III. Nieporozumienie

144 13 3
                                    

Shizu wyrwała się do biegu, kiedy tylko ten chłopak skupił się na przybyłym stworzeniu. Nie miała pojęcia, kim byli ci ludzie i czego tutaj szukali. Zdążyła tylko zauważyć, że blondyn wyglądał na zagubionego. Co chwilę rozglądał się nerwowo na każdą ze stron, jakby kogoś szukał lub wyczekiwał. Tamta dwójka za jeziorem, co była identycznie ubrana jak blondyn, również dziwnie się rozglądała, odchodzili od siebie, wymachiwali rękami. Musieli prowadzić dosyć żywą rozmowę wnioskując po ich gestach. Ponadto wiedzieli, kim są shinobi, co dla Shizu było bardzo odległą przeszłością. Czuła, że oni znaleźli się właśnie w podobnej sytuacji. Musiała nawiązać z nimi kontakt...

Dziwnym zjawiskiem było również pojawienie się konia w samym środku lasu. Dzikie konie na tych terenach to rzecz niemożliwa. Shizu mogła sobie przysiąc, że wyglądał na bardzo zadbane stworzenie, lśniąca siwa sierść i nieposklejany, powiewający, nieco ciemniejszy ogon na silnym wietrze. Ponadto ścięta grzywa na irokeza nie jest czymś naturalnym u koni. Ciężko temu zwierzakowi byłoby również przeżyć w tej zimnicy. Ale była bardzo mu wdzięczna, nawet jeśli zrobił to zupełnie nieświadomie. Odwrócił uwagę dziwnego mężczyzny o blond włosach, którego imienia nie poznała, dzięki czemu miała szanse uciec. Modliła się w duchu, żeby rumakowi udało się powrócić do domu. Sama z chęcią by mu pomogła, jednak na głowie miała tajemniczą grupę ludzi. Zwierzę by uciekło, ona już nie.

Po chwili dłuższego biegu, Shizu w końcu zwolniła tempo. Rozejrzała się jeszcze dookoła, czy przypadkiem ten chłopak nie rzucił się w pogoni za nią, albo, co gorsza, jego koledzy, których tak naprawdę nie wiedziała, ilu mogłoby ich jeszcze być. Miała też szczególną nadzieję, że nie będą jej śledzić po śladach, jakie zostawiła na powierzchni dopiero co świeżo nasypanego śniegu. Mogli stwarzać spore zagrożenie dla wioski, jeśli faktycznie nie byli powiązani z Brightfordem.

Dziewczyna nabrała kilka głębszych oddechów i wypuściła powietrze z płuc, które zamieniło się w maleńką chmurę pary. Wtem ruszyła spokojnie przed siebie, w stronę domu, pokładając spore nadzieje na brak możliwych przeszkód.

Po dłuższej, spokojnej wędrówce dziewczyna usłyszała bardzo niepokojące dźwięki dobiegające zza jej pleców. Serce mocniej jej zabiło. Wahała się pomiędzy ucieczką, a rozeznaniem się w sytuacji w pierwszej kolejności. Mocne oddechy i siła zatapianych nóg w śniegu nie zwiastowały niczego dobrego. Jednak Shizu zdecydowała obejrzeć się za sobą, nim ruszyłaby w kolejną dzisiejszego dnia ucieczkę. Mogłaby się również obronić i stanąć do walki, ale w tym momencie nie było to koniecznie, gdy jej oczom ukazał się ponownie ten sam koń, odetchnęła z ulgą.

Teraz mogła mu się przyjrzeć zdecydowanie lepiej. Mocnej budowy, siwy koń. Równo obstrzyżona grzywa i gęsty, wyczesany ogon. Nigdy nie widziała tak majestatycznego stworzenia, które dumnie ustępowało z nogi na nogę. Był lekko poddenerwowany. Zatopił jedno kopyto głęboko w śniegu i silnymi zamachami kopał pod sobą, jakby się niecierpliwił.

— Witaj, chłopcze. — zaczęła. Wtedy zwierzę z zaciekawieniem wyciągnęło łeb w stronę czarnowłosej. Shizu powoli wyciągnęła rękę przed siebie, ale zwierzęciu niezbyt się to spodobało. Prychnęło i zaparło się na tylnych nogach, lekko unosząc się do góry. Dziewczyna cofnęła rękę. — Zgubiłeś się? Co tutaj robisz? Gdzie twój właściciel?

Rumak cicho zarżał i samoistnie podszedł do czarnowłosej. Ponownie wyciągnął głowę w stronę jej opuszczonej przedtem ręki. Niepewnie powąchał jej dłoń, po czym górną wargą lekko zaczepił o jej palce. Odwróciła rękę wewnętrzną stroną do pyska konia.

— Głodny jesteś? — zapytała ponownie, choć wiedziała, że zwierzę raczej do niej nie przemówi. Starała się zwyczajnie nawiązać z nim jakiś kontakt. Koń zastrzygł uszami. — I co ja mam z tobą teraz zrobić?

Zaprzeszłość [Naruto, Owari no Seraph]Where stories live. Discover now