3. Znowu on

934 43 0
                                    

    Obudziłam się z bólem głowy. Rozejrzałam się i mogłam stwierdzić że byłam w jakimś gabinecie lekarskim. Pachniało ziołami. Pomieszczenie na ścianach miało kolor biały. Dookoła były kwiaty i liscie, a podłoga wykonana z drewnianych paneli, łóżko na którym leżałam nie wyglądało na szpitalne ale bylo drewniane i wygodne. Niewiem gdzie jestem ani co tutaj robię. W głowie mam milion myśli naraz. Chcę krzyczeć,płakać i śmiać z własnej głupoty. Nagle słyszę czyjeś kroki.

Do pokoju weszła kobieta koło 30-35 lat . Czarne włosy zielone oczy i uśmiech. Wyglądała przyjaźnie. Była ubrana w faruch lekarski, z kieszeni wystawały jej różne fiolki.

-Witaj jestem Eleanor tutejsza em... pielęgniarka. Jak się czujesz?

-Hej mam na imię Lily. Gdzie jestem?

-Aktualnie w punkcie medycznym do którego przyniósł Cię Nathaniel. Pamiętasz co się stało?

Pamiętałam tylko jak Amanda prawie mnie utopiła, ciepło wisiorka pożar znowu ciepło i chłopak. Przystojny chłopak o pieonych czer... Stop! Jak tak pomyślałam?

-Niewiele pożar to ostatnie co pamiętam.

-Okej. Nie masz żadnych obrażeń fizycznych,ale jesteś bardzo osłabiona. Odpocznij tu a ja idę do reszty pacjentów.

Wyszła leżałam jakieś 30 minut. Co tu się dzieję. Jest jeszcze noc. Dobrze. Byłam ciekawa co to za miejsce. Wyszłam na korytarz. Był drewniany i ciemny a drogę rozjaśniały... pochodnie? Serio? Na podłodze były wyłozone płytki które wyglądały jak kamienie.

Ruszyłam przed siebie.Niepewnie kroczyłam po korytarzu dostrzegając różne detale. To napewno nie był typowy korytarz. Z jednych drzwi usłyszałam gwar a wśród nich słowa dorosłych mężczyzn:

-Kto to jest?

-Czemu ona tu jest?

-Dlaczego ją wziąłeś ?

-Co z nią zrobimy?

Nagle poczułam krzyk i powiew wiatru

-Dość!! Zachowajmy spokój. Alex idź i zajmij się nią.

Potem usłyszałam jak ktoś zbliża się do drzwi. Wycofałam się w stronę "mojego" pokoju. Boże co oni chcą zrobić? 2 minuty po mnie do pomieszczenia wszedł mężczyzna. Wiekiem podobnie do tego w lesie i byli nawet podobni ale jego oczy były jasno-niebieskie. Podszedł do mnie.

-Hej młoda-uśmiechnął się i usiadł na łóżku,wyjął strzykawke. Wzdrygnełam sie na ten widok-nie bój się-wstrzyknął zawartość i szepnął do ucha-to był tylko sen,pamiętaj.-i zasnęłam
*****
Obudziłam się (znowu) ale w moim pokoju. Troche zdezorientowana idę do babci.

-O wreszcie obudziłaś się. Jakiś młody chłopak po północy cię przywiózł. Śpiącą. Powiedział że byłaś zmęczona i mocno zasnęłaś na imprezie przy ognisku.

-Rozumiem. Przepraszam. Pójdę jeszcze do siebie.

Nie mogłam uwierzyć. Coś tu jest nie tak. Dlaczego mój wisiorek robił się ciepły? Co tam robił ten chłopak?
To był tylko sen? Ten chłopak? Pożar? Tak dużo pytań ale mało odpowiedzi. Ale wiem jedno. Amanda nie była snem. Jak mogła tak postąpić.

Do końca wieczoru siedziałam w swoim pokoju i słuchałam muzyki. Zastanawiałam się co jej jutro powiem. Już nie mogę nazwać ją przyjaciółkę. Zdradziła mnie.

******

    Zbliżałam się do wejścia szkoły gdy zobaczyłam ją.
Podeszłam z udawaną pewnością do jej paczki ble...

-Amanda dzisiaj po szkole łąka przy lasku.

I odeszłam wypuszczając powietrze nawet niewiem kiedy je wstrzymałam. Muszę to wyjaśnić i zakończyć. Dzisiaj jestem na nią okropnie zła w dodatku naszyjnik znowu zaczyna być ciepły albo ja mam zwidy.

****

-No to co chciałaś powiedzieć?- stanęła przedemna założyła ramiona na piersi czekała.

No nie mogę może jeszcze będę się jej tłumaczyć.

-Co JA mam powiedzieć? Amanda słyszysz się? Dlaczego mnie tak potraktowałaś? Przyjaźnimy się...-tu przerwałam bo dziewczyna zaniosła sie głośnym śmiechem.

-Przyjaźnimy... heh to dobre. A teraz słuchaj albo jesteś tak głupia albo naiwna. Wykorzystałam cię. Dobrze się uczysz więc mogłam wszystko od ciebie spisywać ale znudziło mi sie ro udawanie po za tym przez ciebie chłopaki się odemnie odsuneli i nie mam co robić na przerwach. Rozumiesz? Jesteś nic nie warta...-urwała. Ja nie zważając że przerwała gotowałam się ze złości i smutku?
     
    Byłam taka głupia,wiedziałam że coś jest nie tak ale i tak wierzyłam że może mnie lubić a ona...Emocje mną zawładneły. Usłyszałam jęk. Podniosłam głowę i zauważyłam Amandę duszoną przez... pnącza? Bardziej jak korzenie drzew a w moich dłoniach pojawił się ogień. Wokoło nas strasznie wiało.

     W tym momencie wszystkie emocje mnie opuściły a zastąpił je strach. W tej samej chwili jak rozluźniłam pieści wiatr ucich,ogień znikł,a pnącza schowały się w ziemi. Dziewczyna leżała nieprzytomna ale oddychała. Ja osunełam się na piach. Nie wierzę że to miało miejsce.
       Zdałam sobie sprawe że mój naszyjnik palił mi skórę a sama byłam strasznie słaba. Kątem oka dostrzegłam jego. Chłopaka o czerwonych oczach.

Nadzieja w MrokuWhere stories live. Discover now