Ch. 11 - Pokolenie

1.5K 145 93
                                    

Wychyliła się zza rogu dokładnie lustrując okolicę, a gdy stwierdziła, że w pobliżu nikogo nie ma, od razu ruszyła przed siebie. W tym momencie nie było mowy o wahaniu. Jeden mały błąd mógł ją wiele kosztować. W biegu, sięgnęła ręką do szyi, a gdy upewniła się, że obroża nadal jest na miejscu, odetchnęła z ulgą. Przez adrenalinę którą odczuwała, nie była stu procentowo pewna wszystkich rzeczy. Nie miała też pojęcia, ile dokładnie czasu jej zostało, lecz mimo to nie zamierzała się poddać.

Uśmiechnęła się mimowolnie, wbiegając w kolejną, wąską uliczkę. Zaczęła się dokładnie rozglądać, lecz tak jak wcześniej, wokół nie było żywej duszy. Miała zamiar wyjść z ukrycia, jednak w tym samym momencie ujrzała nad sobą zbliżający się cień. Niewiele myśląc odskoczyła w bok, o co właśnie chodziło przeciwnikowi. Nim zdążyła się zorientować, została złapana w pułapkę. Poczuła niezbyt mocny cios, po którym zaczęła unosić się ku górze. Spojrzała na Urarakę, posyłając jej pewny siebie uśmiech.

— Nieźle — Skomentował stojący obok Eijirou, który po chwili utwardził ciało swoim darem, jednocześnie przybierając odpowiednią pozycję. — Dawaj ją.

Dziewczyna skinęła głową, po czym uwolniła białowłosą, która zdążyła odlecieć na naprawdę dużą wysokość.

Dobrze to sobie zaplanowali — Przyznał demon, z czym trudno było jej się nie zgodzić. Zaczęła spadać, z każdą sekundą zbliżając się do Kirishimy, który cierpliwie na nią czekał. Wiedziała, że nie uniknie starcia z nimi i już raczej nie zdoła uciec, jednak nie tylko oni mieli plan.

— Myśleliście, że uda wam się mnie tak po prostu złapać? — Uśmiechnęła się zadziornie, robiąc fikołka, by po chwili z wielką siłą wpaść na czerwonowłosego, który chwilę wcześniej skoczył, by ją zaatakować. Akane odbiła się od niego, po czym wylądowała kilka metrów dalej, nawet na sekundę nie spuszczając ich z oczu. Kirishima nieprzygotowany na taki rozwój wydarzeń, spadł, lądując na tyłku. — Niedoczekanie wasze.

Dwójka wymieniła spojrzenia, po czym ponownie zaatakowała, nie przewidując jej zamiarów. Nim dobiegli do dziewczyny, ich ciała zatrzymała jakaś siła, która skutecznie krępowała ich ruchy. Nie mogli nawet kiwnąć palcem, więc byli na przegranej pozycji. Akane uśmiechnęła się pod nosem. Mogła to zrobić od razu, jednak musiała przyznać, że lubiła patrzeć na ich determinację i pewność wygranej. Nie mogła im tego odebrać tak szybko.

Dwójka spojrzała na dziewczynę, która w tym samym momencie, odskoczyła w bok. Dosłownie sekundę po tym, miejsce w którym stała, zostało zrównanie z ziemią. Zaczęła się rozglądać, aż w końcu jej wzrok padł na stojącego na lampie ulicznej Midoriye. Spoglądała to na niego to na dziurę w ulicy, która powstała za jego sprawką. Musiała przyznać, że przez ten czas, stał się o wiele potężniejszy niż na początku. Jednak tak jak ona, nadal opanowuje swą moc.

Uśmiech ponownie wszedł jej na twarz. Wyciągnęła rękę w jego stronę i bez zawahania wystrzeliła potężną ilość ognia, chcąc by zmienił pozycję. Nie tylko on poprawił swoje umiejętności. Odkąd zaczęła naukę z demonem, postępy widać gołym okiem. Była pewna różnica pomiędzy samotnym treningiem, a trenowaniem z kimś.

Gdy dym opadł, spodziewała się, że chłopak zeskoczył z lampy, lecz ku jej zdziwieniu, najzwyczajniej w świecie przeskoczył na kolejną. Przygryzła wargę. Jednak nie będzie tak łatwo jak się spodziewała. Zielonowłosy najwyraźniej zorientował się, że chciała go ściągnąć na ziemię. Kątem oka spojrzała na dwójkę, która nadal była w jej pułapce. Jeszcze jakiś czas temu nie była w stanie wytworzyć więcej niż jednego pentagramu, a teraz mogła nawet utrzymywać je przez dłuższy czas. Jednak jak to bywało z darami, zawsze mają jakieś słabości, które łatwo wykorzystać.

𝚎𝚡𝚙𝚕𝚘𝚜𝚒𝚟𝚎 𝚕𝚘𝚟𝚎 || 𝚋𝚊𝚔𝚞𝚐𝚘𝚞 𝚔𝚊𝚝𝚜𝚞𝚔𝚒 Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum