15.

101 11 0
                                    

Freddie's pov.

Minęło już kilka dni, od czasu gdy Brian i Deacy się dowiedzieli o związku pomiędzy mną, a Rogerem. Dziś miałem iść na obiad do moich rodziców. Może powinienem zabrać ze sobą blondyna? - Rogeeeeeeeeeeeeeer! - krzyknąłem. Błękitnooki był w swoim, a tak na prawdę już naszym wspólnym pokoju. A ja byłem w salonie. Roger po chwili przyszedł. - Co? - spytał. Był zmęczony, po wczorajszym wieczorze, a wczorajszym wieczorem się pieprzyliśmy. Usiadł obok mnie na kanapie. - Chcesz iść dzisiaj ze mną na obiad do moich rodziców? - uśmiechnąłem się do niego.
- A po co tam idziesz?
- No mówiłem, że na obiad.
- Aaa... Jeśli ci zależy, mogę iść. I jeśli twoja mama dobrze gotuje.
- Dziękuję, nie muszę samemu tam siedzieć. A moja matka gotuje bardzo dobrze. - przytuliłem go. - Tylko mam nadzieję, że Kashmira nie będzie z tobą flirtować. - dodałem po chwili. - Kim jest Kashmira? - blondyn się wydawał wyraźnie zaciekawiony. - To tylko moja młodsza siostra. - westchnąłem. Jedyne dla czego nie chciałem iść na ten obiad, była właśnie moja siostra. Może Roger odwróci moją uwagę od niej. Może.

Gdy nastało popołudnie, wsiedliśmy do samochodu Rogera. Miałem mu mówić kiedy skręcić, i tak dalej. W końcu mogłem usiąść z przodu. - Rogeeeeeeer? - spytałem gdy już jechaliśmy. - Nie pytaj się mnie, czy daleko jeszcze, bo ty tu tak jakby prowadzisz. - uśmiechnął się. - Nie chciałem o to pytać! - zacząłem udawać obrażonego. - Więc o co? - zaśmiał się. Widocznie nie umiałem udawać. Z resztą, czy Roger nie powinien patrzeć na drogę? - Po pierwsze, lepiej patrz gdzie jedziesz, niż na mnie. Chociaż gdy się patrzysz na mnie, masz przynajmniej ładny widok. A po drugie, obiecaj, że będziesz uważać w rozmowach z Kashmirą. - no i blondyn w końcu zaczął się patrzeć gdzie jedzie. - Jasne, że będę uważać.
- A teraz w lewo. Zaczekaj, nie, w prawo.

Po chwili byliśmy na miejscu. W końcu. Zadzwoniłem do drzwi, a po chwili wyszła... Kashmira. Lepiej by było, gdyby to była na przykład moja matka, która mnie nazywa prawdziwym imieniem, tak samo jak ojciec... Ale nie Kashmira! - Freddie, a z kim ty przyszedłeś? - przywitała mnie w ten sposób, i pomachała w stronę Rogera tak jakby chciała go poderwać. - Jestem Roger. - przedstawił się blondyn ignorując zaloty Kashmiry. - Dziękuję, że ignorujesz jej zaloty. - szepnąłem do ucha Rogera. - Freddie, myślałam,  że wiesz, że w towarzystwie się nie szepcze. - powiedziała. - A więc, ty jesteś Roger? - upewniała się. - Tak, a może byś nas zaprosiła do środka, a nie, że stoimy na deszczu? - powiedział zirytowany blondyn. - Skarbie, spokojnie... - próbowałem go uspokajać. Jednak gdy on się zdenerwuje, to trudno to zrobić. - Ah, tak, chodźcie. - uśmiechnęła się tylko do niebieskookiego. - Freddie, czy ona ze mną flirtuje? - spytał cicho Rog. - Prawdopodobnie tak. - westchnąłem. - Spokojnie, nie dam się uwieść. - uśmiechnął się do mnie. Miał piękny uśmiech. - Mam taką nadzieję. - znów westchnąłem.

Gdy byliśmy w środku od razu poczułem woń kwiatów i pieczeni. - No w końcu, Farrokh. A kogo przyprowadziłeś z sobą? - w salonie siedział mój ojciec. - To jest Roger. Mój chłopak. - słowa te wyraźnie zniechęciły Kashmirę do zalotów. - Jest! Męska część rodziny znalazła sobie kogoś przed damską! - mój męski przodek się wyraźnie ucieszył. - Tylko wolałbym, abyś miał partnerkę. - dodał ciszej. - Ale nie będziesz decydować o moim życiu. Mogę żyć jak mi się podoba.  - z kuchni wyszłedł mój damski przodek. Od razu do mnie podbiegła i mnie obściskała, nie zauważając Rogera. - Mamo... dusisz mnie... - wydusiłem, a ona mnie przestała obściskiwać. - A ten to kto? - kolejna osoba pytająca się o Rogera... - Na imię mi Roger. Jestem... - przerwała mu Kashmira. - Jest gejem, tak jak Freddie. - dokończyła. - Czyli jesteście razem? - moja mama zapytała. - Taaaak...

~~
Psychiczna, kończ to bo mi się nie chce.

Czy chcesz zobaczyć kotki w aucie?||FrogerWhere stories live. Discover now