Rozdział XVII

3.3K 202 98
                                    

Harry podniósł się leniwie z łóżka z bólem głowy. Towarzyszył mu śpiew ptaków... Nie takich ptaków. To Weasley sobie walił. Zauważył na szafce eliksir, jak się okazało, od Hermiony. Na kaca, mówiła etykieta. Chłopak wypił miksturę duszkiem, i od razu ból głowy ustąpił. Potter szybko ubrał szatę i wyszedł do pokoju wspólnego.

-Hej kochanie- przywitał Hermionę buziakiem w policzek.

-Cześć Harry- powiedziała wyraźnie zmęczona dziewczyna- Wiem że wyglądam źle, nie patrz tak. Musiałam ogarnąć po waszej imprezie, bo tylko ja się nie schlałam.

-Hermiono, wyluzuj. Upij się chociaż raz, zobaczysz jaka jest wtedy faza.

-Harry...- westchnęła dziewczyna- Chodźmy już na śniadanie, dobrze?

Chłopak, nie odpowiadając, złapał Granger za rękę i razem wyszli z sali, nie zwracając uwagi na czerwonego jak swe włosy Rona.

***

-Dzień dobry PROFESORZE Snape, czy PROFESOR robi dzisiaj coś po lekcjach?- Harry zapytał z maślanymi oczkami Severusa, gdy wchodzili do sali.

-Oczywiście. Muszę pilnować czy ślizgoni nie robią biby tak jak wy wczoraj- odrzekł poważnie Snape.- Nie no, wbijaj po szesnastej, młody- dodał ciszej.

-Oki doki daddy.

-Nie. Mów. Do. Mnie. Daddy.

Harry zaśmiał się.

***

-Siema DADDY!- krzyknął chłopak, wchodząc do salonu Severusa spóźniony o dwie minuty.

-Miałeś być dwie minuty temu mój drogi- powiedział Severus.

-No sorry daddy ale nie pykło. Miałem transmutacje i ta ździra McGonagall mnie przetrzymała.

-Wyrażaj się.

-A spierdalaj.

-POTTER!

-SNAPE?

-Mów jak należy o nauczycielach.

-Dziunia, nie jesteś moim szefem- odpowiedział Harry i odwrócił się.

-Wyjazd z mojego domu.

-Okej elo.

-Co?- zapytał Snape, ale Harry już kierował się do wyjścia.- Wracaj tu!

-Nie. ODPIERDOLENDO!- krzyknął i wybiegł z salonu, trzaskając drzwiami.

-Okres?

Harry Potter jako CzarnoksiężnikWhere stories live. Discover now