Pułapka

6.2K 317 13
                                    

Pędziłam za Nate'em, ile sił w łapach.

Wydostając się z miasta musieliśmy zachować szczególną ostrożność. Mimo że było już ciemno - trzeba było uważać. Na szczęście pizzeria znajdowała się mniej więcej na przedmieściach, więc raczej nikt nas nie widział.

- Co się w ogóle dzieje? - zapytałam zdyszana. - Oni już tam są?

- Nie. Ktoś od nas ich wypatrzył - powiedział. - Szybciej.

Wbiegliśmy do lasu.

Kompletnie nie wiedziałam, gdzie jestem.

Nie znałam dobrze jeszcze tego terenu - w przeciwności do Nate'a.

Mój towarzysz doskonale wiedział, gdzie się znajduje.

- Skręcimy w prawo, tam jest skrót - powiedział, po czym podążyłam za nim w tym kierunku.

Przedarliśmy się przez dość gęste zarośla. Potem wspięliśmy się na stromą górkę, z której było już lepiej widać chatkę.

Faktycznie, wilki były już niebezpiecznie blisko tego miejsca.

Będzie się działo...

- Ile nas jest? - zapytałam, widząc liczebność przeciwników.

- Elizabeth poinformowała wszystkich, zaraz powinni tutaj być.

Damy radę.

Czarny wilk ruszył pierwszy. Ruszyłam za nim. Wciąż obserwowałam wrogów. Biegliśmy jak najszybciej, żeby zdążyć tam jeszcze przed nimi.

Nagle coś zaskrzypiało wbijając się w moją prawą łapę. Prawie robiąc salto - runęłam na ziemię, piszcząc z bólu.

- Skyler! - Nate ostro się zatrzymał i podbiegł do mnie.

Próbując się uwolnić - czułam jak to coś z każdym szarpnięciem wbija mi się prawie do kości.

- Skyler, nie ruszaj się! - wilk zatrzymał się przy mnie. - To pułapka na niedźwiedzie - powiedział, po czym próbował rozewrzeć szczęki tego żelastwa.

Piszczałam, nie mogąc się podnieść.

- Nate, idź do nich. Potrzebują pomocy!

- Nie zostawię cię tu - wciąż siłował się z tym czymś.

- Nate, nic nie zdziałasz! Zatrzasnęło się na dobre! Zostaw mnie tu!

- Przestań! - wkurzył się.

Wilki z watahy Louis'a dostały się na teren, gdzie mieszkała babcia. Nasi rzucili się do obrony. Usłyszałam warczenie. Walka była widowiskowa, jednak nas było za mało.

Popatrzyłam na Nate'a, a za nim pojawiła się jakaś postać.

- Nate, uważaj!

Obcy zbliżył się do nas.

To znowu był ten facet.

Nate zdążył się tylko obrócić, nim mężczyzna skierował na niego strzelbę usłyszałam kilka cichych strzałów.

Pisnęłam.

Czarny wilk po chwili upadł na ziemię.

Ja nie miałam się już jak ratować.

Próbując wstać - mężczyzna wymierzył kolejny strzał.

Tym razem we mnie.

Legenda || KOREKTA ✍️Onde as histórias ganham vida. Descobre agora