Rozdział XVII

49 2 0
                                    

1997, kwiecień, Hogwart 

- A więc tak, musisz zażywać witaminy, dużo odpoczywać i najlepiej jakbyś unikała zajęć z elikirsów. - powiedział Harry, pokazując jej wszystkie cenne informację w książce dla przyszłych rodziców. Sprytnie zaczarował okładkę, aby nikt nie mógł zorientować się o czym czyta. 

- Oszalałeś - stwierdziła Camilla, przyglądając się ciemnowłosemu mężyczyźnie. Był taki opiekuńczy w stosunku do niej. A jeszcze bardziej stał się, odkąd dowiedziała się o ciąży. Problem był tylko taki - dalej nie była pewna czyje to jest dziecko - czy Harry'ego czy Dracona. 

Rozmowa z Harrym, Draco i Theodorem była trudna. Obawiała się, że każdy z nich strzeli jej niezłe kazanie, ale wykazali się wyjątkową wyrozumiałością. Draco liczył, że okaże się to dziecko Pottera. Za to pozostała dwójka była bardzo chętna zając się "swoim" dzieckiem, choć Nott zdawał już sobie sprawę, że nie jest to możliwe aby był ojcem. 

Z tego wszystkiego jej relacje z Draco najbardziej się osłabiły. Malfoy unikał ją jak tylko mógł i nie chciał z nią rozmawiać. Wiedziała jednak od Theodora, że wydziera się na wszystkich i wieczorami spogląda na ich wspólną fotografie. Atmosfera była bardzo napięta dla nich wszystkich. 

Czasy obecne - Mystic Falls

Margaret pakowała swoje walizki z radością, że cały plan akcji się udał. Powrót do Londynu napełniał ją spokojem, a teraz właśnie tego potrzebowała. Stefan nie przyszedł się pożegnać, ani porozmawiać co dobijało ją. Chciała z nim coś ustalić, a propo dziecka, ale widocznie nie był tym zainteresowany. Za to Caroline u niego była. I wiedziała o tym od Damona, który się wygadał. 

- Proszę, przekaż mu moje dane kontaktowe. Jestem chętna na jakieś ustalenia co z naszym dzieciątkiem. - powiedziała, podając mu karteczkę z kontaktem. 

- Oczywiście, że przekaże. On zachowuje się jak zwykle głupio, ale wróci mu rozum do głowy. Mam nadzieję, że ułożysz sobie jakoś życie, a ja będę mógł spotykać malca. - powiedział delikatnie głaskając brzuch dziewczyny.

- Jasne. Kto nie chciałby mieć wujka wampira? - zapytała i uśmiechnęła się. - Dobrze było Was poznać Damon. Na prawdę dobrze. Nigdy wcześniej nie poznałam takiego ciekawego człowieka, który kocha tak burbon jak Ty. 

- A ja się mogę pożegnać? - usłyszała nagle dziewczyna i gdy obróciła się to zobaczyła go. Uśmiechnęła się, a po jej policzku zaczęły spływać łzy. 
Podeszła do mężczyzny i przytuliła się. - Myślałam, że nie chcesz ze mną rozmawiać? 

- Chce, Meg. Bardzo. - uśmiechnął się i pocałował ją w czoło. - Ale też chce, abyś była bezpieczna i rozpoczęła życie blisko Philipa. 

- Ale możemy przeciez razem spróbować stworzyć dla naszej czwórki rodzine. - powiedziała, patrząc mu głęboko w oczy.

Stefan uśmiechnął się i pocałował ją w czoło. - Może za parę lat słońce...

2 maja 1998 

- Camilie, uciekaj! - wrzasnął Theodor popychając dziewczynę w bok, gdy kolejny kawałek budynku się załamał. Cholerna Black, która nie może się usłuchać i musi iść walczyć kiedy powinna siedzieć w bezpiecznym miejscu - myślał sobie Nott, próbując jak najszybciej wydostać się z tego zamku razem z dziewczyną. 

- Nie będę uciekać, Theodorze. Ja zostaje tutaj. - powiedziała, gdy znaleźli się już w spokojniejszej części zamku. - Nie zostawię Harry'ego. 

- Masz małe dziecko! Co będzie z Margaret jak tutaj zginiesz?! Wiesz, jakie są szanse, że on przeżyje? Marne, a dziecko powinno mieć matkę. Dlatego nie pozwole Ci tutaj zostać! Doskonale wiesz, że Potter tego chce! Chce, abyś była bezpieczna z jego dzieckiem! I ja mogę Ci to zapewnić. - powiedział, łapiąc ją za rękę. 

Camille zamilkła. Powoli rozsądek zaczął do niej wracać, a w jej głowie ciągle pojawiały się obrazy jej dzieciątka. Maleństwa, które na pewno nie poradzi sobie w najbliższym czasie bez matki. Czy na prawdę chciała zapewnić jej to co ona miała? Dom bez rodziców? 
Na jej policzkach pojawiły się łzy, a jej ciało zaczęło się trząść. Spojrzała na chłopaka i znowu na gruzowisko wokół nich.

- Muszę znaleźć Harry'ego i się pożegnać. Później możesz mnie stąd zabrać. - powiedziała, pewnym głosem i ruszyła w stronę Wielkiej Sali. Margaret była tym razem najważniejsza i miała nadzieje, że Harry kiedyś jej to wybaczy. 

Tego dnia - zginęła Camille Black - Potter walcząc o wolność Świata Czarodziejów pozostawiając Harry'ego Pottera z ich małą córeczką. 

A może jednak, Miss Black?Where stories live. Discover now