Chapter XXVIII ,,A code?"

263 27 2
                                    

Przepraszam was za takie zniknięcie. Korona mi trochę za bardzo zajęła czas ;"")

Mam nadzieję, że jeszcze żyjecie i jakoś się trzymacie :3 Spróbuję publikować teraz bardziej regularnie żeby może choć trochę umilić wam czas

***** ***

Zastygłam w miejscu. Zaś Jeff od razu otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Dlaczego musieliśmy iść tam gdzie byli akurat oni? Co niby planują zrobić tym razem? Znów chcą mnie torturować? Spróbować.. innych rzeczy?

Nie miałam bladego pojęcia o co tu chodziło i dlaczego. Nie posiadałam przecież innych informacji o tym projekcie, nie mogłam powiedzieć im już nic więcej. Dlaczego więc kazali mi przyjść na dół do tej szczurzej nory, gdzie kręci się najwięcej z ich rodzaju?

Jeff zerknął na mnie krótko. Płomień złości błysnął w jego oczach, gdy kazał mi wejść do środka; gdy po raz kolejny wymuszał na mnie posłuszeństwo. Jednak wciąż się wahałam. Nie miałam najmniejszej ochoty słuchać Jeffa, nie chciałam słuchać także ich.

Wtem nagle jego dłoń zacisnęła się mocno na moim nadgarstku i wciągnęła mnie do mrocznego pomieszczenia. Chłód i strach ogarnęły mnie niczym fala. Od razu objęłam się ramionami by dodać sobie otuchy i zatrzymać trochę ciepła.

Gdy tylko przekroczyłam próg poczułam obrzydliwy zapach. Skojarzyłam go natychmiast. Na wierzch umysłu wypłynęły mi niczym topielec wspomnienia zdeformowanego ciała Loli. O mój boże. Błagam, oby nie znajdowała się tu jakaś moja kolejna przyjaciółka. Jednak z doświadczenia wiedziałam, że lepiej nie polegać na nadziei.

Zakryłam dłonią nos i spróbowałam wypatrzeć coś w mroku ciemnego pokoju. Nie musiałam wysilać się długo - tuż po chwili nagle rozbłysło światło. Instynktownie zamknęłam oczy żeby nie poraziła mnie intensywna jasność. Usłyszałam kroki. Ktoś się o mnie otarł. Potem rozległy się głosy:

- Chcieliśmy dziewczynę, nie potrzebujemy jej niańki - oświadczył ktoś drwiącym tonem. Ktoś kto zawsze od razu szuka zaczepki z Jeffem; zawsze wręcz o to prosi.

Masky.

- Zamknij się, skurwielu. Lepiej mów co wasze duo Pinky i Mózg od niej chcecie.

Po chwili otworzyłam powoli oczy. Przemknęło mi przez myśl zastanowienie jakim cudem Jeff mógł tak szybko przystosować wzrok do nagłej zmiany światła. Musiał mieć na to wpływ brak powiek - jego połączenia nerwowe pewnie były ekstremalnie uszkodzone lub coś w tym stylu.

Zamrugałam i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Przywitał mnie widok krwi, szczątków, organów i innych niezidentyfikowanych obrzydliwości. Po obu stronach pokoju stały stoliki z różnymi rodzajami narzędzi. Młotki, gwoździe, noże, piły.. i inne przedmioty, których nie potrafiłam nazwać. W głębi sali znajdowało się coś co przypominało stół operacyjny. Nawet leżało na nim czyjeś ciało jakby było przygotowane do sekcji, gotowe do rozcięcia wpół.

Nie od razu to dostrzegłam. Dopiero po chwili dojrzałam, że klatka piersiowa człowieka na stole się porusza. Unosiła się i opadała w rytm oddechu. Zemdliło mnie. Jego skóra miała jeszcze normalny odcień. Nie licząc wielu siniaków i rozcięć, wydawał się być w dobrym stanie.

Wciąż żył.

A oni zamierzali go zabić w najbardziej ekstremalnie makabryczny sposób. Może właśnie dlatego kazali mi tu przyjść? Żeby mnie torturować.. nim. Zmusić żebym patrzyła co mu robią. Albo każą mi samej rozcinać tego człowieka. Robić to, słuchając jednocześnie jego krzyków i błagań bym przestała, bym miała litość.. Nie. Jeff nie pozwoliłby na to, prawda? Oh, pieprzyć to. Oczywiście że stałby obok i obserwowałby to ze swoim zwierzęco-sadystycznym uśmiechem na twarzy.

||  T A K E N || Jeff the Killer Dark Story || ⨂Where stories live. Discover now