Rozdział VII

279 19 1
                                    

Mystic Falls

Margaret zaczęła dzień od kubka gorącej, zielonej herbaty. Była już kiedyś w ciąży, więc wiedziała co może, a co nie. Nawet jak bardzo nie chciała mieć dziecka, stwierdziła, że zrobi wszystko by było zdrowe. I tak...Mogłoby takie nie być z powodu wampiryzmu ojca. Usiadła na kanapie i przyciągnęła nogi do siebie. Nie miała kompletnie pojęcia co teraz powinna zrobić. W Anglii spaliła prawie wszystkie mosty, a tutaj tak naprawdę była sama.
Wpadła jednak na jakiś pomysł. Nie mogła tak siedzieć bezczynnie, a potrzebowała bliskiej jej osoby. Wyjęła pergamin i pióro, a potem zaczęła pisać listy.

Korzystając z kominka, wysłała wiadomości do najbliższych, a potem poszła wsiąść długi prysznic. Woda zagłuszyła dźwięki...Nawet nie zorientowała się, że ktoś pojawił się w jej mieszkaniu.

Wyszła w samym ręczniku z łazienki. Serce jej na moment stanęło gdy zobaczyła swojego ojca po tak długiej rozłące. Podeszła do niego i przytuliła się z całej siły, a on zrobił to to samo. Pocałował ją nawet w czoło.

- Moja mała dziewczynka ma kłopoty. - powiedział, widząc jej zmartwienie na twarzy. Treść listu wcale go nie uspokoiła, a raczej jeszcze bardziej zmartwiła. Miał nadzieję, że Margaret ułoży sobie życie na nowo i nie będzie miała już w tak złym położeniu. No jednak się pomylił.

- Mam, ale o tym zaraz. Pozwól, że się ubiorę i Cię ugoszcze. - uśmiechnęła się lekko i zniknęła w sypialni.

Harry Potter usiadł na kanapie i rozejrzał się po mieszkaniu. Widział w tym wnętrzu więcej niż każdy inny człowiek. Margaret umeblowała go tak, jak chciała by tego jej matka.

Kobieta wróciła szybko do salonu, a następnie podała tacie kawę. Usiadła obok niego i uśmiechnęła się smutno. - Jak Philip? Nott dalej nie odpisuje na moje listy. - powiedziała.

- Jest w szpitalu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jest w szpitalu. Ma zapalenie płuc...Jest ciężko. - powiedział. Nie chciał dodawać jej problemu, ale sytuacja była bardzo zła i uznał, że kobieta powinna się zjawić tam jak najszybciej. Właśnie pragnął wysłać jej list sową, gdy ona sama poprosiła o spotkanie. Schlebiało mu to.

Margaret zaniemówiła, a jej oczy zrobiły się puste. Nagle stała się blada i musiała złapać się ręki ojca. Jej maleństwo było chore i potrzebowało jej natychmiast. - Ja chcę tam być...Nie interesuje mnie czy mnie wpuści...Jestem jego mama!

- Właśnie takiego odpowiedzi oczekiwałem. - odłożył kubek na stolik. - zabierz jakieś rzeczy na zmianę, zostaniesz u mnie na noc, a tak to przeteleporujemy się.

Margaret bez słowa pobiegła spakować się do sypialni, a tak, że wzięła miska z pokoju przygotowanego dla syna. Nie zostawiła nikomu żadnej wiadomości ani nie wzięła telefonu, bo nie był jej potrzebny wśród czarodziejów. Nie przeszło jej przez myśl, że ktoś może chcieć się z nią skontaktować albo spotkać.

A może jednak, Miss Black?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz