Rozdział XI

5.4K 315 151
                                    

Harry płakał. Snape zdziwiony siedział koło niego nie wiedząc co zrobić. 

-Harry, nie płacz, proszę. To było, i nigdy się nie powtórzy- powiedział w końcu.

-Obiecujesz?

-Obiecuję.

Jeszcze chwilę siedzieli cicho, a już po chwili Harry przytulił Severusa mówiąc:

-No to będziesz miał trochę trudno jako mój tatuś, hehehehe

-Zawsze mogę cię oddać Czarnemu Panu.

-NIE!

-Dobra- powiedział ze śmiechem Snape- To chodźmy z powrotem do sali.

-Po co? Musimy?- zaczął jęczeć Potter.

-A nie ciekawi cie na przykład dlaczego panna Granger tu jest?

-Mów do niej "Hermiona"- odparł Harry, a widząc grymas na twarzy ojca dodał jeszcze- proszę tatusiuuu.

-Ewentualnie, dzieciaku. Niech będzie Hermiona.

-Jeeej! No to chodźmy!

-Niech ci będzie- westchnął Snape, spoglądając na Harry'ego, który... No właśnie. Który pobiegł po prostu przed siebie- Stój!!- Wykrzyknął, ale Harry go nie usłyszał. Może nie chciał słyszeć? Tego nie wiemy. Więc biednemu Severusowi pozostało po prostu pobiec za nim. Szybko go dogonił, po czym złapał za rękę i zatrzymał gwałtownie, przez co chłopak się na niego przewrócił.

-Auuuaaaaaaaa!- wrzasnął Harry.

-Złaź ze mnie!

-To przez ciebie, lol.

-Sam tego chciałeś- powiedział Severus i zrzucił z siebie Harry'ego.

-Auuuaaaaaaaa razy dwa.

Snape podał mu rękę, z której Potter skorzystał. Po chwili stał już obok ojca.

-Dobra, idziemy

No i poszli.

**

Kilka korytarzy później doszli do sali gdzie czekał na nich Lordi Voldi z ekipą śmierciożerców. Oczywiście wszyscy siedzieli w ciszy, i ten co się odezwał otrzymywał złe spojrzenie Voldusia, a wybrani jeszcze bonus- crucio. Gdy weszli wszystkie oczy spojrzały w ich kierunku, oprócz jednych. Te oczy należały do pewnego mężczyzny.

-Doooobraaaa, sieeeemaaaa, jest tu może gdzieś Hermiona? Chciałbym cię zabrać na stronę- powiedział Harry, po czym został nagrodzony srogim wzrokiem ojca.

-Panie...?

-Możesz iść, Granger.

-Dziękuję- odpowiedziała dziewczyna.

-Pff, lol, czemu to takie oficjalne? Ja bym te wszystkie czarne kubraczki smierciożerców pozmieniał na zielone ze srebrnymi dodatkami szaty, zamiast mrocznego znaku wyrytego na ręce na zawsze dałbym jakiś wisiorek czy coś a zamiast mówić "tak, panie" to normalnie zwracali by się do mnie "Harry- wtrącił Potter- Ej, Tom, nie irytuje cię to że przed sobą masz wielką czarną palmę? Lol, ja bym się tam osrał ze znudzenia, hehe. Ej...- Harry zbladł- A ile ty masz lat? Chyba już masz dwa latka, nie? Dzidzia!

-Spierdalaj, ja mam siedemdziesiąt lat a nie dwa- obraził się Voldi.

-Hm... Czyli staruszek!- Harry stwierdził fakt- Ej, dziadku, a wiesz że teraz wszyscy śmierciożercy wiedzą ile masz lat?

-Oż ty mały...

-Ekhem- Hermiona szturchnęła Harry'ego- No to idziemy na tą twoją "stronę"?

-Heh, no tak. Nara czarne ziomy! I nara czarny władco!

-Harry! Chodź!

-Dobra. NARA!- Wykrzyknął Harry

-O ja pierdziu...

Gdy wychodzili nikt na nich nie spojrzał- oprócz Voldemorta, Snape'a i pewnej pary oczu.

Harry Potter jako CzarnoksiężnikWhere stories live. Discover now