Ch. 14 - Znajdź w sobie siłę

1.1K 135 65
                                    

Nie była pewna, ile czasu już biegła, lecz mimo zmęczenia jakie odczuwała, nie chciała przestać. Musiała go znaleźć. Musiała znaleźć tego cholernego, wybuchowego blondyna na którym w jakiś nieznany sposób wciąż jej zależało i wrócić do domu. Pierwsza część tego planu wydawała się prosta, choć do tej pory nie udało jej się go zrealizować. Najwyraźniej oddaliła się od ogniska nieco dalej niż się wydawało. Nie pomagało nawet nawoływanie chłopaka, co tylko potwierdzało to, jak daleko są od siebie.

— Cholera — Podsumowała, gdy zatrzymała się obok wielkiego kamienia, porośniętego mchem, na którym po chwili usiadła, przyciągając kolana do siebie.

Kasai wylądował tuż obok. Spojrzał na dziewczynę ze zmartwieniem w oczach. Mimo tych wszystkich wydarzeń, które każdemu z pewnością w jakiś sposób odbiłyby się na psychice, ona zdawała się w ogóle tym nie przejmować. Zdrada Haruko, zły stan dziadka, Las Dusz i spotkanie z matką po tylu latach. Zamiast uciec z podkulonym ogonem, starała się wymyślić co dalej. Jaki będzie jej następny krok? Właśnie za to ją podziwiał. Za upartość. Bardzo chciałby jej pomóc, lecz niestety nie miał prawa wtrącać się do życia śmiertelnych. Jego a jej świat, były zupełnie inne i żadne z nich nie powinno ingerować w ten drugiego.

— Co zrobisz, jak go znajdziesz?

— Sama nie wiem — Wzruszyła ramionami. Wyciągnęła dłoń przed siebie, na której po chwili usiadł jeden ze świetlików. Uśmiechnęła się pod nosem. — Ale wiem, że razem z Katsukim coś wymyślimy.

Demon posłał jej dwuznaczne spojrzenie.

— A od kiedy to mówicie sobie po imieniu? — Uniósł  brew, uważnie przyglądając się jej reakcji.

Akane jak na zawołanie posłała mu zdziwione spojrzenie. Poczuła, że oblał ją zimny pot. Gdyby jej o tym nie poinformował, z pewnością by o tym nie wiedziała. Powiedziała to, nie będąc tego świadoma. 

— Nie mówimy — Zaprzeczyła, odwracając wzrok, by ukryć rumieńce. Ponownie spojrzała na swą dłoń, na której pojawił się drugi świetlik, co na swój sposób wyglądało uroczo. — Po prostu tak jakoś...

Kasai nic już więcej nie powiedział, cały czas się uśmiechając. Dobrze wiedział co miała na myśli. Chciałaby móc mówić mu po imieniu, a nie po nazwisku jak robi to każdy, jednak nie byłaby zdolna to zrobić. Żeby na to sobie pozwolić, musieliby być dla siebie kimś naprawdę ważnym, w co raczej wątpiła. Dla Bakugou była jedynie przeszkodą, o czym już nieraz jej przypomniał. Mimo to wiedziała, że musi zrobić jedną bardzo ważną rzecz, gdy już go odnajdzie. Musi go przeprosić za wszystko, co mu powiedziała. Egoista? Nie, z pewnością nie. Kogoś kto poświęcał dla niej tyle razy swoje życie, nie mogłaby nazwać egoistą, dlatego też postanowiła naprawić swój błąd. Nieważne czy po tym ją wyśmieje czy obrazi, zrobi to za wszelką cenę.

— Kiedyś z pewnością zaczniecie — Podsumował, czekając na jej reakcję.

— Myślisz? — Dziewczyna spojrzała na niego z zaciekawieniem. Nie spodziewała się tego z jego strony.

— Pewnie — Wzruszył skrzydłami, jakby temat ten był dla niego czymś zupełnie normalny. Nie to co Akane, której rozmowy z kimś na temat blondyna, sprawiały niemały kłopot. — W końcu już teraz wasza więź jest całkiem silna.

Białowłosa prawie prychnęła, rozbawiona jego słowami. Mimo iż dla niej były to tylko żarty, on brał to na poważnie.

— I myślę, że powinnaś przestać od niego uciekać — Momentalnie jej chęć do żartów wyparował. Akurat tego nie potrafiła zrozumieć i mimo iż bardzo chciała wiedzieć co ma na myśli, wolała nie ciągnąć już dłużej tematu. Czas gonił, a ona zamiast szukać chłopaka i wyjścia z tego lasu, urządziła sobie pogawędkę z demonem, o swoich uczuciach. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a na to pierwsze przyjdzie jeszcze czas.

𝚎𝚡𝚙𝚕𝚘𝚜𝚒𝚟𝚎 𝚕𝚘𝚟𝚎 || 𝚋𝚊𝚔𝚞𝚐𝚘𝚞 𝚔𝚊𝚝𝚜𝚞𝚔𝚒 Where stories live. Discover now