Tylko nie strzelaj

8K 418 5
                                    

Mężczyzna przestraszył się. Zaczął nerwowo oddychać robiąc krok do tyłu.

Nie dziwię się, w końcu zobaczył wielką bestię.

Podniosłam się.

Wtedy on, przez otwartą szybę w samochodzie - sięgnął po coś do środka.

Dubeltówka.

Skierował ją na mnie.

Zaczęłam warczeć.

Czy ciągle muszę ocierać się o śmierć?

Cofnęłam się.

Wtedy on załadował broń.

W przeciwności do niego - nie chciałam mu zrobić krzywdy. Ale chciałam też ujść z życiem.

Jednak wiedziałam, że...

Jeśli wykonam jakikolwiek ruch...

Zabije mnie.

Wciąż zdumiony mężczyzna patrzył mi prosto w oczy. Oboje zastygliśmy w bezruchu.

Trudno.

Raz kozie śmierć.

Momentalnie skoczyłam w jego stronę. On odruchowo wystrzelił pocisk.

Hybił.

Mocno zacisnęłam szczęki na dubeltówce, lekko wykrzywiając jej lufy. Przez to była już nie zdatna do użytku, a jednocześnie uratowałam swoje życie. Mężczyzna siłował się ze mną, chcąc ją wyrwać, a przy okazji też jakoś się nią obronić. Wyrwałam mu broń z rąk, odrzucając ją na bok.

Zaczęłam na niego warczeć, powoli zbliżając się do niego.

Boże, nie.

Po chwili się opamiętałam.

Odwróciłam się i uciekłam w głąb lasu.

Brakowało jeszcze chwili... a bym go...

Zabiła.

Chciałam go zabić.

Co się ze mną dzieje?

Co ja mam robić?

Gdzie jestem?

Pomocy...

***

Idąc na resztkach sił - potykałam się już o własne łapy.

Zmęczona.

Głodna.

I poraniona.

Na szczęście po chwili usłyszałam znajome mi głosy. Wdrapałam się na małą górkę, żeby się rozejrzeć.

Nate i Elizabeth.

Odwrócili się w moją stronę.

Chciałam do nich podejść, ale nie miałam już sił, by iść dalej.

Położyłam się na ziemi.

Legenda || KOREKTA ✍️Where stories live. Discover now