XXII. Powrót

53 2 0
                                    

Gdy Crowley z Kasumi dotarli w końcu do kryjówki, była już bardzo późna pora. Na ciemnym niebie błyszczały gwiazdy, a pośród nich duży, jasny księżyc, który świetlał swym blaskiem okolicę. Nie docierał jednak do części lasu, gdyż blokowały go rozłożyste korony drzew... Kasumi głównie milczała, w sumie sam wampir zalecił, by nic nie mówiła i dała się mu skupić. Był spragniony. Strasznie spragniony. Zapach świeżej krwi nie dawał mu spokoju. Nie przypominał sobie, by jeszcze godzinę wcześniej był w takim stanie, to wszystko spotęgowało się tak nagle.

Dziewczynę zranił w rękę najpierw jeden z rycerzy, lecz ta rana zdążyła się już zasklepić... A później podczas walki ze zbójami w lesie ponownie została ranna. Sama Kasumi nie pamiętała nawet, kiedy się to stało. Nie poczuła nawet wtedy bólu... Dopiero po zakończonej walce zorientowała się, że jeden z mężczyzn musiał trafić ją mieczem... Cięcie było dosyć głębokie, przez co obficie płynęła z niego krew. Ból utrudniał także chodzenie i między innymi dlatego wampir teraz ją niósł... Ani trochę się jej się to nie podobało, ale co mogła zrobić? Z nim rozmawiało się gorzej niż ze ścianą. Na szczęście krwawienie nieco ustało.

Droga minęła im w milczeniu, ciszę przerywało jedynie huczenie sów, szelest liści spowodowany wiatrem i pojedyncze odgłosy dzikich zwierząt mieszkujących w lesie, których nagromadziło się w tej okolicy dosyć sporo. Zimą ledwo można było ujrzeć tu ptaki, lecz wiosną las ponownie przebudzil się do życia. Gdy oboje dotarli w końcu do kryjówki i weszli do środka, Crowley odstawił w końcu dziewczynę na ziemię. Czarnowłosa dopiero wtedy poczuła ogromną ulgę. Zdecydowanie wolała poruszać się we własnym zakresie. Wampir odszedł kawałek w bok, a niebieskooka zapaliła jedną ze świec. W całej kryjówce panował niewyobrażalny mrok, nie było tu żywej duszy. Nie było tu absolutnie nikogo, nikt nie wrócił. Tylko Tsuki jak gdyby niczym się nie przejął, bo podreptał od razu do „swojego” pokoju, by położyć się na łóżku Tobiego, które tak jakby przejął.

— ... Nikogo nie ma. — powiedziała cicho. — Gdzie oni wszyscy... Chociaż jedna para powinna już wrócić... — wymamrotała z wyczuwalnym w głosie niepokojem i odruchowo skierowała się w stronę drzwi. Zanim jednak zdążyła się w ogóle do nich zbliżyć, poczuła dłoń na ramieniu, która skutecznie ją zatrzymała.

— Nigdzie nie pójdziesz. — usłyszała ponury głos wampira. Uniosła na niego swoje spojrzenie i ponownie odezwała się cicho.

— Ale... nikt nie wrócił... Muszę ich znaleźć.

— W tym stanie daleko nie zajdziesz. — zauważył. — Uspokój się w końcu.

- Jak mam się uspokoić, kiedy nie wiem, gdzie się wszyscy podziali? Jest środek nocy, a oni nie mają nawet chakry.

— Masz wyjątkowo dziwny charakter. — zauważył nagle, a czarnowłosa spojrzała na niego z niezrozumieniem. Na jego ustach nie widniał już nawet uśmiech. Szczególną uwagę zwracały jego błyszczące krwistą czerwienia w mroku oczu. — Byłem kiedyś bardzo podobny. Starałem się postępować szlachetnie, ale później wszystko to, w co wierzyłem, okazało się jedynie kłamstwem. I zobacz, czym jestem teraz. — Kasumi poczuła wtedy silne pociągnięcie, przez które poleciała do przodu, prosto w stronę wampira. Nie zdążyła nawet zareagować, wydała z siebie jedynie cichy, stłumiony odgłos. Chwilę później poczuła uścisk, który nie pozwalał jej już odejść. Nie mógł się już dłużej powstrzymywać. Czarnowłosa poczuła, jak obniżał swoją głowę. Jedyne, co wtedy czuł to przyjemna i niewyobrażalnie słodka woń krwi, a jedynym, co słyszał, było bijące szybko serce i przepływająca przez organizm życiodajna substancja... zarówno dla niej, jak i dla niego.

Chwilę później Kasumi poczuła, jak w jej szyję wbijają się dwa ostre elementy. Stało się to tak nagle i agresywnie, że nie zdążyła się nawet na to przygotować, a przez jej organizm przepłynęła fala ostrego bólu. Mimo tego nie odzywała się. Usłyszała, jak wampir zrobił pierwszy łyk, który rozbrzmiał echem w opustoszałym salonie kryjówki Akatsuki... Zaraz po nim można było usłyszeć kolejny, a o później jeszcze jeden. Czarnowłosa spoglądała na jasny materiał górnej części garderoby mężczyzny, z który oświetlał lekko płomień stojącej nieopodal na półce świecy. W pewnym momencie przed jej oczami pojawiły się mroczki, a jej powieki lekko opadły. Również jej nogi zaczęły się uginać pod ciężarem ciała. Utrzymanie przytomności stawało się coraz trudniejsze, podobnie jak ustanie w miejscu. Mimowolnie poczuła, jak zaczyna osuwać się w uścisku wampira. Spróbowała ostatni raz ustać na nogach, lecz jej próba zakończyła się niepowodzeniem.

Zaprzeszłość [Naruto, Owari no Seraph]Where stories live. Discover now