7

149 11 6
                                    

Nikki Bella Pov.

Usłyszałam pukanie...
Otworzyłam oczy i pokazała mi się czarna nicość. Myślałam, że mam jakieś urojenia więc poszłam dalej spać.
Znowu pukanie...
Otworzyłam oczy i popatrzyłam w telefon.
- Kto do chuja przychodzi w odwiedziny o 05.00 nad ranem- mruknęłam w poduszkę.
Usłyszałam jedno mocne uderzenie...
Przeraziłam się, poczułam jak lęk wkrada się do mojego ciała.

Wstałam i prawie na gołe ciało zarzuciłam jedwabny szlafrok.
- Jak to będzie jakiś pedofil to ma już wszystko podane na talerzu. Prawie gołą kobietę z gipsem na prawej ręce. Ale jaki zawodowy pedofil puka o 05.00 nad ranem do drzwi najlepszej zawodniczki westlingu? Musi być skończonym idiotą- westchnęłam.

Nastała grobowa cisza... Nie podobało mi się to. Schodziłam po schodach tak cicho jak tylko potrafiłam. Podeszłam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Nogi miałam jak z waty, oblał mnie zimny pot i zaczęłam się trząść. Coś mnie ciągnęło żeby jednak otworzyć.
Wzdrygnęłam się ze strachu kiedy nacisnęłam klamkę i pociągłam do siebie.
Moim oczom ukazała się...
- Carmella?! Co ty tu robisz?! Czemu jesteś całą we krwi? O KURWA! Jesteś ranna!- wrzasnęłam niedowierzając.
Widać było że, kobieta walczy ze sobą, żeby nie paść na ziemię. Klęczała przede mną trzymając swoją rękę której leciała krew. Miała przymknięte oczy i ciężko oddychała.

Ktoś chciał ja potraktować nożem, dobrze, że zasłoniła ręką brzuch. Nic nie mówiąc podniosłam ją i zaniosłam do salonu. Gips mi przeszkadzał, ale w tej chwili to było mało istotne, liczyła się tylko ona.

Dziękowałam Bogu, że jest lżejsza ode mnie.
Położyłam ją na kanapie. Zapaliłam małą lampkę przy stoliku. Zobaczyłam ranę. Była głęboka, ale nie na tyle żeby ją zszywać.
Pobiegłam jak poparzona prosto do łazienki. Wzięłam czyste ręczniki i swoją apteczkę.
- Nikki, spokojnie, nie możesz panikować- mówiłam do siebie żeby się uspokoić.
Wróciłam do Carmelli i położyłam ręczniki pod jej ciało.
- Mella... wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale... ale muszę się rozebrać- mówiłam spokojnie.
Carmella posłusznie podniosła się i uniosła ręce do góry, a ja powoli zdjęłam z niej bluzę. Ten widok był bezcenny. Carmella w czarnym koronkowymi staniku będzie mi się śniła po nocach. Znaczy co? Nie było tego...
Odwróciłam wzrok z jej piersi na szramy cięcia na brzuchu. Wygląda to jakby ją ktoś torturował przed ostatecznym ciosem.

- To może zaboleć- powiedziałam cicho. Przyłożyłam mokry ręcznik do rany żeby zmyć zaschnietą krew.
Zaczęła syczeć i leciały jej łzy. Ten widok kroił mi serce. Przemyłam jej wszystkie draśnięcia a następnie odkaziłam i owinęłam rany bandażami. Szramy na brzuchu były najcięższe do owinięcia ponieważ, Carmella musiała być oparta na rękach a nie miała siły żeby się utrzymać.

Widziałam jak każdy skrawek ciała spina się a następnie rozluźnia. Byłam pod wrażeniem jej zbudowanego ciała ponieważ, każdy mięsień był silny i twardy. Nawet w takiej sytuacji prezentowała się doskonale.
Spojrzałam na jej przykurczoną rękę. Widać w niej głęboką ranę, jakby była przebita nożem. Rano zadzwonię do Dr. Lucy Vives żeby to zaszła.
- Mella, teraz tylko spokojnie, chcę ci wyprostować tą rękę- położyłam swoją dłoń na jej czole. Była rozpalona i przechodziły ją dreszcze. Pogłaskałam ją po głowie żeby się uspokoiła. Po chwili trochę unormował się jej oddech choć dalej ciężko było jej złapać choć odrobinę powietrza.
Złapałam za dłoń i lekko wyprostowałam. Zawyła z bólu, ale starała się dusić w sobie krzyk. Puściłam jej dłoń i lekko się podniosłam żeby wyprostować nogi. Popatrzyłam na Carmellę, źle wyglądała, cała się trzęsła.
Podniosłam ją i skierowałam się w stronę schodów.
- Moja sypialnia będzie lepszym miejscem, niż kanapa w salonie- odparłam.
Kiedy wchodziłam po schodach, poczułam, że Carmella oparła swoją głowę o moje ramię a drugą ręką objęła mnie. Czuła się bezpiecznie. Uśmiechnęłam się na ten gest.
- Dziękuję- powiedziała pół szeptem.
Weszłam do swojej sypialni i położyłam Carmellę na łóżku. Poprawiłam poduszkę i przykryłam ją kołdrą z kocem ponieważ, była zima. Kiedy chciałam wyjść z pomieszczenia, usłyszałam pomruk.
- Zostań że mną- głos jej się załamał.
- Zostanę- położyłam się obok niej. Jej oddech się wyrównał. Zasnęła...
Wiedziałam, że już nie zasnę tej nocy.
- Dobranoc kochana. Będę przy tobie całą noc- szepnęłam. Ułożyłam się wygodniej i zamknęłam oczy. Poczułam na sobie kogoś rękę. Carmella wtuliła się we mnie.
Zastanawiało mnie tylko jedno... kto mógł coś takiego zrobić..?

-----------------
Szok! Niespodziewany zwrot akcji!
Jak się podoba? Piszcie <3

ZmarlavPoetka

Dangerous Warriors // NikkmellaWhere stories live. Discover now