18

539 22 1
                                    

-Zejdę jeszcze po szklanki i możemy jeść.-powiedziałam z uśmiechem.

-------------

Obudziłam się, usiadłam na krańcu łóżka i się rozciągnęłam. Poszłam do łazienki i załatwiłam całą moją łazienkową rutynę. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej to co chciałam. Zrobiłam śniadanie i usiadłam do barku. Rozejrzałam się po dolnym piętrze domu. Pusto, nic nie ma. Poczółam się jak w podstawówce. Mama w pracy, a brat też w pracy. Całe dni samej. Spojrzałam na godzinę na piecu.
-8 rano. Świetnie.-powiedziałam sama do siebie. Zjadłam i wstawiłam talerz do zlewu. Poszłam do pokoju Kacpra żeby zobaczyć czy śpi.
Uchyliłam lekko drzwi i zajrzałam zza nich. Kacper jeszcze spał. Oparłam głowę o drzwi. Przypomniało mi się jak zawsze wbiegałam do pokoju Alka i wskakiwałam mu na łóżko, budziłam go, a on zaczynał się ze mną bawić. Poszłam do swojego pokoju, ubrałam się, wzięłam telefon, słuchawki i zeszłam na dół.

Poszłam do przedpokoju żeby ubrać buty. Nagle podbiegł do mnie Kamper i zaczął lizać mnie po twarzy. Zaczęłam się śmiać i go drapać.
-To co mały. Idziemy na spacer? Idziemy?-zaczęłam się wygłupiać. Wstałam i się otrzepałam. Wzięłam smycz, szelki i zapiełam psa. Podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam muzykę. Wyszłam i ruszyła w stronę wału.

Chwilę później

Weszłam do domu, odpiełam Kampera i zdjęłam buty. Odwiesiłam smycz i szelki i poszłam do salonu do szczeniaków. Wźełam jednego do rąk i zaczęłam głaskać. Po chwili usłyszałam na górze dźwięk zamykających się drzwi i zauważyłam schodzącego Kacpra na dół.
-Siema młoda.-powiedział
-Cześć. Jak się spało?-spytałam odkładając szczeniaka i podchodząc do mojego kuzyna
-Kiepsko.-powiedział nalewają wodę do czajnika
-Czemu? Co się stało?-spytałam
-Miałem koszmar i budziłem się parę razy w nocy.-powiedział wyjmując kawę z szafki
-Kiepsko.-powiedziałam siadając do barku
-Umarł tu ktoś?-spytał patrząc na mnie
-Podobno robotnik podczas budowy. A co?-powiedziałam
-Bo odwiedził mnie w nocy.-powiedział odwracając się do mnie plecami
-Naprawdę? Zrobił Ci coś?-spytałam wstając
-Z początku wydawało mi się, że nic mi nie zrobił, ale jak się obudziłem po paru minutach poczółem szczypanie na klatce piersiowej.-powiedział i zdjął swoją bluzkę. Na jego klatce piersiowej można było zobaczyć trzy przecięcia, tak jakby ktoś wziął nóż i zrobił trzy wielkie ślady, albo lew go podrapał.
-Nie możliwe jest to żeby Kamper mnie podrapał bo miałem zamknięte drzwi.-powiedział, a pies podniósł głowę na dźwięk swojego imienia-Nie możliwe też jest żeby jakiś zwierzak z podwórka wszedł bo miałem balkon i okno też zamknięte.-dodał
-Nie mam pojęcia jak to się mogło stać, ale trzeba to odkoazić. Zresztą, to jest za duże na jakieś zwierze.-powiedziałam podchodząc do apteczki. Wyjęłam z niej: waciki, wodę utlenioną i bandaż. Podeszłam spowrotem do Kacpra i nalałam trochę wody utlenionej na waciki i zaczęłam mu to przrcierać.
-Jak dobrze, że jestem wzrostu akurat tak, że głowę mam na wysokości twojej klatki piersiowej.-zaśmiałam się
-No. Sss... ała.-powiedzial skrzywając się
-Przepraszam.-powiedziałam
-Spoko.-uśmiechnął się do mnie. Odkaziłam mu to i owinęłam bandażem. Kacper na powrót założył swoją koszulkę. Woda w czajniku się zagotowała, a Kacper nasypał siebie kawy do kubka.
-Pijesz?-spytał odwracając się do mnie
-Mogę wypić.-powiedziałam. Kacper wyjął dla mnie kubek i nasypał kawy, zalał ciepłą wodą i nasypał cukru. Postawił przede mną kubek, a na przeciwko drugi, wyjął mleko z lodówki i postawił na blacie. Nalałam sobie mleka do kawy i wymieszałam.
-Może obejrzymy jakiś film albo serial?-zaproponował Kacper
-Okej. Możemy obejrzeć.-uśmuechnęłam się
-Propozycje.-spojrzał na mnie wstając
-"Lemoniada gada"?-zaproponowałam również wstając
-Spoko.-powiedział i usiadł na kanapę. Odpalił film.

