Ch. 20 - To moje życie

1.8K 176 135
                                    

Siedząc na dachu jednego z wieżowców, nogi miała spuszczone w dół, a jej wzrok spoczywał na miejscu, gdzie wkrótce miało pojawić się słońce. Na błękitnym niebie nie było ani jednej chmurki, więc zapowiadał się słoneczny dzień. Szczęśliwy, słoneczny, pełen radości dzień. Być może taki będzie dla mieszkańców tego miasta, lecz nie dla niej. Na jej twarzy widniała powaga i coś na wzór zmęczenia. Nie miała siły na uśmiech. Nie po tym wszystkim.

Z lekkim westchnięciem spojrzała w bok, na siedzącego obok mężczyznę. Towarzyszyły mu te same uczucia, widziała to po jego twarzy. Zwrócił na nią swój wzrok, a gdy ich złote oczy się spotkały, Akane po chwili zastanawiania odwróciła się z powrotem i spuściła głowę. Nie musieli rozmawiać. Oboje doskonalenie wiedzieli co czuje drugie. Potrzebowali po prostu swojej obecności, zapewnienia, że nie są sami.

Od tamtego wydarzenia minęły dwa tygodnie. Wydawało się, że skoro ich największy wróg został pokonany, to już wszystko będzie w porządku. Wszystko miało wrócić do normy. Jednak tak się nie stało, gdy dotarła do nich wiadomość, która porządnie nimi wstrząsnęła. Dziadek Akane i jednocześnie ojciec jej ojca, opuścił ten świat dzień po jej walce. Dziewczyna jako pierwsza się o tym dowiedziała. Wcześniej nie miała z nim takiej więzi jak teraz, przez co przyjęła to o wiele gorzej niż myślała. Mężczyzna nie był aż tak stary, miał zaledwie sześćdziesiąt lat, więc miał przed sobą jeszcze sporo życia. Nie tak powinna wyglądać jego śmierć. Powinien umrzeć, lecz ze starości za jakieś dwadzieścia, trzydzieści lat. Takie zdanie miała białowłosa, która mimo iż zdążyła się z tym pogodzić, to w sercu nadal miała wielką pustkę. Widziała cierpienie ojca, który przeżywał to o wiele gorzej, mimo iż starał się tego nie okazywać.

Sięgnęła do kieszeni bluzy z której po chwili wyciągnęła czarny pierścień. Od chwili w której ostatni raz go widziała, już więcej jej się nie ukazał. Nie odpowiadał na jej wołania czy prośby. Nie czuła jego obecności, zupełnie jakby jego istnienie nigdy nie miało miejsca. Przez te dwa tygodnie próbowała bezsilnie się z nim zobaczyć, lecz wszystkie próby były na nic.

— On już nie wróci, prawda? — Spytała, spoglądając na mężczyznę, który w odpowiedzi spojrzał na trzymany przez nią pierścień. Doskonale znała odpowiedź, lecz chciała się upewnić w razie gdyby się jednak pomyliła. Białowłosy ponownie wbił wzrok przed siebie, kręcąc przy tym głową.

Westchnęła. W końcu to do niej dotarło. Po takim czasie wreszcie zrozumiała. Kasai opuścił ją w momencie uwolnienia przez nią wielkiej ilości energii, dzięki której pokonała ojca Haruko. Dopiero teraz przypomniała sobie jego słowa dotyczącej tego, ile czasu z nią będzie. Pierścień sam uznał, że stała się wystarczająco silna, więc demon nie był jej już więcej potrzebny. Kiedyś chciała by ten dzień nadszedł jak najszybciej, jednak teraz pragnęła by był z nią cały czas. Jego nieobecność odczuwała dosłownie na każdym kroku. Zdarzało się, że zapominała o tym, iż go nie ma i pytała o coś na głos, czekając na odpowiedź z jego strony, by po chwili uświadomić sobie, że przecież to na nic. Ciężko jest się odzwyczaić od kogoś z kim przez tyle czasu nie rozstawało się na krok.

Obracając pierścień, w końcu założyła go na palec, po czym złożyła na nim delikatny pocałunek. Wyciągnęła rękę przed siebie i wbiła spojrzenie w kawałek czarnego metalu.

— Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy. Żegnaj, demonie — Mówiąc to, po jej policzku spłynęła samotna łza. Nie wstydziła się jej. Od tamtego czasu w ogóle przestała ukrywać uczucia. Czy te dobre czy te złe. Według wielu, to skutek utraty bliskiej jej osoby, jednak prawda była taka, że po prostu dorosła.

Tuż po jej wypowiedzi, pojawiły się pierwsze promienie słońca, które przeplatały się między palcami  jej wyciągniętej dłoni. Mimowolnie się uśmiechnęła. Miała zamiar go jeszcze kiedyś spotkać. Bardzo w to wierzyła. Był jej przyjacielem za którego oddałaby wszystko. Osobą której mogła powierzyć dosłownie wszystko. Osobą która zawsze murem stała za nią. Osobą dzięki której jej życie było bardziej kolorowe. Osobą która nie była tylko nauczycielem. Był członkiem jej rodziny i nic tego nie zmieni.

🎉 You've finished reading 𝚎𝚡𝚙𝚕𝚘𝚜𝚒𝚟𝚎 𝚕𝚘𝚟𝚎 || 𝚋𝚊𝚔𝚞𝚐𝚘𝚞 𝚔𝚊𝚝𝚜𝚞𝚔𝚒 🎉
𝚎𝚡𝚙𝚕𝚘𝚜𝚒𝚟𝚎 𝚕𝚘𝚟𝚎 || 𝚋𝚊𝚔𝚞𝚐𝚘𝚞 𝚔𝚊𝚝𝚜𝚞𝚔𝚒 Where stories live. Discover now