26-Martwisz się o mnie

183 14 0
                                    

-Znając Gotham pewnie nie jeden żuci się na helikopter lecący od strony lądu. Wszystkie gangi wiedzą że kiedy leci coś co ma na sobie logo Wayne Enterprises to trzeba to ukraść lub zbombardować. W sumie wystarczy że będziemy w okolicy do której ma przybyć helikopter. Ktoś z przedstawicieli różnych dzielnic miasta pojawi się na miejscu i będzie chciał ukraść żarcie więc zrobią za nas całe zadanie, a my tylko pojawimy się w porę, załatwimy wszystkich i sami zabierzemy złoto. -oznajmiła Anastasia siedząc na kuchennym blacie. Dziewczyna była już w pełni ubrana. Miała na sobie czarne "wojskowe" spodnie z kieszeniami na broń, dopasowaną czarną bluzkę z długim rękawem oraz rękawice bez palców umożliwiające lepsze trzymacie broni w dłoniach. Włosy miała uczesane dokładnie więc teraz wyglądała o wiele lepiej niż o poranku. Poza tym na nogach miała czarne, ciężkie buty bardzo podobne do tych które nosił Victor oraz przy talii zapięty był czarny pasek z którego zwisała różnego rodzaju broń. Pistolety i noże przede wszystkim. 

-Znając Anę Cobblepot to pewnie coś się jeszcze kryje za tym zbyt prostym planem. -oznajmił chłopak siedzący na krześle niedaleko dziewczyny. W dłoniach trzymał pistolet i bawił się nim obkręcając go w dłoniach. 

-Muszę ci przyznać rację Zsasz. -zaczęłą z powrotem dziewczyna.- Musimy się rozdzielić podczas tego planu. Naszej dwójce kończy się nie tylko jedzenie ale też broń. 

-Mamy przecież jeszcze naboje. 

-Wiem, ale nie wiadomo kiedy się skończą i kiedy będą potrzebne w większych ilościach. Lepiej myśleć przyszłościowo. -oznajmiła pewnie Ana, poprawiając grzywkę wpadającą jej do oczu.- Pewnie wiesz że Oswald ma mało jedzenia dla samego siebie, więc na pewno będzie chciał też przejąć helikopter Bruce'a. Stwierdzam więc że również mój brat będzie na miejscu całej sytuacji. Pingwin nigdzie nie ruszy się bez swojej najlepszej obstawy wielkich mięśniaków w bronią, więc jego chata w sumie będzie prawie pusta. Na miejscu pewnie będzie parę strażników ale nie aż tyle byś sobie nie mógł poradzić. Oswald ma całe złoża naboi które produkuje, a nam by się trochę przydało. Więc korzystając z sytuacji ja pojawiłabym się przy całej sytuacji z helikopterem, i zgarnęłabym trochę jedzenia, a ty wtargnąłbyś do zamku Pingwina i...

-Załatwiłbym dla nas naboje. -dokończył za nią Victor. 

-Właśnie. -Ana pstryknęła palcami dając znać że chłopak idealnie dokończył za nią sentencję. 

-Jesteś genialna. 

-Wiem. -stwierdziła zadowolona po czym zeskoczyła z kuchennego blatu. -No ale zbieraj się bo trzeba dotrzeć na miejsca naszego planu. 

Chwilę później Victor już prowadził motocykl na którym siedziała również Ana. Jechali pustymi ulicami Gotham tak szybko że ledwo można było skupić na czymś uwagę oprócz drogi. Oboje mieli na głowach czarne kaski, a Ana trzymała się mocno Victora, który w pewnym stopniu był z tego zadowolony. Mimo wszystko oboje uwielbiali szybką jazdę więc taka przejażdżka była dla nich samą przyjemnością. W momencie kiedy pojawili się na terenie dzielnicy policyjnej od razu zobaczyli większy ruch niż w innych częściach miasta. Co prawda nie był on aż tak duży, ale jednak spotkali tą jedną czy dwie osoby idące ulicą. 