Po chwili przyszło mi powadiomienie na telefon. Sprawdziłam co to. Okazało się, że to prowadzący konkurs do którego zgłosiliśmy się z kapelą.
-Że co proszę?!-krzyknęłam i aż wstałam
-Co się stało?-spytał mnie Kacper
-"Mimniejszym ogłaszam, że kapela "Dzikie wilki" nie może wystąpić w konkursie zważając na typ muzyki jaki grają"-przeczytałam mu wiadomość
-To jakaś kpina. Nie pozwolić komuś wystąpić z powodu głupich dźwięków.-powiedział Kacper podnosząc się z kanapy
-Co nie? Najgorsze jest to jak zareagują inni członkowie zespołu.-chwyciłam się za czoło-Muszę do nich napisać.-dodałam wchodząc na grupę. Przesłałam im wiadomość i dodłam coś od siebie.

Bębniarz:Jak to?! To już szczyt chamstwa! Nie pozwolić nam grać z powodu muzyki!?

Gitarzysta:No właśnie! Co niby? Gramy emo metal to gorsi?!

Kibordzistka:Hej spokojnie. Znajdziemy rozwiązanie.

Wokalistka:Chłopaki Wika ma rację. Nie ma co się denerwować. Nie wystąpimy trudno. Ich strata. Zresztą i tak mieliśmy zmieniać typ.

Gitarzysta:Niby na jaki?

Wokalistka:Jeszcze nie wiem, ale znajdę rozwiązanie.

Bębniarz:Ale i tak nie pozwolą nam wziąć udział w konkursie.

Kibordzistka:Trudno. Jak to Karo pisała ich strata.

Gitarzysta:Okej. Ja w to wchodzę. Paweł?

Bębniarz:Ja też. Ale jaki typ?

Wokalistka:Jeszcze nie wiem, ale coś znajdę. W też szukajcie.

Kibordzistka:Dobra. Piszcie jakbyście znaleźli.

Odłożyłam telefon i usiadłam spowrotem na kanapę. Zaczęłam na nowo oglądać film. Nagle do głowy przyszedł mi genialny pomysł.
-No jasne! Lemoniada gada! To jest nasze rozwiązanie!-krzyknęłam podekscytowana
-O co chodzi? Co się stało?-spytałam mnie Kacper
-Chcemy zmienić typ muzyki. Mamy kibordzistkę, bębniarza, dwie gitary elektryczne i basiste. Zupełnie jak w filmie. To może być nasz nowy typ.-powiedziałam biorąc telefon do ręki
-Świetnie. Ale czekaj. Jak to macie basiste?-wstał z kanapy
-Ciebie. Ty będziesz naszym nowym basistą.-powiedziałam
-Ale ekstra.-powiedział z uśmiechem
-Dobra. Napiszę do ekipy, a Ty idź się ubrać i po bas.-powiedziałam otwierając messengera. Kacper poszedł na górę, a ja napisałam wszystko co przyszło mi do glowy oprócz basisty.

W emgok-u

Weszliśmy do środka i poszliśmy na salę.
-Zaczekaj tu. Zrobimy im niespodziankę.-powiedziałam
-Spoko.-powiedział i stanął. Weszłam na salę i od razu wszyscy z kapeli na mnie spojrzeli.
-I jak. Jaki typ?-spytała mnie Wika
-Znacie ten film "Lemoniada gada"?-spojrzałam na nich
-Tak.-powiedzieli wszyscy na raz
-Ten właśnie typ będziemy grać. Mamy dwie gitary elektryczne, kibordzistkę, bębniarza i basiste.-powiedziałam z uśmiechem
-Czekaj. Czekaj. Czekaj. Jak to basistę? Adam przecież założył rodzinę i nie ma czasu.-powiedział Przemek
-I tu jest pies pogrzebany.-powiedziała Wika
-A właśnie, że nie. Pamiętacie mojego kuzyna Kacpra?-spytałam
-Ten kuzyn, który wyprowadził się do Anglii?-spytał mnie Paweł
-Tak. Wrócił do Polski iiii...-powiedziałam. Nagle na salę wszedł Kacper z basem.
-Witam was.-powiedział z uśmiechem
-Kacper!-krzyknęli wszyscy. Wszyscy odłożyli to co mieli w rękach i podbiegłi do niego.
-Siema stary. Od kiedy ty masz bas?-powiedział Paweł zbijając piątkę z moim kuzynem
-Od jakiś 10 lat.-usmiechnął się
-Jak dobrze Cię znowu widzieć w Polsce.-powiedziała Wika przytulając go
-Ciebie też dobrze widzieć.-powiedział odwzajemniając uścisk.

Tadam. Oto nowy rozdział. Nie chcę żeby aktywność mi spadła więc proszę udostępniajcie, polecacie, lajkujcie i komentujcie. Widzimy się w następnym roździale. Miłego dnia, popołudnia lub nocy, zależy kiedy to czytacie. Pa pa.

Miłość na zawsze? [Zakończone]Where stories live. Discover now