8

187 11 8
                                    

Nikki Bella Pov.

  Godzina za godziną leciały jak szalone. Wstałam z łóżka wraz z wschodem słońca. Carmella dalej spała. Ten widok przyprawiał mnie o dreszcze. Wygląda tak słodko kiedy śpi. Znaczy co? O czym ja pomyślałam?

  Z przemyślenia wyrwał mnie pomruk kobiety która cała drżała. Widać było, że nocna sytuacja źle na nią wpłynęła.

  Wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki. Dziś ubrałam na siebie czarne dresy z Adidasa. Między czasie zadzwoniłam do doktor Lucy żeby przyjechała z wizytą. Wspomniałam jaka jest sytuacja i powiedziała, że zjawi się tak szybko jak to możliwe.
  Weszłam do kuchni żeby zrobić śniadanie dla siebie i Carmelli. Włączyłam sobie radio które stało obok ekspresu do kawy.

Najnowsze wiadomości! Złoczyńca na wolności... źródła dowodzą, że zawodowy i płatny zabójca został wypuszczony poprzez kałcję. Nie wiemy jaka to suma, ale wnioskując o zaawansowaniu mężczyzny to musiała być duża kwota.

  Ugięły się pode mną kolana a po karku przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Kto mógł zrobić coś takiego? Kto był zdolny wypuścić takiego człowieka?
   Z przemyśleń wyrwał mnie huk.
- Carmella! Kurwa!- krzyknęłam do siebie. Wyłączyłam gaz i pobiegłam jak popażona do sypialni. Zobaczyłam leżącą na podłodze Carmellę.
-Boże! Nic ci się nie stało?!- podeszłam do niej a następnie podniosłam i położyłam na łóżku. Mella chciała się uspokoić, ale nie potrafiła. Łzy leciały jej strumieniami. Widać, że cierpiała.

  Usiadłam obok niej i przyciągnęłam do siebie jakby to było na porządku dziennym. Oddała uścisk i wtuliła się w moje ramię.
- Już spokojnie, jesteś bezpieczna- mówiłam uspokajającym głosem.
- Tak bardzo Cię przepraszam- mówiła z trudem.
- Za co ty mnie przepraszasz? Przecież nic złego nie zrobiłaś- odparłam. Odsunęłam się i popatrzyłam w jej oczy. Miała piękny orzechowy odcień oczu, nawet jeśli był on przekrwiony i załzawiony. Otarłam kciukiem łzy z jej policzków a następnie posłałam jej tak szeroki uśmiech na jaki tylko było mnie stać.
- Powiesz mi wszystko na śniadaniu i masz mi się stąd nie ruszać- uśmiechnęłam się. Odzajemniła uśmiech co oznaczało, że nigdzie się nie ruszy.

  Wstałam i wyszłam z pokoju. Weszłam do kuchni i podniosłam tackę ze śniadaniem.
- Zrobiłam śniadanie i przyniosłam do łóżka swojemu wrogowi. Co jest ze mną nie tak?- zaśmiałam się a kobieta wraz ze mną.
  Położyłam tackę na stoliku obok łóżka i podeszłam do szafy. Muszę dać jej jakąś koszulkę, ponieważ nie dam rady skupić się na rozmowie. Wzięłam pierwszą lepszą bluzkę.
- Masz, załóż- rzuciłam jej ubranie.
Posłuszne chciała założyć, ale nie dała rady podnieść ręki.
- Daj, pomogę Ci bo nie mogę patrzeć jak się męczysz- odparłam. W sumie to nie mogę patrzeć na coś innego. Założyłam koszulkę i podałam jej tackę ze śniadaniem.

- Mmmm, jakie to pyszne. Chciałabym takie śniadanie do łóżka codziennie- zaśmiała się.
- Ha! Na to trzeba sobie zasłużyć- uśmiechnęłam się.
- A Ty jadłaś?- spytała uprzejmie.
- Tak, trochę wcześniej- skłamałam.
  Usiadłam i oparłam się o ramę łóżka żeby lepiej ją widzieć. Wyglądała tak perfekcyjnie kiedy się uśmiechała. Po śniadaniu chciała wstać, ale nie mogła utrzymać się na nogach.
- Sama sobie nie poradzisz. Masz szramę po nożu na brzuchu przez to straciłaś dużo krwi i jesteś osłabiona- westchnęłam smutna.
- Skąd ty to wszystko wiesz?- spytała widocznie zdziwiona.
- Ale co wiem?
- No te wszystkie rzeczy. To jak się mną zająć to, że rozpoznajesz i wiesz co spowodowało te rany. Dla mnie to czarna magia- odparła zszokowana.
- Po prostu interesuję się tym. Zobacz ilu już ludziom pomogłam- puściłam oczko w jej stronę.
Widać, że zarumieniła się na ten gest.
  Wolnym krokiem szła w stronę łazienki a ja miałam chwilę na zastanowienie się. Jak mam zareagować kiedy opowie mi całą sytuację z nocy? Co mam zrobić? Siedzieć w milczeniu czy dać jakąś radę?
  Wszystko poszło w diabli bo Carmella wróciła z łazienki. Usiadła na łóżku naprzeciwko mnie. W ciszy patrzyłyśmy się na siebie. Żadna z nas nie chciała zacząć tematu, ale w tej chwili było to najważniejsze.

Dangerous Warriors // NikkmellaWhere stories live. Discover now