11

122 9 2
                                    

Nikki Bella Pov.

Szłam boczną drogą przy świetle przydrożnych latarni. Trochę nam zeszło na tym zebraniu. Starałam się uspokoić, ale to była wręcz syzyfowa praca. Wkręciłam w ciemną ścieżkę po której nikt nie chodził od dłuższego czasu. Wąski chodnik był prawie niewidoczny przez zarośniętą trawę. Chyba większość ludzi zapomniało o tym miejscu. Zbliżyłam się do jeziora które było niezadbane. Usiadłam na spruchniałej ławce przyglądając się zachodzącemu słońcu które odbijało się od tafli wody.

Otworzyłam wino i wzięłam dużego łyka. Słodko-cierpki napój rozpłynął się po moich kubkach smakowych. W tym miejscu nie było żywej duszy, widocznie ludzie zapomnieli o tym skrawku świata.

Przychodziłam tutaj z Brie kiedy byłyśmy małe, lubiłyśmy się tutaj bawić. Nasi rodzice siedzieli ma ławce i rozmawiali o sprawach biznesowych, a ja z siostrą ganiałyśmy z innymi dziećmi po całym terenie. Pamiętam to jak dziś, kiedyś się wywaliłam na jednej z tych ścieżek i rozwaliłam kolano. Brie jak zawsze zaopiekowała się mną. Następnym razem jak tu przyszłyśmy to podczas zabaw nie odstępowała mnie ani na krok żebym sobie krzywdy nie zrobiła.

Wzięłam kolejnego łyka czerwonego wina. Czułam jak ciecz rozgrzewa całe moje ciało.
Zastanawiało mnie co teraz Carmella porabia. Może chodzi po domu i się martwi? Raczej nie, pewnie leży w łóżku i odpoczywa. To co się stało to przekracza nawet najczarniejszą wyobraźnię. Jak można być tak okrutnym człowiekiem. Mam nadzieję, że teraz Mella jest cała i zdrowa.

Wina było coraz mniej, a procenty coraz bardziej dawały o sobie znać w moich myślach.
Co łączyło mnie z Carmellą? Odkąd pamiętam zawsze po sobie jeździłyśmy jak szmatami po blacie.
Jak się kłóciłyśmy to dochodziło do rękoczynów gdzie nawet ochrona nie zdołała nas rozdzielić. A teraz co? Siedzi u mnie w domu i skanuje uważnie każdy mój ruch. Czy to zachowanie mi się podoba?
Chyba bardzo... Jak tak na mnie patrzy to czuję przyjemne ciepło które rozchodzi się po całym moim ciele.
Lubię wyprowadzać ją z równowagi, czuję wtedy dużą satysfakcję, ale ona nie lepiej ode mnie. Sama często potrafi doprowadzić mnie do złego stanu. Potrafi doprowadzić mnie do szaleństwa...

Upiłam ostatniego łyka wina. Czułam już wewnętrzny spokój. Krajobraz zmienił się w przyjemny mrok. Księżyc wraz z gwiazdami odbijał swój blask na lustrze jeziora. Był to piękny widok. Taki spokojny...

Poczułam wibracje telefonu. Zobaczyłam kto dzwoni. Oczywiście była to Brie. Dobrze, że dzwoniła bo nie dam rady sama wrócić.
- Halo?- spytałam.
- Gdzie jesteś? Bo nie ma Cię w domu- powiedziała z wyrzutem.
- Jestem nad jeziorem w parku- mruknęłam z trudem.
- Jakim jeziorem? Jakim parku? Boże, Nikki ty jesteś pijana- wrzasnęła.
- Uspokój się! Podjedź pod park który znajduje się tuż za miastem- wyzasałam przez czkawkę.
- No dobra, już jadę- rozłączyła się.

Nie zostało chwili do stracenia. Jak dobrze znam Brie to dojedzie tutaj z drugiego końca miasta w ciągu trzech minut. Ah mój zawodowy kierowca...

Zebrałam i skierowałam się w stronę parkingu. Ścieżka dłużyła się niemiłosiernie. Kręciło mi się w głowie i cały czas się chwiałam. Widocznie alkohol wszedł za mocno, ale cóż się dziwić, skoro byłam wyczerpana ostatnimi zdarzeniami.

Doszłam ledwo do parkingu a Brie już na mnie czekała.
- Długo czekałaś?- spytałam sepleniąc. Podbiegła i złapała mnie pod ramię.
- Boże, Nikki, ale się spiłaś. Mam nadzieję, że to był ważny powód, że aż tak doprowadziłaś się do takiego stanu- westchnęła.
Brie wrzuciła mnie ma tylnie siedzenia a ja zaczęłam się niekontrolowanie śmiać.
Zamknęłam oczy i oddałam się muzyce które grało w radiu...

--------------------------
Jak się podoba? Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale już jest! Nie powiem wam kiedy będzie następny bo dzisiaj pod wpływem emocji napisałam ten rozdział. Nie mam nic na zapasie. Przepraszam. Wyjeżdżam na obóz sportowy więc na pewno nic nie wrzucę przez najbliższe dwa tygodnie.

Czemu mnie tak długo nie było?
Po pierwsze: nie miałam weny żeby cokolwiek napisać.
Po drugie: życie mi się wali więc najpierw próbuje je jakoś załatać.

ZmarlavPoetka

Dangerous Warriors // NikkmellaWhere stories live. Discover now