-Dobra, niech ci będzie. -Ana zgodziła się na naleganie Bruce'a w środku klnąc samą siebie. - Ale nie robię tego ze względu na ciebie. -dodała widząc zadowoloną minę chłopaka.
-Robimy to dla twojego zdrowia. -odparł Bruce biorąc Anę pod rękę. -Nie możesz stracić dużo krwi. Widocznie masz źle opatrzoną ranę bo cały czas krwawisz. Kto cię opatrywał?
-Bo ja wiem? Byłam nieprzytomna. -stwierdziła ruszając razem z chłopakiem w stronę ulicy.- Ocknęłam się dopiero kiedy zanosili mnie na przesłuchanie.
-Dobra chodźmy na posterunek tam powinny być...
-Czekaj, czekaj... -przerwała mu dziewczyna szybko zatrzymując się. -Czy ty mnie masz zamiar zabrać na posterunek? Bruce! Właśnie z niego uciekłam!
-Oswalda już nie ma, odjechał z samym Victorem. -odparł spokojnie znów ruszając z dziewczyną w kierunku komisariatu.
-A Jim?! On niezbyt ma ochotę mnie widzieć. -ciągnęła Anastasia niezbyt zadowolona z tego gdzie właśnie zmierzają.
-Jim ci nic nie zrobi. -oświadczył szybko.
-Ta jasne, jakby chciał to skopałby mnie od razu. -powiedziała dziewczyna przypominając sobie jak wiele razy już popadła Gordonowi. Nawet dziś, parę minut wcześniej o mało co nie zabiła go wzrokiem przez co on wydawał się być dość wkurzony jej zachowaniem.
-Ale tego nie zrobi. -kontynuował chłopak.
-Poza tym inni policjanci znają mnie już jako Cobblepot więc tym bardziej mogą mi przywalić, albo co gorsza zamknąć!
-Nawet jakby cię zamknęli to pewnie być uciekła chwilę później. -stwierdził chłopak już skręcając z Aną w uliczkę gdzie znajduje się główne wejście.
-No nie wiem czy tak szybko z tą nogą.
-Nikt cię nie zamknie dopóki jesteś ze mną. Zrozumiano? -zapytał chłopak nagle zatrzymując się i łapiąc dziewczynę za ramiona tak że jej twarz znajdowała się centralnie przed jego twarzą.
-Jejku, tak zrozumiano. -odparła Ana zdziwiona zachowaniem Wayne'a.- Od kiedy jesteś taki stanowczy?
Oboje wchodząc do komisariatu poczuli na sobie wzrok praktycznie wszystkich policjantów znajdujących się w całym głównym pomieszczeniu posterunku. Bruce zaczął prowadzić Anę do pomieszczenia w którym odbywały się sekcje zwłok gdyż tam znajdowały się wszystkie bandaże i przyrządy potrzebne do opatrzenia rany. Zanim jednak zdążyli tam dotrzeć, przed nimi stanął Gordon taranując im drogę.
-Co ona tu robi? -zapytał szybko przyglądając się natrętnie twarzy dziewczyny. Ona uśmiechnęła się do niego szybko pokazując jak bardzo się cieszy widząc go.
-Chowa się przed Pingwinem. -odparł Bruce od razu.
-Od kiedy jesteś jej adwokatem? -zapytał Jim teraz kierując wzrok na Wayne'a.
-Nie jest moim adwokatem. Po prostu mi pomaga. -wtrąciła się Anastasia przerywając rozmowę przepełnioną testosteronem.
-Trzeba jej lepiej opatrzyć ranę bo ciągle krwawi. -oznajmił Bruce szybko spoglądając na bandaż owinięty wokół jej uda. Bandaż już był tak przesiąknięty że krew zaczęła spod niego wypływać ciemnymi, czerwonymi strączkami.
Chwilę później Bruce i Ana siedzieli razem w małym pomieszczeniu służącym kiedyś do badania zwłok które przybywałby do komisariatu po różnych zbrodniach. Teraz już raczej korzystano z niego do przechowywania leków i przyrządów lekarskich. Anastasia siedziała na zakurzonej leżance i patrzyła jak Bruce teraz operuje nożyczkami zszywając jej ranę. Jej dłoń ściskała kant leżanki na której siedziała gdyż był ból był silny lecz dało się go znieść.
![](https://img.wattpad.com/cover/154514654-288-k848902.jpg)
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Collide
ФанфикZAKOŃCZONE Anastasia musiała wrócić do Gotham, do brata. Jednak postanawia zataić przed nim prawdę dlaczego wróciła. Czy prawda wyjdzie na jaw? I co najważniejsze, czy ktoś przez to kłamstwo ucierpi?