10-Bierz łopatę.

287 27 2
                                    

Ana weszła do klubu pełnego ludzi. Impreza trwała w najlepsze gdyż był już bardzo późny wieczór. Przepychając się między pijanymi ludźmi dotarła z trudem do gabinetu brata. 

-Widzisz? Potrafię sobie poradzić sama.-powiedziała Ana zwracając się do brata siedzącego za biurkiem. -Cała i zdrowa. Nie wsadzona do więzienia. -uśmiechnęła się siadając na przeciwko Oswalda. 

-Brawo Brawo. Przeżyłaś pierwszy dzień w Gotham. -odpowiedział. -Jak Ci się udało wydostać z paszczy Lwa? 

-Ma się swoje sposoby... 

-Uwiodłaś Bruce'a Wayne'a, i on ci pomógł? -przerwał jej szybko. 

-Skąd wiesz? -zapytała zdziwiona dziewczyna nie rozumiejąc jak się dowiedział. 

-Błagam, jestem królem Gotham, wiem co się dzieje w moim mieście. 

-Ci co brali od Ciebie łapówki... -dziewczyna przypomniała sobie o czym wcześniej mówił Jim Gordon.- Pewnie masz jeszcze niejednego policjanta w garści który ci wszystko wyszeptał. 

-Poza tym wszyscy mówią że Bruce spotkał się z dziewczyną o niebieskich włosach. 

-Moje włosy są granatowe a nie niebieskie. -przerwała mu szybko. 

-Co to za różnica.-machnął ręką.- Wiesz o tym że Bruce Wayne to nie jest zabawka? 

-Jak na razie to jest. -stwierdziła wzruszając ramionami. 

-Jego słuchają wszyscy dobrzy ludzie w mieście. W tym policja. -wspomniał.-Nie zaprzepaść tego. 

-Ta, spróbuję. 

-Selina Kayle cię zadrapie na miejscu kiedy tylko cię spotka. -dodał Oswald. 

Zanim Ana odpowiedziała, do gabinetu wszedł Penn z jakąś kobietą. Kobieta przyniosła talerz tłustego jedzenia i wyszła życząc smacznego. Penn został i stanął teraz koło Oswalda. 

-Kto to ta cała Selina? -Zapytała po chwili przyglądając się jak brat zaczyna swój posiłek. Poza tym Ana dalej nie znała wielu osób w Gotham więc nie wiedziała również kim jest ta dziewczyna. 

-Taka bezdomna kocica plątająca się za Wayne'm. Ale uważaj na nią, jest dość... przewrażliwiona. 

-W sensie że jak się dowie że Bruce się ze mną lubi widywać to mnie zadrapie na śmierć? -spytała wstając z krzesła i idąc w stronę okna które było po przeciwnej stronie pomieszczenia. 

-Ta coś w tym stylu. -stwierdził Cobblepot.- No ale dobrze że pokazałaś Jimowi że jesteś niewinna, mimo że jesteś. Teraz będą rozmyślać co się tam mogło zdarzyć i nie będą się przejmowali mną i naszymi licencjami. 

-Same plusy nie? Tak naprawdę to poskutkowało jeszcze na twoje dobre imię. -powiedziała przyglądając się nocnemu miastu z okna. 

-Na moje dobre imię? -zapytał nie wiedząc o co jej teraz chodzi. 

-Wymyśliłam historyjkę w której też pojawiłeś się ty. W fałszywych zeznaniach opowiedziałam że spotkałam ciebie parę razy, i ty mi pomagałeś w zrobieniu dobrego uczynku. 

-Miło że o mnie pomyślałaś w takiej sytuacji. -powiedział dalej delektując się swoim jedzeniem. 

Ana znów nie zdążyła odpowiedzieć gdyż do pomieszczenia wszedł Victor. Pewnie stawiał kroki, nie patrząc dookoła siebie, jego wzrok spoczywał jedynie na kartkach które miał w dłoniach. 

-I jak? -zapytał Oswald szybko wiedząc że Zsasz nie zacznie rozmowy. 

-Więc okazuje się że Sofia olała randkę z tobą... -zaczął Victor teraz już wyrywając wzrok znad kartek które miał w rękach. 

-To nie randka! -krzyknął Oswald przerywając chłopakowi. W rękach trzymał teraz kawałek kurczaka  i ledwo co się nim nie zadławił krzycząc. 

-I poszła na lunch z burmistrzem. Byli u Angela. Zamówiła Ravioli z homarem a on taqiatelle. Gdy się pożegnali Sofia udała się do starego hotelu Gotham Heritage. -oznajmił podając kartki szefowi. Papiery okazały się być zdjęciami. Victor szpiegował Sofię żeby zobaczyć co robi za plecami Pingwina, i podczas jej spotkań robił jej potajemnie zdjęcia. 

-Nie rozumiem. To miejsce jest nieczynne od lat. -Ana ukazała się chłopakom gdyż wcześniej Victor nie wiedział że jest w gabinecie. Stała akurat za drzwiami, więc gdy wszedł nie widział że stoi za nim. -Jak jeszcze byłam w Gotham to już hotel był zamknięty. 

-Wróciłaś już. -skomentował Victor widząc dziewczynę całą i zdrową. 

-Parę miesięcy temu usłyszałem...- zaczął niewinnie Penn stojący z daleko od trójki.- że tajemniczy kupiec nabył hotel za 6% powyżej ceny. Możemy założyć że była to panna Falcone. 

-Ale dlaczego? 

-Na miejscu spotkała się z tym klaunem. Szef komisji planowania. Potrzebowała jego pozwolenia by postawić mur i bramę. 

Oswald zaśmiał się i odłożył kurczaka którego miał w dłoni z powrotem na talerz. 

-Zawiera sojusze z politykami, stawia fortecę.-zaczął już poważnie.- Kiedy udawała moją przyjaciółkę planowała wojnę. -Oswald uderzył pięścią w stół. 

Victor uśmiechnął się na widok zdenerwowanego szefa. 

-Victor, urządzimy sobie pogawędkę z panną Falcone. -dodał po chwili zastanowienia Pingwin. 

-Dla jasności... to zwykła pogawędka czy... mam zapakować łopatę do bagażnika? -zapytał Victor chcąc się upewnić o jakie spotkanie im chodzi. Mówił jakby spokojniej nie wiedząc jak zareaguje na to rodzeństwo. 

-Bierz łopatę. -dodał pewnie Oswald. 

CollideWhere stories live. Discover now