Rozdział XXIII

2.3K 130 23
                                    

Po wyznaniu Harry'ego nastała cisza. Severus cierpliwie patrzył na syna, czekając, aż coś powie. Gdy jego oczekiwania nie przynosiły rezultatu, a kolejne cenne sekundy jego życia zostały bezpowrotnie utracone, westchnął.

-Przepraszam...- powiedział chłopak, spuszczając głowę. Kilkanaście lat męczarni z Dursley'ami, którzy go szczerze nienawidzili, miało się przedłużyć o kolejny rok życia z zawiedzionym Snapem. Zajebiście, pomyślał, w środku już prawie płacząc ze złości na siebie. 

-Nie masz za co przepraszać, Harry- Severus objął go. Chłopak przez chwilę siedział sztywno, jednak po chwili wtulił się w ojca i rozpłakał na dobre. Wreszcie ktoś mnie akceptuje!

Gdy już Potter wypłakał z siebie wszystkie łzy, Czarnemu Panu znudziło się robienie ironicznych uśmiechów a Snape miał przemoczoną całą szatę, Harry odsunął się i rękawem wytarł oczy, gdy mężczyzna machnięciem różdżki wysuszył szatę.

-Hehe...- zaśmiał się niepewnie- to wracamy do Hogwartu, tato?

Severusa zatkało. Przedtem Potter nigdy nie zwrócił się do niego "tato". To znaczy, zwrócił, ale bardziej ironicznie. Tym razem było widać, że powiedział to całkowicie na poważnie. Wpatrzył się uważnie w syna. Syna, którego odzyskał po dzisięciu latach i sześciu latach udawania nienawiści do niego...

-Tak, możemy wracać- odpowiedział wzruszony.

Wyszli z pomieszczenia, kierując się w stronę drzwi a właściwie wrót wejściowych. Kawałek po wyjściu z posiadłości Severus teleportował ich do Hogsmeade. Do tego momentu śledził ich przygnębiony wzrok Toma.

***

-Nie chciałbyś może wejść napić się czegoś pod trzema miotłami?- zapytał Snape, uważnie obserwując zachowanie Harry'ego. Miał wrażenie, że odkąd wyznał, że jest gejem, a on to zaakceptował, ciężar spadł mu z serca. Mężczyzna w głębi duszy chciał, aby chłopak czuł się kochany. Może i nie umiał za bardzo tego okazać, ale kochał go. Jego rozmyślania przerwała odpowiedź Pottera.

-Chętnie- rzucił. Nie wyglądał na smutnego, ale też nie wydawał się szczęśliwy. Po prostu szedł posłusznie obok ojca.

-Jeśli nie chcesz, źle się czujesz, nie musimy tam iść. Możemy pójść do Hogwartu- powiedział troskliwie.

-Nie, jest okej. Dobrze się czuję- na jego wargach pojawił się delikatny uśmiech.

Już chwilę później stali przy ladzie.

-Poproszę Sherry- powiedział Severus, bez cienia uśmiechu. Harry zaśmiał się wewnętrznie. Typowy Snape.

-A ja poproszę piwo kremowe- rzekł Potter, uśmiechając się szeroko do Madame Rosmerty.

-O nie! Nie jesteś jeszcze pełnoletni!- szybko zareagował mężczyzna.

-Ale to jest bez alkoholu- zajęczał Harry, przybierając zbolałą minę na co Rosmerta parsknęła śmiechem.

-Nie ma opcji. Dla niego niech będzie oranżada- powiedział z lekkim uśmiechem. 

Brawo, Harry, pogratulował sam sobie chłopak, sprawiłeś, że ten dzban się uśmiechnął.

Nadal nie potrafisz obronić się przed legilimencją, prawda? usłyszał w swojej głowie głos ojca. I nie nazywaj mnie dzbanem!

-Pff... a co do tego piwa BEZALKOHOLOWEGO, ty byś widział, jakie biby mamy w Gryffindorze- odpowiedział już na głos, robiąc drwiący uśmiech- i co pijemy. I ile.

-CO?- powiedział głośniej, ale Harry wziął już swoją oranżadę i udał się w stronę wolnego stolika, śmiejąc się pod nosem i nie odpowiadając na pytanie ojca.

Harry Potter jako CzarnoksiężnikWhere stories live. Discover now