wstyd || 24

495 31 73
                                    

Jesiennym porankiem, w pewnym mieszkaniu, o pewnej godzinie, pewien człowieczek w wyjątkowo pewien sposób obudził się z wyjątkowo przyjemnego i całkiem spokojnego snu.

Dobrze, a teraz na poważnie.
Alex otworzył leniwie oczy, jednak w próbach skupienia wzroku na czymkolwiek przeszkadzały mu irytujące promienie słoneczne, które przebijały się w jakiś chory sposób przez żaluzje. To przecież nie tak, że Thomas zapomniał zasunąć okna, tego to on by nigdy nie zapomniał i tutaj akurat tak szczerze bez sarkazmu.
Leżąc tak więc z zamkniętymi oczami, dość ospale ziewnął, zakopując się nieco głębiej pod ciepłą, wygrzaną kołdrą. Było mu wyjątkowo dobrze w takiej sytuacji, szczególnie, że oplatały go cholernie ciepłe i silne ramiona Thomasa w delikatnym, a jednak w pewien sposób stanowczym uścisku, co doprowadzało do równie przyjemnego trzepotania motyli w podbrzuszu Alexandra.
To przyjemne uczucie mieć kogoś takiego obok, jednak przyjemnie było tylko i wyłącznie do czasu, do kiedy Alex nie zaczął odczuwać powagi sytuacji i stopniowo wybudzać się z zaspanego stanu. Szczerze, to poczucie wstydu było okropne, kiedy w wolnym, naprawdę wolnym tempie zrozumiał, że leży w jednym łóżku obok swojego przyjaciela z pracy, który go obejmuje i dodatkowo ma sześciopak, a żeby jeszcze tego było mało, jest w samych bokserkach.

Alexander w życiu tak wolno jeszcze nie ustalał poprawności sytuacji, bo uderzyła ona w niego dopiero teraz.

Jednak szybko stwierdził, że nie będzie leżał bezczynnie, noe czerpiąc z tego żadnej korzyści.
Położył delikatnie dłonie na jego klatce piersiowej, co jakiś czas wzrokiem wracając szybko do jego twarzy, bojąc się, czy aby na pewno Wirgińczyk się nie obudził. Dłońmi i wzrokiem jednak nadal wodził po jego torsie, czując pod opuszkami palców rozgrzaną skórę i te cholernie widoczne mieśnie, do których tak bardzo miał słabość. Było mu wstyd ze samym sobą, bo wiedział że to co robi jest nieodpowiednie i moralnie niepoprawnie. Jako prawnik nawet zastanawiał się, czy wykorzystanie w taki sposób dla własnej przyjemności osoby śpiącej, nie jest aby poważnym wykroczeniem, jednak druga połowa mózgu, ta bardziej ludzka zdawała sobie sprawę, że pomimo rumieńców jakie Alexander miał na twarzy i pomimo, że czerpał z tego przyjemność, tak czy inaczej, Thomas na "trzeźwo" nie miałby nic przeciwko, tyle, że byłoby to wtedy bardziej... niezręczne dla Alexa.

I w tym oto momencie muszę wam dodać coś, co raczej wam się spodoba, lecz dla Alexandra nie będzie to za dobre.
Thomas był całkowicie świadomy tego, co robi Alex. Tak.
Obudził się może i nieco później od niego, jednak pomimo swojej świadomości nie miał zamiaru się ruszać ani nic z tych rzeczy. Otworzył oczy tylko raz, kiedy Alex nie patrzał na niego tylko na jego podbrzusze, a widząc przed sobą zawstydzony grymas na twarzy Karaiba uśmiechnął się z rozczuleniem. Bawiło go jednak to, jaki Alex jest zawstydzony samym sobą i jak źle czuje się z tym co robi.

Dla Thomasa było to niesamowicie przyjemne, a wraz z dotykiem Alexandra czuł jak motylki w brzuchu dają o sobie znać i właściwe to przez to mrowienie w podbrzuszu nie mógł przestać się uśmiechać, aż w końcu wydał z siebie cichy pomruk, mocniej przytulając Hamiltona do siebie.
W tym też momencie Alex spiął się i jak poparzony chciał się odsunąć, ale na przekór jemu został przesunięty wręcz bliżej. Był poddenerwowany, bo zdawał sobie sprawę co tak naprawdę zrobił i jakie było to głupie. Niepoważne z jego strony.
Spanikował, zrobił się w jednej chwili dosyć nerwowy.

- Spokojnie słońce, dobrze wiedzieć, że ci się podobam. - wymruczał cicho starszy, dość niemrawo i nietrzeźwo, bo pamiętajmy, nadal Thomas nie był zbytnio rozbudzony. Szczelniej okrył ich obu kołdrą, czując, jak Alexander chowa twarz w jego klatce piersiowej ze wstydem, aby zakryć swoje rumieńce.

- "Podobać" to duże słowo. - wymamrotał z przekąsem ciemnowłosy. Zaraz poczuł jak Thomas wplątuje dłoń w jego włosy, przeczesując co jakiś czas pojedyncze pasma lejące się między jego palcami. Przymknął oczy, a słysząc wypowiedziane dwuznacznym tonem, ciche mruknięcie "Lexi~" zwieńczone pocałunkiem w czubek głowy, zamknął oczy ze wstydem. - Thomas - pisnął ze wsydem, zakrywając twarz dłońmi.

- Hej, no co? Masz przyjemny dotyk. Poza tym, mówiłem, że będziesz mógł dotknąć. Jarają cię mężczyźni z kaloryfe-

- Thomas, skończ. - Karaib ukrócił go ruchem dłoni jak i słowami, marszcząc brwi, chcąc ukrócić też i swój wstyd. - Tak, podobasz mi się, ale to jeszcze nic nie oznacza, zadowolony?

I właśnie w tym momencie Thomas poczuł, jakby jego serducho zaczęło bić o wiele szybciej i jakoś tak intensywniej, nie dając mu spokoju. Jego policzki emanowały przyjemnym ciepłem, a sam swoje dłonie położył na wąskiej, drobnej talii Alexa, przesuwając po niej co jakiś czas kciukiem. Zamknął na dłuższą chwilę oczy w tej rozkoszy, przytulając jak najdelikatniej umiał Alexandra do siebie, twarz chowając w zagłębieniu pomiędzy jego szyją a ramieniem.
Usłyszeć coś takiego z ust miłości swojego życia... niesamowite uczucie. Te przyjemne mrowienie w podbrzuszu, te rumieńce na twarzy i ta możliwość przytulenia czule Karaiba do swojej piersi jest... cudowna.

- Bardzo zadowolony. - przyznał, co było jednak stłumione przez koszulkę Alexandra, który był jednak teraz zbyt zdziwiony postawą Thomasa, na tyle, że nie miał ochoty wytykać mu poprawności sytuacji i się odsunąć.

Czuł, jakby ta bliskość z Jeffersonem była jego cudowną codziennością.






• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

macie tu już eeee trzeci łamane na czwarty roździał z jesiennej seri zwanej byciem Alexa u Thomasa

ta, to koniec rozdziału
ALE NIE KSIĄŻKI HELOŁ
Jeszcze długa droga przed nami

jaki byście chcieli ship na następną książkę która pewnie nigdy nie powstanie?

kiedy chcecie następny rozdział?

edit - nie kończę jeszcze książki lamuski

fight me || jamiltonحيث تعيش القصص. اكتشف الآن