, że razem sobie poradzą. 

━━━━━ 🃏 ━━━━━

jutro ostatnie dwa i epilog x

deadly cards • cliffordWhere stories live. Discover now