CZ. II | ROZDZIAŁ 4

2.1K 82 30
                                    


Lea's POV:




Od samego rana czułam się jak wrak człowieka. Nawet najprostsze czynności sprawiały mi spory kłopot. Musiałam zajmować się siostrą do czasu aż mama nie wróci. Wstałam od stołu i podeszłam do kalendarza wiszącego przy lodówce. Czerwony wykrzyknik przy dzisiejszej dacie przyprawiał mnie o mdłości. Dzisiaj kolejna wizyta u psychiatry. I mam nadzieję, że ostatnia. Nie lubiłam ani wizyt, ani Pani doktor.

Podeszłam do szafki, wyciągnęłam małą butelkę wody mineralnej. Po kolei z pudełek wyjęłam lekarstwa. Zastanawiałam się czy to one mnie tak otępiają. W gruncie rzeczy nie miałam pojęcia co łykam. Ulotki? Mama je gdzieś pochowała. Dlaczego? Dla mojego dobra. Mam pudełka, jednak nie te, w których kupujemy tabletki. W momencie przypomniałam sobie o dzisiejszej imprezie, na którą namawia mnie Adam od samego rana. Bo przecież słowo "nie" wypowiadane przeze mnie do niego nie dociera.

-Oć! -Zawołała Nadia z pokoju. Ponownie spojrzałam na tabletki, które schowałam na miejsce.


Przecież będę pić alkohol. Raz nie wezmę, świat się nie zawali.


Włożyłam lekarstwa do szafki i poszłam do Nadii. Jak się okazało miałyśmy oglądać bajkę w telewizji. Położyłyśmy się na łóżku, przykryłyśmy miękkim kocem i oglądałyśmy "Potwory i Spółka". Oglądałyśmy do czasu, aż usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie był to domofon więc ktoś musiał znać kod do klatki. Wstałam powoli, starając się nie zwracać uwagi na pulsującą głowę. Zajrzałam przez wizjer. Listonosz? Kurier? Otworzyłam drzwi.

Dzień dobry. -Wręczył mi koperty.

-Dzień dobry.

-Proszę tu podpisać. -Chwyciłam od niego długopis, podpisałam się i mu go zwróciłam. -Ah i jeszcze. -Schylił się, wyciągając zza ściany wielki bukiet kwiatów. Zdziwiłam się ogromnie.

-Nikt pod tym adresem nie zamawiał kwiatów.

-Mieszkanie numer siedemnaście?

-Tak... Nie zapłacę za nie.

-Z tego co widzę, wszystko jest opłacone. Pomyłka to raczej nie jest, a przecież szkoda wyrzucać. -Ponownie popatrzyłam na kwiaty. Przejęłam od niego kwiaty. -Życzę miłego dnia.

-Do widzenia.

Zamknęłam drzwi. W osłupieniu patrzyłam na bukiet. Wstawiłam go do wazonu, nalewając do środka naczynia wodę. Nagle mnie olśniło. Wróciłam do pokoju, weszłam pod koc. Chwyciłam telefon. Odpaliłam messenger. Weszłam w rozmowy z Adamem, widząc, że jest teraz aktywny. Napisałam do niego wiadomość.

Dziękuję za kwiaty, są piękne, ale nie mam pojęcia z jakiej to okazji.

Zauważyłam, że wyświetlił wiadomość i już po chwili zauważyłam te trzy kropki, sygnalizujące, że coś pisze. Przez dłuższy czas widziałam tylko kropki i brak wiadomości. Zniknęły. Zablokowałam telefon i odłożyłam na szafkę przy łóżku. Powróciłam do oglądania bajki, kiedy telefon zawibrował. Wzięłam do ręki i przeczytałam wiadomość na ekranie blokady.


Nie ma za co. Bez okazji ;)

Odłożyłam go i wtuliłam się w koc, zasypiając po chwili, oglądając bajkę.





Kidnapped for Him [JB] (Porwana dla niego)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz