5.

146 16 8
                                    

Freddie's pov.

Na próbie szło mi... prawie dobrze. Przynajmniej nie myliłem słów żadnej piosenki. Ale byłem zamyślony, oraz rozkojarzony. Wina Rogusia. Albo nie jego, tylko jego genów. Bo chyba nie on sam, sprawia, że jest taki przystojny i seksowny, prawda?

Przynajmniej jest jeden plus. Ostatnio Deacy znalazł ogłoszenie o czymś co jest jakimś konkursem dla nowych zespołów. Ten konkurs jest transmitowany na żywo w telewizji. Jak wygramy, będzie to dla nas reklama. A poza tym, dostaniemy kasę. Byłbo by za co spłacać czynsz. Czynsz, który daje administrator budynku, którego z całego serca nienawidzę.

Po skończonej próbie, John postanowił zrobić tosty z serem. Wspominał, że to jego ulubione danie. A ja odkryłem, że mam w pokoju nieszczelne okno. Poza tym, wysiadło nam ogrzewanie. Będzie wymówka, by spać u Rogera.

- Rogeeeeeeeeeeer! - zawołałem go. Po chwili przyszedł. Jak zwykle wyglądał słodko. - Coś się stało? - spytał. Ja jak idiota wpatrywałem się w jego oczy i nic nie słyszałem. - Freddie, żyjesz? - głos Taylora wyrwał mnie z mojego świata. - Tak, tak. I chciałem cię zapytać, czy mogę spać u ciebie. W moim pokoju jest nieszczelne okno, a w bloku wysiadło ogrzewanie.

Roger's pov.

Ojezuojezuojezuojezuuuuuuuuuu! Freddie chce spać w moim pokoju. Ze mną. Bo nie jesteśmy w posiadaniu łóżka polowego. - Ymmm... możesz... - powiedziałem niepewnie. I wtedy przyszedł Deacy.

- Chce ktoś tosta?
- Dzięki, ale nie, skarbie. - zaprzeczył Mercury, a tuż po nim ja. - I dzięki, Roger, że mi pozwolisz spać u ciebie. - dodał. Po czym pocałował mnie w policzek. Pocałował mnie w policzek.

Chciałbym zobaczyć, jaki jestem czerwony.

Szybko wyszedłem z mieszkania. Chciałem się na chwilę uwolnić od Freddiego. Dla czego? Tego to ja nie wiem. Wszedłem do mojego samochodu, i przekręciłem kluczyki. Pojazd się odpalił. Pojechałem bez celu, tam gdzie mnie życie prowadziło.

Freddie's pov.

Co ja zrobiłem? Dla czego Roger uciekł? Rzuciłem się na kanapę. Miałem łzy w oczach. Po chwili ktoś do mnie przyszedł. Nie wiedziałem kto, do czasu gdy nie zobaczyłem twarzy Briana. - Co się stało, Fred? - spytał i mnie lekko przytulił. - Nie wiem co zrobiłem. Ale Roger się obraził. - zaszlochałem i się w niego wtuliłem. - Dla czego miałby się obrażać? Nic mu nie zrobiłeś.

Może i mówił prawdę.
- Zrobiłem. Zrobiłem to, że go kocham. - westchnąłem ciężko. I przytuliłem mocniej Loczka. Moje łzy przemoczyły jego koszulę. Nie przejąłem się tym. Brian prawdopodobnie nie wiedział co powiedzieć, bo milczał.

~~~
Zachorowałam na brak weny.

Czy chcesz zobaczyć kotki w aucie?||FrogerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz