Ma-sak-ra

7K 349 37
                                    

- Skyler, poczekaj - brunet podążył za mną, próbując mnie zatrzymać.

Poszłam do łazienki. Podparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro.

Już nie wiedziałam czy to, co się przed chwilą stało - wydarzyło się naprawdę czy nie. Nie mogłam przyjąć tego do wiadomości, ale gdzieś z tyłu głowy miałam to, że zrobiłam źle.

I to było najgorsze.

- Skyler, co jest? - Lucas zapukał w drzwi.

Westchnęłam, po czym zdecydowałam się wyjść.

- Hej, wszystko OK? - złapał mnie za nadgarstek.

- Muszę już wracać.

Bałam się, że znowu się coś wydarzy - dlatego wolałam już stąd iść.

- Jak? Dlaczego?

Milcząc, wyszłam na drogę.

- Chcesz wracać z buta do domu? - Lucas zatrzymał się.

Nie reagując, szłam przed siebie.

- Skyler! - zawołał.

Podbiegł do mnie i złapał za ramię. Odwróciłam się.

- Skyler, nawet nie wiesz, gdzie jesteś.

- No i co?

On zaśmiał się, marszcząc brwi.

- Lucas, chcę do domu - zirytowałam się.

- No dobrze, ale nie puszczę cię teraz samej. Jestem autem, podwiozę cię.

- Nie.

- Skyler, jesteś pijana. Idziemy - pociągnął mnie.

Już było mi to obojętne. Podążyłam za chłopakiem, po czym usiadłam z przodu i oparłam głowę o szybę.

- Zapnij pasy - powiedział, odpalając samochód.

- Zapięłam.

- No właśnie nie - zaśmiał się.

Chłopak popatrzył do tyłu i wycofał.

Jadąc, co chwilę spoglądał na mnie.

Po chwili położył mi rękę na kolanie.

- Wstąpię do sklepu do fajki, chcesz też?

Zsunęłam jego dłoń i odwróciłam głowę w prawo z założonymi rękami.

Czemu on mi wciąż wszystko utrudnia?

Mogłam wracać na pieszo.

Lucas zaparkował i wysiadł.

- Będę za minutę.

Przez ten czas rozważałam, czy by faktycznie stąd nie wyjść i czy czasem nie wrócić jakoś na własną rękę. Jednak on wcześniej zakluczył auto.

- Jestem - wsiadł do samochodu, po czym otworzył paczkę i wyciągnął papierosa. - Na pewno nie chcesz?

Nigdy nie paliłam.

W sumie to chyba dobrze...

Lecz chciałam się jakoś uspokoić.

Sięgnęłam po jednego, nie wiem, dlaczego.

Podał mi zapalniczkę, po czym otworzył szyby.

Jakoś na początku mi to "nie zasmakowało". Zaczęło drapać mnie w gardle. Starałam się nie kaszleć. Jednak spaliłam go do końca.

Lucas przywiózł mnie pod sam dom.

- Dzięki, cześć - powiedziałam szybko, po czym wysiadłam.

Nawet nie chciałam myśleć o tym, co będzie jutro...

Legenda || KOREKTA ✍️Where stories live. Discover now