Ocknęłam się w jakimś nieznanym mi miejscu.
Jak się tu znalazłam?
- Wszystko dobrze? - zapytał wilk, który wcześniej kazał mi uciekać.
Siedział nade mną. Jego jasnobrązowa sierść była poszarpana, w niektórych miejscach całkowicie jej brakowało. Dostrzegłam rany i brzydkie blizny.
Omega?
- Tak... W porządku... - powiedziałam próbując wstać, jednak położyłam się na brzuchu.
- Poliż rany, szybciej się zagoją - odparł, po czym wstał i poszedł. - Louis, ocknęła się.
Popatrzyłam na swoją sierść, zabrudzoną krwią - nie wyglądało to za dobrze. Zastosowałam się do rady nieznajomego. Nie było to przyjemne, ale tylko tak mogłam sobie pomóc.
Po chwili podszedł do mnie biały wilk. Stanął i zaczął się na mnie patrzeć.
Uniosłam głowę, przerywając lizanie łapy. Zetknęliśmy się spojrzeniami.
- Teraz to już chyba nie będziesz protestować, co?
- Gdzie jestem? - zapytałam stanowczo.
- Tam, gdzie twoje miejsce.
- Mhm... po co mnie tu zabraliście?
- Żebyś poznała swój przyszły dom - odparł cwaniacko.
- Louis, nie dołączę do was - powiedziałam twardo.
Wokół nas było pełno wilków. Wszystkie oczy były skierowane na naszą dwójkę.
- Wolisz się szwędać z tą bandą nieudaczników i bawić się w przemiany? Nigdy nie dojdziecie do głosu, prędzej was wyłapią i skończycie w jakimś durnym laboratorium. Chcesz tego?
Wpatrywaliśmy się chwilę w siebie.
Nic nie mówiłam.
- My żyjemy tak jak przystało. Jak prawdziwe wilki. Wy się tym bawicie. Chcecie być równi w społeczeństwie? Ludzie nigdy was nie zaakceptują. Ludzie nawet nie akceptują siebie nawzajem. A wilkołaki to bestie. Zwierzęta. Ludzie się nas boją, czego tutaj nie rozumiesz?
O dziwo, po części... miał rację.
- Bitwa toczy się o alfę. Jeśli nie przejdziesz na naszą stronę - wybuchnie wojna. Każdy na tym ucierpi. Zobacz, ilu nas jest.
Rozejrzałam się dookoła.
Fakt, są liczniejsi od nas.
- Chcesz tego? To jest tylko zależne od ciebie.
Po chwili dodał:
- Po której stronie chcesz być? - zbliżył się do mnie tak, że prawie zetknęliśmy się nosami.
Milczałam.
- Dołączasz do nas? - zapytał ponownie.
Nadal nic nie odpowiedziałam.
Próbował wywrzeć na mnie presję, i mu się udało. Według niego życie ich wszystkich zależało ode mnie.
W sumie to prawda...
Ale co zrobić?
- Uhm... Rozumiem... - Louis podniósł głowę. - Wiesz... wśród wilków jest takie prawo, że jeśli ktoś obcy wkroczy na nie swój teren - taka wataha ma prawo go... - urwał.
Jego wilki stały nieruchomo czekając na jakikolwiek znak. A ja bezbronna, wciąż leżałam na ziemi.
- Zabić - zawarczał.
Wataha ruszyła w moją stronę. Mimo że byłam cała obolała - wstałam i zaczęłam uciekać. Bólu nie dało się ignorować, ale starałam się biec, najszybciej jak mogłam.
To była już walka o życie.
Robiło się coraz ciemniej. Kompletnie nie wiedziałam, gdzie zmierzam.
Byle tylko uciec.
Wbiegłam w haszcze. Gwałtownie zmieniałam kierunki, żeby ich zgubić. Niektóre wilki zaczęły odpuszczać, zostawając w tyle, co jednak nie powodowało tego, że byłam bezpieczna, bo musiałam sobie jeszcze poradzić z resztą.
Zaczęłam przedzierać się między kolczastymi krzewami.
Jakimś cudem między zaroślami zobaczyłam drogę - od razu pobiegłam w jej stronę. Wyskoczyłam z lasu i wtedy coś we mnie uderzyło. Usłyszałam tylko pisk opon. Upadłam na ziemię chyba z pięć metrów dalej i to po drugiej stronie drogi.
Tamte wilki zatrzymały się, odwróciły i zaczęły uciekać.
Usłyszałam trzask drzwi od samochodu.
Z dość dużej terenówki - wysiadł jakiś facet i zaczął na mnie świecić latarką.
Podniosłam się z ziemi i popatrzyłam mu prosto w oczy.
Znalazłam się w złym miejscu o złej porze.
YOU ARE READING
Legenda || KOREKTA ✍️
WerewolfMówią, że to tylko legenda, jednak ja jestem jej częścią. (poprzedni tytuł - "W czasie pełni") #1 fantasy - 13.03.2020 #8 owilkołakach - 25.01.2020 #5 owilkołakach - 22.04.2020 #4 owilkołakach - 04.06.2020 #3 owilkołakach - 06.06.2020 #1 mate - 10.0...