XV. Za sprawą Itachiego

73 10 1
                                    

Shizu wtargnęła do kryjówki Akatsuki, otwierając drzwi z impetem, które prawie wypadły z nawiasów. Wypuściła spokojnie powietrze i przymknęła lekko oczy. Sasuke gdzieś wędrował daleko w tyle, nie dało się go nawet dostrzec na horyzoncie. Czarnowłosa jednak nie przejmowała się tym i od razu zaczęła kierować się w stronę swojego pokoju. Mimo tego, że była wystarczająco zdenerwowana, z jej oczu zaczęły spadać pojedyncze słone krople, które natychmiast przetarła, a jej twarz ponownie stała się niewzruszona. Jedynie jej oczy, które były lekko zaczerwienione wszystko zdradzały. Nikogo nie było w kryjówce, także nie miała potrzeby też tego jakoś ukrywać. Zaczęła iść dalej.

W pewnym momencie dostrzegła czyjąś sylwetkę i wyłaniające się czerwone elementy charakterystyczne dla stroju organizacji Akatsuki, które natychmiast rzuciły jej się w oczy. Ktoś jednak wrócił do kryjówki przed nią... Przyśpieszyła kroku, ale poznając w tej postaci Itachiego zdała sobie sprawę, że Kisame również znajdował się w pokoju, który właśnie z nim dzieliła. Uchiha uważnie zaczął śledzić ją wzrokiem, co Shizu zdołała wyczuć nawet na niego nie patrząc. Starała się jakoś szczególnie nie rzucać w oczy, a przede wszystkim nie ukazywać twarzy. Było to jednak trudne, bo każdy zainteresowałby się czyimś powrotem czy nawet zechciałby pogadać o tym, co wydarzyło się na ich drodze. Nawet Itachi.

- Gdzie jest Sasuke? - spytał nagle. Shizu starała się uniknąć odpowiedzi na to pytanie, więc przyśpieszyła swoje ruchy kilkukrotnie, w końcu docierając pod drzwi swojego pokoju, by w końcu do niego wejść. Kisame zaskoczył się nagłym wtargnięciem, ale gdy tylko zauważył Shizu, westchnął i wrócił do swoich czynności. Całe szczęście ten nie zauważył jej obecnego stanu, więc czym prędzej zabrała różne żelastwa, które mogłyby się jej przydać i ponadto zawsze je ze sobą nosiła. W końcu sama je wykuła. Kisame się zaciekawił, dlaczego kobieta brała to wszystko ze sobą, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo jego współlokatorka zdążyła zniknąć z pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i miała już dać krok do przodu. Zauważyła jednak, że przed nią stał Itachi, który widząc doskonale twarz czarnowłosej, westchnął ciężko i przymknął oczy. Zaczął doskonale zdawać sobie sprawę, o co chodziło. - Słyszałem, że widzieliście się z Naruto. O wrażenia nie zapytam... Co ci powiedział ten mój głupiutki braciszek?

- Sam go zapytaj, może ci opowie. - rzuciła i wymięła Itachiego, który bez wzruszenia śledził wzrokiem wściekłą dalej dziewczynę.

- Nie możesz tak po prostu stąd odejść. - zaczął bez grama emocji. Shizu na to się zatrzymała, rozumiejąc słowa Uchihy. - Wystarczy kawałek i przed sobą będziesz widzieć Lidera w całej okazałości... Pozwól, że porozmawiam sobie z Sasuke, kiedy się tylko pojawi. Myślę, że to będzie zdecydowanie lepsze rozwiązanie.

- Rób, co chcesz. - odpowiedziała bez wyrazu. Albo przynajmniej próbowała. Nie rozmyślała jednak, czy przybrała odpowiednią barwę głosu. Zaczęła iść po prostu dalej. Zdążyła usłyszeć głębokie westchnięcie Itachiego, a gdy tylko znajdowała się bliżej wyjścia przez drzwi nagle wszedł Sasuke. Czarnowłosej drgnęły powieki, gdy ten nawet na nią nie spojrzał, tylko zlewczo wyminął, jakby w ogóle nie istniała. To jeszcze bardziej podsyciło jej zdenerwowanie. Bez zawahania wyszła z budynku, by pobyć trochę w samotności, a w najgorszym wypadku wyżyć się na czymś, co nie miało w sobie duszy. Itachi położył dłoń na czole i zostawiając ją tak pokiwał głową, widząc aktualne zajście. Musiał natychmiast naprawić ich relacje, więc nie zwlekał ani sekundy dłużej.

- Sasuke, muszę z tobą porozmawiać. - poinformował młodszego brata. Ten jednak równie zlewczo przeszedł obok niego powolnym krokiem. Nie kiwnął nawet palcem. Itachi zrozumiał, że było zdecydowanie gorzej niż mu się zdawało, więc na razie postanowił zostawić brata. Może sam zdoła odtworzyć swoje błędy, a jeśli nie, Itachi spotka się z nim na osobności trochę później.

Zaprzeszłość [Naruto, Owari no Seraph]Where stories live. Discover now