Rozdział 43.

715 70 7
                                    

– A czy zastanawiałaś się nad... – skrzywiłam się po raz kolejny słysząc głos przyjaciela tuż za swoimi plecami. Westchnęłam głośno i oparłam głowę o drewniany pal, do którego przywiązano nas parę godzin temu. Było dokładnie tak, jak się spodziewaliśmy. W momencie, w którym weszliśmy pomiędzy namioty obozowiska, natychmiast zapędzono nas do jego centrum i nie tylko zmuszono do zniesienia całego płonącego teraz drewna, ale zaraz potem brutalnie związano nie opodal. Na samo wspomnienie o Chadzie, pieczołowicie związującego mi ponownie nadgarstki, coś bardzo nieprzyjemnie przewracało mi się w żołądku. Jego wzrok, choć spokojny, a mina wyrażająca skruchę, ani trochę mnie nie przekonywała. Kłamał. Cokolwiek przed nami ukrywał, a z sekundy na sekundę przekonywałam się o tego ogromie, nie mogło skończyć się to dla nas dobrze. Od samego początku naszej wędrówki z wiedźmami, które jakoś dziwnym trafem znalazły się dokładnie tam, gdzie ich potrzebowaliśmy, dostrzegałam znaki. Tylko ja z Blaisem byliśmy traktowani jako zagrożenie. Tylko nas wiązano, a nie tylko my posiadaliśmy w tym gronie cenne zdolności. 

– Nie. Nie znam już więcej słów na literę P. Już o tym rozmawialiśmy. 

– Nie to miałem na myśli – poczułam jak niespokojnie poruszył się na swoim miejscu. Jego dłonie po raz kolejny splotły się z moimi. Tylko tak potrafiliśmy podnieść się w tej chwili na duchu. Oczywiście poza kompletnie bezsensownymi rozmowami. – Powiedz mi jeszcze raz, co powiedział tobie ten duch - jego głos raz po raz zagłuszany był przez mijające nas, zakapturzone postacie. 

– Mamy stawić się przy jeziorze w środku lasu, na północ stąd. Wie czym jestem. Ponoć już ktoś taki jak ja kiedyś istniał. Ma nas to ocalić. 

– Nie powiedziała przed czym? 

– A jak myślisz? – spojrzałam spokojnym wzorkiem na mijającą nas wiedźmę. Obrzuciła nas nienawistnym spojrzeniem i zacisnęła mocniej dłonie na niesionym przez nią naczyniu. Jego zawartość zachlupotała głośno, gdy przyspieszyła swojego kroku. Nawet stąd wyczuwałam intensywną woń ziół i osiki. Palili ją także w ogromnym palenisku. Ciężko było to znieść. Zastanawiałam się gdzie w tym wszystkim podziała się Chelsea, Alessio, Chad i Lena. Nie wiedziałam ich od samego poranka. Z minuty na minutę stawałam się coraz bardziej niespokojna. To wszystko wyglądało bardzo, bardzo źle. 

– Tak jak mówiłem, zabiję ich wszystkich nim zdążą nas tknąć. Nikt nigdy więcej nie spróbuje nas spalić żywcem. 

– Myślę, że mają wobec nas inne zamiary – po raz kolejny pociągnęłam za oplatające moje nadgarstki liny. Nasączono je werbeną, co choć sprawiało mi fizyczny ból, pozwalało mi zapanować nad otaczającą mnie burzą zjaw. Najwidoczniej osiedliśmy na starym polu bitwy. Tysiące dusz nie zaznało tutaj spokoju, porzucone bez należytego pochówku. Kątem oka dostrzegałam ich nikłe poświaty. Na ten widok ściskało mi serce. Nie mogłam im pomóc. Nie miałam jak. – Te zioła są zbierane dla nas. Odprawią na nas rytuał. 

– Mam dość zaklęć na jakieś pięć wieków – on także spróbował poluźnić więzy. Nie mieliśmy szans. Związano nas zaklętymi linami i uwięziono przy niebotycznych rozmiarów drewnie osiki. Doskonale wiedzieli jak nas unieruchomić na dobre. Mieliśmy tak na prawdę dwa wyjścia. Poczekać i zobaczyć co się stanie, albo spróbować zwiać i udać się dokładnie tam, gdzie kazała nam zagubiona dusza. Na samo wspomnienie o niej, włoski stawały mi dęba na całych ramionach. Musiał istnieć sposób na wydostanie się z tego miejsca. Czułam z każdym nawoływaniem wiedźm, że nasz czas się kończy. Kręgi z soli zawsze oznaczały barierę. Zastanawiało mnie od czego tym razem się odcinaliśmy. Od zewnątrz czy od wewnątrz. 

– Próbowałaś skontaktować się z Pierrem? – odezwał się Blaise po kilku minutach beznadziejnej ciszy. Grzebałam bezmyślnie starymi trampkami w suchej ziemi, na której siedzieliśmy. Nie do wiary, że dokładnie rok temu, o tej porze cieszyłam się  w pełni swoim nastoletnim życiem, kompletnie nieświadoma, i choć nadal zraniona, to wolna. Workowate jeansy były całe czarne od brudu. 

Bella Clairiere and City of Lost Souls (III)Where stories live. Discover now