Victor odstawił Anę pod jeden z opuszczonych teraz budynków który znajdował się trochę dalej od głównej ulicy. Nie chcieli rzucać się za szybko w oczy. Anastasia zsiadła z motocyklu i zdjęła kask lekko poprawiając białe, krótkie włosy. 

-Jak dojedziesz pod nowe biuro Oswalda najpierw poczekaj aż wyjdą z budynku, i dopiero potem wchodź do środka...-zaczęła dziewczyna po chwili jednak on jej przerwał pytając:

-Nie pierwszy raz się  włamuję,  wiesz o tym? 

-Tylko chcę być pewna. Wiesz że on jest na ciebie wściekły. 

-Czy ty się o mnie martwisz? -zapytał zaczynając się uśmiechać delikatnie. 

-Nie... Pfff. -prychnęła udając że nie wie o czym on mówi.- Po prostu szkoda mi tych naboi które mogłabym zużyć. 

-Martwisz się o mnie. -ciągnął chłopak zadowolony. 

-Dobra daj spokój Zsasz. -machnęła ręką po czym wyciągnęła z paska jeden pistolet. - Po prostu nie daj się zabić. -Dodała po chwili. 

-Ty też bądź ostrożna. -odparł Victor. 

-Zawsze jestem ostrożna. -oznajmiła po czym ruszyła w swoją stronę, a po chwili usłyszała odjeżdżający za sobą motor. 

Dziewczyna szybko dotarła do skraju jednej z ulic która łączyła się na skrzyżowaniu z główną ulicą. Szybko zobaczyła już z daleka nadlatujący czarny helikopter, a czym bliżej był tym bardziej go było słychać. Kiedy nadleciał dość blisko dziewczyna mogła rzeczywiście zobaczyć logo firmy Wayne'ów, więc była pewna że wszystko się zgadza. Teraz kiedy helikopter ją ominął i poleciał dalej w głąb miasta, jedyne na co czekała to to aż ktoś go wysadzi lub jakoś przejmie tak aby mogła się do niego jakoś dobrać. Po chwili zobaczyła że maszyna już dokłada kółka szykując się do lądowania, jednak w ostatniej chwili z jakiegoś wysokiego budynku ktoś wystrzelił ładunek wybuchowy. Ładunek szybko trafił w helikopter wybuchając, przez co maszyna zaczęła lecieć w dół zapalając się. Maszyna wpadła przez dach jakiegoś budynku do środka, rozbijając się. 

Anastasia uśmiechnęła się po czym ruszyła szybkim krokiem w stronę helikoptera. 

Już po chwili zobaczyła że z drugiej strony ulicy nadjeżdżają dwa czarne samochody, które z piskiem podjechały pod zrujnowany budynek. Oswald-pomyślała Ana. Victor więc musiał rozpocząć swoją część planu. Jej jednak się nie śpieszyło, czekała tylko na moment w którym mogłaby zabrać jedzenie. Tak naprawdę nie chciała kłopotów mimo tego że to wyglądało tak jakby ich chciała. W pewnym sensie ciągnęło ją do pokazania swojej osoby i uświadomienia innych że ona tu rządzi, ale nie mogła tego zrobić dziś.  Musi pozostawić taką okazję na inny dzień, na inną, lepszą i okazalszą akcję. Gdyby teraz pokazała że też szuka jedzenia, wtedy wszyscy wiedzieli by że również ona nie ma żywności co znaczy że jest na przegranej pozycji. Musi to załatwić w taki sposób aby nikt się nie dowiedział że ona też jest przegrana w sprawach żywnościowych, bo w innym razie będą mieli na nią haka. 

Cała zgraja samochodów policyjnych podjechała zaraz po Oswaldzie. Już  po chwili było słychać strzały broni, gdy w tym samym czasie Ana spokojnie dotarła pod budynek w którym rozbił się śmigłowiec. Postanowiła poczekać aż policja pozabija się z grupą Oswalda i dopiero wtedy wejdzie do środka. 

Ana weszła więc na schody pożarowe które znajdowały się z boku budynku i przez okno znajdujące się obok mogła oglądać całą sytuację zachodzącą w środku budynku. 

-Dziś bez wychylania się. -powiedziała cicho do siebie. -Bez problemów. 

CollideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz