Jednak jeśli odczuje się to na własnej skórze, to nie jest to już takie zabawne.

Podskoczyłam, kiedy znowu do moich uszu dobiegł głośny huk. Ktoś za drzwiami mocno w nie walił, a ja wiedziałam kto.

- Wyłaź stamtąd! - W domu rozbrzmiał donośny głos czarnowłosego.

Cofnęłam się o kolejne dwa metry i oparłam się rękoma o parapet. Odwróciłam głowę do tyłu czując zimne szkło na plecach.

Przymknęłam oczy myśląc o moim najbliższym wyjściu które znajdowało się tuż za mną.

Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się szybko. Nerwowo zaczęłam otwierać okno. Kiedy było już otwarte hałasy ucichły A zastąpiły je szmery dochodzące od strony zamka.

Przed oczami stanął mi obraz czarnowłosego który otwierał okno na parterze. Drzwi do pokoju to pewnie dla niego żaden problem.

Czując przypływ adrenaliny wyskoczyłam przez okno, ledwo łapiąc się gałęzi. Zawisnęłam w powietrzu.

Poczułam w tym samym momencie piekący ból, który dochodził od mojej dłoni na której znajdował się bandaż. Zacisnęłam zęby i zeskoczyłam na gałąź niżej. Potem jeszcze niżej, a na trawie stanęłam w tym samym momencie w którym usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

Nie patrząc do góry puściłam się biegiem w stronę ulicy. Szybko i zgrabnie przeskoczyłam przez płot i dając z siebie wszystko zaczęłam biec przed siebie, w stronę miasta.

W pośpiechu włożyłam rękę do kieszeni moich spodenek od piżamy i wymacałam telefon który jakimś cudem cały czas tam był.

Kiedy wbiegłam do parku zdałam sobie sprawę jak wyglądam.

Czarna, zbyt duża, luźna koszulka, czarne krótkie, sportowe spodenki i bose nogi. Dopiero teraz poczułam też ból spowodowany powbijanymi w stopy kamyczkami.

Zaczesałam roztrzepane włosy do tyłu i rozejrzałam się łapiąc oddech. Nikogo nie było. W sumie, niedziela, 13:30. Większość jest w domu i gotuję obiad albo wyleguje się w ogrodzie.

Na moje szczęście.

Drżącą ręką wystukałam numer do Alexa.

Jedynej osoby do której mogłam się w takiej sytuacji zwrócić...

                              ~~~

- Matko boska! Co ci się stało!? - Usłyszałam głos blondyna. Podniosłam na niego zmarnowany wzrok i westchnęłam ciężko.

Stanęłam na chwilę przed jego drzwiami do mieszkania czując lekki niepokój.

Co jeśli zacznie się o coś wypytywać?

Walić to.

Pomału przekroczyłam drzwi do jego mieszkania.

Alex mieszkał w jednym w niewielu bloków w tym mieście. W sumie 80 procent budynków stanowiły domki, jedno lub wielorodzinne. Były tu chyba tylko trzy osiedla na których były jakiekolwiek bloki.

Jego mieszkanie miało jedną dość sporą kuchnię, ładną i przestronną łazienkę oraz dwa dość duże pokoje, salon i sypialnię, oraz korytarz.

Ładne jasne meble i szarawe odcienie ścian były przyjazne dla oczu i powodowały że pokoje wydawały się jeszce większe. Lubiłam ten wystrój, może dlatego że w moim domu było podobnie.

- Co się stało? - Chłopak zamknął za mną drzwi i zaprowadził mnie do salonu.

- Taka mała sprzeczka... Z bratem. - Mruknęłam.

Inne Oblicze. Jeff the Killer.Where stories live. Discover now