32-Właśnie dostałam kosza od Wayne'a

158 14 0
                                    

-Dobra, niech ci będzie. -Ana zgodziła się na naleganie Bruce'a w środku klnąc samą siebie. - Ale nie robię tego ze względu na ciebie. -dodała widząc zadowoloną minę chłopaka. 

-Robimy to dla twojego zdrowia. -odparł  Bruce biorąc Anę pod rękę. -Nie możesz stracić dużo krwi. Widocznie masz źle opatrzoną ranę bo cały czas krwawisz. Kto cię opatrywał? 

-Bo ja wiem? Byłam nieprzytomna. -stwierdziła ruszając razem z chłopakiem w stronę ulicy.- Ocknęłam się dopiero kiedy zanosili mnie na przesłuchanie. 

-Dobra chodźmy na posterunek tam powinny być... 

-Czekaj, czekaj... -przerwała mu dziewczyna szybko zatrzymując się. -Czy ty mnie masz zamiar zabrać na posterunek? Bruce! Właśnie z niego uciekłam! 

-Oswalda już nie ma, odjechał z samym Victorem. -odparł spokojnie znów ruszając z dziewczyną w kierunku komisariatu. 

-A Jim?! On niezbyt ma ochotę mnie widzieć. -ciągnęła Anastasia niezbyt zadowolona z tego gdzie właśnie zmierzają. 

-Jim ci nic nie zrobi. -oświadczył szybko. 

-Ta jasne, jakby chciał to skopałby mnie od razu. -powiedziała dziewczyna przypominając sobie jak wiele razy  już popadła Gordonowi. Nawet dziś, parę minut wcześniej o mało co nie zabiła go wzrokiem przez co on wydawał się być dość wkurzony jej zachowaniem. 

-Ale tego nie zrobi. -kontynuował chłopak. 

-Poza tym inni policjanci znają mnie już jako Cobblepot więc tym bardziej mogą mi przywalić, albo co gorsza zamknąć! 

-Nawet jakby cię zamknęli to pewnie być uciekła chwilę później. -stwierdził chłopak już skręcając z Aną w uliczkę gdzie znajduje się główne wejście. 

-No nie wiem czy tak szybko z tą nogą. 

-Nikt cię nie zamknie dopóki jesteś ze mną. Zrozumiano? -zapytał chłopak nagle zatrzymując się i łapiąc dziewczynę za ramiona tak że jej twarz znajdowała się centralnie przed jego twarzą. 

-Jejku, tak zrozumiano. -odparła Ana zdziwiona zachowaniem Wayne'a.- Od kiedy jesteś taki stanowczy? 

Oboje wchodząc do komisariatu poczuli na sobie wzrok praktycznie wszystkich policjantów znajdujących się w całym głównym pomieszczeniu posterunku. Bruce zaczął prowadzić Anę do pomieszczenia w którym odbywały się sekcje zwłok gdyż tam znajdowały się wszystkie bandaże i przyrządy potrzebne do opatrzenia rany. Zanim jednak zdążyli tam dotrzeć, przed nimi stanął Gordon taranując im drogę. 

-Co ona tu robi? -zapytał szybko przyglądając się natrętnie twarzy dziewczyny. Ona uśmiechnęła się do niego szybko pokazując jak bardzo się cieszy widząc go. 

-Chowa się przed Pingwinem. -odparł Bruce od razu. 

-Od kiedy jesteś jej adwokatem? -zapytał Jim teraz kierując wzrok na Wayne'a. 

-Nie jest moim adwokatem. Po prostu mi pomaga. -wtrąciła się Anastasia przerywając rozmowę przepełnioną testosteronem. 

-Trzeba jej lepiej opatrzyć ranę bo ciągle krwawi. -oznajmił Bruce szybko spoglądając na bandaż owinięty wokół jej uda. Bandaż już był tak przesiąknięty że krew zaczęła spod niego wypływać ciemnymi, czerwonymi strączkami. 

Chwilę później Bruce i Ana siedzieli razem w małym pomieszczeniu służącym kiedyś do badania zwłok które przybywałby do komisariatu po różnych zbrodniach. Teraz już raczej korzystano z niego do przechowywania leków i przyrządów lekarskich. Anastasia siedziała na zakurzonej leżance i patrzyła jak Bruce teraz operuje nożyczkami zszywając jej ranę. Jej dłoń ściskała kant leżanki na której siedziała gdyż był ból był silny lecz dało się go znieść. 

CollideМесто, где живут истории. Откройте их для себя