7-Boże, jesteśmy szaleni

308 27 3
                                    

-Co ona tu znów robi? -Ana właśnie weszła do klubu i stanęła obok Victora. Widząc co właśnie dzieje się między Sofią a bratem jej twarz zmieniła minę ze zdziwionej na niedowierzającą. 

-Sofia Falcone właśnie masuje stopę twojego brata.-oznajmił chłopak przyglądając się temu co robią Sofia z Oswaldem.- Nieźle co? Może ty byś mi tak czasami wymasowała stopy, albo kark, o właśnie kark by się przydał. -powiedział rozciągając się lekko. 

-Co? Fuj! Zsasz opanuj się czasami. -Ana jeszcze bardziej zmieszana spojrzała się na rozbawionego Victora. 

Ana z Victorem stali obok siebie, stykając się ramionami i przyglądali się z odpowiedniego miejsca kobiecie i Oswaldowi. Na szczęście tamci ich nie widzieli, więc Victor i Ana mogli ich obserwować bez konsekwencji. 

-Ciekawe czy umył nogi przed tym. -Zsasz dalej zaciekawiony był sytuacją. 

-Victor! -Ana spojrzała na niego znów obrzydzona. 

-No co? Ja nie byłbym przygotowany na taką sytuację. -wzruszył ramionami. 

-Jesteś ohydny. -skomentowała Ana. 

Kiedy jednak Sofia zaczęła jeszcze śpiewać Oswaldowi podczas masażu stopy, Victor nie mógł się powstrzymać przed komentarzem. 

-Jak będziesz mi masować kark też możesz coś zaśpiewać.

-Wychodzę.-oznajmiła dziewczyna i ruszyła już w stronę drzwi kiedy usłyszała za sobą śmiech Victora. Pociągnął ją z powrotem na miejsce i obiecał że już nie będzie. Ana więc została. 

Kiedy Sofia opuściła klub, Ana postanowiła porozmawiać z bratem na temat tego co wydarzyło się w policji, i na temat Bruce'a i Sofii. Było mnóstwo tematów do nadrobienia, jednak na razie chciała mu przekazać tę wiadomość. 

-Więc, Oswaldzie zauważyłam że Sofia Falcone jest zainteresowana objęciem tronu w Gotham po ojcu. -zaczęła dziewczyna. 

-Jeszcze tego nie wiem dokładnie... Ale niedługo się dowiem. -odparł Oswald siadając do stołu z uszykowanym na nim posiłkiem. 

-Sadzisz że rozmawia z tobą tylko dla tego żeby... -zaczęła dziewczyna lecz brat jej przerwał. 

-Tak sądziłem dopóki... 

-Dopóki nie pomogła ci z bólem kostki? -tym razem Ana przerwała Oswaldowi. 

-Widziałaś to? -zapytał bardzo zdziwiony. Ana rozumiała że to była chwila bardzo prywatna, lecz jej naturą jest podsłuchiwanie lub podglądanie. Gdyby tego nie robiła, nie byłaby Aną Cobblepot. 

-I słyszałam. Niestety. -dokończyła siadając na przeciwko Oswalda przy stole. -Ale nie przejmuj się, wiesz jestem twoją siostrą i zmieniłam się po tym wyjeździe. 

-Zmieniłaś? Mało widzę tej zmiany. No oprócz włosów. -pokazał dłonią na jej głowę. 

-Pozbyłam się moich danych z listy poszukiwanych.-oznajmiła szybko.- Już nie musisz się o mnie martwić. 

-Nie martwiłem się o Ciebie. -Oswald pokręcił głową niewzruszony. 

-Przecież Cię znam Oswald. -Ana nachyliła się bliżej niego.-Wydajesz się twardy jak skała, ale wiem że w środku się o mnie martwiłeś że więcej mnie nie spotkasz bo ktoś mi strzeli kulkę w łeb żeby dostać 100 tysięcy. Albo że mnie zobaczysz tylko przez kraty. Wiem że udajesz że jestem ci obojętna, bo nie chcesz żeby stało się to co z mamą. Pokazywałeś wszystkim miłość do matki, i zginęła. Miłości do mnie nie ukazujesz bo się boisz że ze mną stanie się to samo.  Ale ja nie jestem bezbronną matką. O mnie nie musisz się martwić, bo nauczyłam się o siebie dbać kiedy wylądowałam poza Gotham. Kiedy zostałam sama umiałam sobie poradzić, więc teraz kiedy mam Ciebie na pewno dam radę, nie martw się. 

-Nie przyjechałaś na pogrzeb. -dodał udając jakby ostatnie słowa na niego nie wpłynęły. 

-Nie mogłam. -Ana usiadła znów prosto na krześle i odwróciła wzrok od brata. 

-Wiem że mogłaś Ana! -krzyknął wstając od stołu.-Mogłaś i o tym dobrze wiem. Po prostu się bałaś tu pokazać po tym wszystkim co zrobiła ci mama!-wygarnął jej ciągle krzycząc. 

