7.

128 17 6
                                    

Freddie's pov.

Dziś przypadła kolej Rogera na zmywanie naczyń. Musiałby się nieźle natrudzić, by umyć to wszystko. Gdy Taylor marudził, że nie chce zmywać, ja mu przerwałem. - Skarbie, pomogę ci. - nikt się z własnej woli nie zgłaszał, do zmywania. No cóż. Ja się dziś zgłosiłem.

Podczas zmywania opowiadaliśmy sobie historie z dzieciństwa. Blondyn wysłuchiwał wydarzeń z mojego życia uważnie, wszystkich. Tych z happy end'em i nieco smutniejsze. Ja też słuchałem togo co opowiadał. Zmywanie  szybko nam poszło.

- Dzięki za pomoc. - powiedział, gdy już skończyliśmy czyścić naczynia. - Nie ma za co. - odparłem.

Rogera pov.

Freddie zachowuje się jak nie Freddie. Nigdy nikomu nie pomagał w myciu naczyń. Z resztą nikt nigdy nikomu w tym nie pomagał. Jednak było to miłe z jego strony. - A teraz szybko, bo mamy próbę za chwilę. - powiedziałem i wybiegłem z kuchni. Wydaje mi się, że chłopak o kruczo czarnych włosach tam został.

Freddie's pov.

Gdy Roger pobiegł na próbę, ja postanowiłem sobie pospacerować. I tak zawsze się spóźniam. A poza tym, muszę się spotkać z facetem, z którym się umówiłem na rozmowę o pracę. Potrzebujemy menadżera. I jeśli się zgodzę to załatwi nam studio nagraniowe.

Założyłem szybko płaszcz, bo padał śnieg i wybiegłem z bloku. Poszedłem w stronę kawiarni, gdzie byliśmy umówieni z Paulem. I przynajmniej raz się nie spóźniłem. Ale on był wcześniej. Usiadłem przy stoliku obok niego, chwilę porozmawialiśmy, i się zgodziłem, by miał pracę menadżera Queen.

Gdy poszedłem na próbę, było około 13. Będę mocno spóźniony. Poza tym, w drodze zobaczyłem kota. Bezdomnego. Wychudzonego. Nie mogłem bo zostawić. Wziąłem go pod płaszcz. Kot był szylkretowy. Po jakimś czasie, przypomniałem sobie, że kotki mają częściej to umaszczenie niż kocury. Więc nazwałem ją Delilah.

Rogera pov.

Freddie był bardziej spóźniony niż zazwyczaj. Czekaliśmy już kilka godzin.

- Kochani, jestem! - usłyszałem uradowanego Mercurego. - Gdzie ty do cholery byłeś!? - krzyknął Brian. - Załatwiałem dla was niespodziankę. Poza tym, mamy kota. - odparł. Jakiego kota? No i spod płaszcza szatyna usłyszałem ciche "miau". - Ty się nim będziesz opiekować. - od razu powiedział Loczek.

Czy chcesz zobaczyć kotki w aucie?||FrogerWhere stories live. Discover now