🔪Chapter IX v2 ,,To the panic button"

1.3K 81 4
                                    

Przy zakończeniu rozdziału VIII mogł*ś wybrać opcję - pobiec do drzwi lub uruchomić alarm. Jeśli nie wybrał*ś, zawróć i dokonaj wyboru.

Jest to jedna z wersji alternatywnych, mogąca lub nie poprowadzić cię dalej. Drugą opcją był bieg do drzwi.

******

Nie.

To raczej dobry wybór. Nie przywołałam nikogo krzykiem, ale alarm to co innego. Po coś tu się w końcu znajdował. Musiałam jakoś dać znać, że coś jest nie tak. Musiałam powiadomić FBI, że mnie zaatakowano.

Podjęłam decyzję. Przygotowałam się, spięłam już mięśnie by podnieść się i rzucić do przycisku, gdy nagle.. Zauważyłam coś. Nie, raczej kogoś. Jakiś cień majaczył się w ekranie tv. Jakby coś chciało stamtąd wyjść. Oddech zamarł mi w gardle. Stałam jak skamieniała.

Cienisty kształt przypominał postać.

Która zaraz zaczęła wynurzać się wprost z ekranu.

Odrętwiała ze strachu, nie byłam w stanie nic zrobić tylko patrzeć, obserwować jak intruz powoli przechodzi do mojego pokoju z telewizora. Postać wyprostowała się, stając ze mną twarzą w twarz. W końcu mogłam lepiej jej się przyjrzeć. I od razu tego pożałowałam. Wygląd był upiorny, nieludzki. Aż byłam pewna że śnię. Ale mimo wszystko kogoś mi przypominał..

Wyglądał jak.. Link! Z tamtej gry Legend of Zelda o ile dobrze pamiętałam. Jednak podobieństwo było tylko powierzchowne. Gdy tylko uniósł głowę nie przypominał prawie wcale bohatera gry z mojego dzieciństwa. Jego oczy były czarne jak noc, a szkarłatna krew spływała z nich cienkimi strużkami na policzki. Uśmiechał się złowieszczo i niebezpiecznie. Nie było potrzeby zastanawiać się dwa razy, by wiedzieć, że musiałam uciekać. I to szybko.

Stał tuż obok przycisku alarmu, ale postanowiłam zaryzykować i rzuciłam się w tamtą stronę. Chyba się tego nie spodziewał, bo przez twarz przemknęło mu niedowierzanie i zaskoczenie. Ale nakazałam sobie skupić się, miałam ważniejsze zadanie niż patrzenie się na niego, musiałam wcisnąć czerwony guzik, musiałam zaalarmować FBI.

Z tego wszystkiego prawie potknęłam się o kable. Ostrożnie wyminęłam pozostałe, by dostać się do ściany, gwarancji wolności. W końcu zbliżyłam się na tyle by móc dotknąć dłonią przycisku, a gdy go wcisnęłam poczułam niesamowitą ulgę. Ale wiedziałam że to jeszcze nie koniec. Cały pokój rozświetlił się intensywnym czerwonym światłem.

Wyjący alarm odbijał się od ścian małego pokoju, całe szczęście, że zadziałał, dobrze że udało mi się zawiadomić jakoś innych. Moment radości nie trwał jednak długo. Kątem oka zauważyłam jak intruz zamierza się na mnie z rękami, przeklinając.

Pewnie dlatego, że udało mi się włączyć alarm, a on nawet nie zareagował na czas, i to tuż pod jego nosem. Ale zamiast triumfu, zakładałam, że biły ode mnie raczej teraz niepokój i lęk.

Od razu odskoczyłam w porę w tył, udało mi się uniknąć jego ramion, ale za to potknęłam się o stół. Ominął mnie o cal, ale ja sama wylądowałam boleśnie na podłodze. Uderzyłam głową w deski, aż zrobiło mi się niedobrze. Ale spróbowałam to zignorować i podnieść się z ziemi, musiałam reagować jak najszybciej zanim on zdoła położyć na mnie łapska.

-̸̩̬͔̏̽͜ͅ ̴̧͉̭̅͜T̶̡̻̙̯̤̱̪͆͐̆y̸̡̨̭̦̣̲̻̫̍͋ͅ ̷̡̝̗̟͔́̌̊̀̄̉͑͜d̷̡̦͒z̸͒̈́̄͑́̾͂̈́͘͜i̷̡̱̳̗̞͇͎̣̓̎̓̒̐̔͐̀ẅ̸͎͙́k̷̡̜͙̹̘̒̽ő̶̢̭̙̹͊͗. A myślałem, że możemy to zrobić w łagodniejszy sposób - zasyczał, wbił we mnie wściekły wzrok oczu spływających krwią. Włosy stanęły mi dęba i od razu poderwałam się z podłogi. Czy to są jakieś moje urojenia? Czy to się w ogóle dzieje naprawdę? Przełknęłam ślinę, zbliżał się do mnie powoli, krok za krokiem.

||  T A K E N || Jeff the Killer Dark Story || ⨂Where stories live. Discover now