-Nie Oswald. -tym razem Ana również wstała. -To że matka wysłała mnie do szkoły żołnierskiej z internatem nic w tej sytuacji nie znaczyło. W chwili kiedy się dowiedziałam że zginęła, tak było mi przykro, ale bardziej chciałam zobaczyć ciebie, niż ją w grobie. Nie przyjechałam bo bałam się pokazać tobie! 

-Mnie? Jak to? -zapytał zdziwiony.

-Nawet nie wiesz jaka byłam zdenerwowana na was. -Oczy Any zaszkliły się lekko, jednak żadna łza nie poleciała po jej policzku.- Byłam wściekła bo nie powstrzymałeś matki kiedy powiedziała że wyjeżdżam! Nie powiedziałeś mi że będziesz tęsknił kiedy ona wpychała mnie siłą do pociągu. Jednak kiedy mijały dni a potem tygodnie i miesiące, zaczęłam tęsknić ale tylko za tobą. Chciałam Cię zobaczyć i przytulić, ale nie mogłam. Nie mogłam pokazać że jestem słaba. Mój wygląd też dużo dawał do życzenia. Nawet nie wiesz ile razy miałam kupiony bilet do Gotham, ale na dworcu wracałam do szkoły bo bałam się twojej reakcji. Bałam się że mnie znów wyrzucisz razem z matką. 

-Wiesz że nigdy bym tego nie zrobił. 

-Nie byłam pewna. Kiedy zabili matkę byłam pewna że pojadę. Miałam pretekst do zobaczenia Ciebie, jedynej mi bliskiej osoby w życiu. Ale kiedy spojrzałam na siebie w lustrze, zaczęłam rozpakowywać walizkę. 

-Nie ważne jak byś wyglądała, cieszyłbym się że przyjedziesz. 

-Nie byłam pewna Oswald. 

-Więc co się stało że teraz się zjawiłaś? -zapytał ciekawy Oswald. 

-Pękłam.-odpowiedziała dziewczyna.- Wszystkie emocje jakie się we mnie tliły od wyjazdu z Gotham wybuchły. Pewnego dnia wstałam z łóżka i spakowałam się. Podłożyłam bombę w pokoju w którym mieszkałam. Wyszłam ze szkoły mimo powstrzymywania mnie. Dostałam parę razy w twarz z pięści od nędznych żołnierzyków tylko żebym nie wyjeżdżała. Byłam tam jedną z dwóch dziewczyn. Niestety ta druga popełniła samobójstwo w łóżku obok mnie. Byłam potem jedyną, więc byłam wykorzystywana w różny sposób. Po paru godzinach udało mi się wydostać. Potem zmieniłam tożsamość, i wsiadłam do pociągu po raz pierwszy od paru lat. Wróciłam. Wybuch bomby słyszę w uszach do teraz. 

-Za to jesteś poszukiwana. -Oswald zdał sobie już sprawę dlaczego FBI szuka siostry w całym kraju. 

-Wysadziłam całą szkołę, i budynki dookoła niej. Nie chciałam żeby ktokolwiek inny przeżył to co ja tam przeżyłam. 

-Wykorzystywali cię też do... 

-Nie ważne do czego a do czego nie. -Ana nie chciała wspominać chwil z tamtego okresu.- Chodzi o to że teraz daję radę. 

-Jesteś taka wesoła i wydajesz się być szczęśliwa. -Oswald nie wierzył że dziewczyna mogła tyle przeżyć a ciągle być szczęśliwa. 

-Bo teraz jestem. To jestem prawdziwa ja. Taką jaką mnie widzisz od kiedy wróciłam. Ale ta bomba to nie nie było moje jedyne przewinienie. Zresztą już w Gotham nie raz coś przeskrobałam. Zaczęłam zabijać. Zabijałam ludzi. I to wielu Oswald. 

-Tym się nie przejmuj Ana. -Oswald machnął ręką jakby to nie było nic ważnego. 

-Nawet dziś zabiłam już trójkę. Trójkę policjantów. Kiedy usuwałam moją kartotekę żeby mnie tutaj nie szukali. -oznajmiła dziewczyna spokojnym już głosem. 

-Jestem z Ciebie dumny. -Oswald uśmiechnął się i pokuśtykał do siostry po czym ją przytulił. 

-Dumny? -zapytała zdziwiona dziewczyna. 

-Wiedziałem że zostaniesz cudowną morderczynią. -dodał Oswald. 

-Boże jesteśmy szaleni. -zaśmiała się.-Wiesz co oni napisali w moich aktach? Że jestem psychopatką i nie mam uczuć względem ofiar które zabijam. 

-To tak jak wszyscy w Gotham, więc nie masz się czym przejmować, to po prostu twoje pochodzenie. 



CollideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz