Rozdział 14

2K 201 28
                                    

Camila's POV:

Gdy się obudziłam z rana, to poczułam straszny ból w czaszce. Jęknęłam przeciągle z bólu, zakrywając dłońmi twarz. Światło dzienne mnie wręcz oślepiło i przez niego czułam się jeszcze gorzej. Poczułam, że mój żołądek krzyczy, że jest całkowicie pusty. Zdjęłam dłonie z twarzy i położyłam je na brzuchu, kuląc się. Zacisnęłam mocno powieki. Czułam się naprawdę okropnie.

- Dinah. - odezwałam się, ale nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Nie miałam zamiaru otwierać oczu i jej szukać. - Dinah!- wykrzyczałam, ale otrzymałam w odpowiedzi ciszę. - Lauren! Ktokolwiek! - krzyknęłam. Miałam nadzieję, że ona chociaż tutaj gdzieś jest.

- Czego? - usłyszałam jej głos z daleka, ale i tak jej nie widziałam, bo miałam zamknięte oczy. 

- Przyprowadź Dinah. - rozkazałam jej.

- Co jeszcze? - zapytała sarkastycznie, po czym prychnęła.

- Jak tego nie zrobisz, to obiecuję ci, że obtłukę ci tą buźkę. - warknęłam.

- Myślisz, że boję się twoich gróźb? - kolejny sarkazm. Zaraz wybuchnę. 

- Powinnaś. - stwierdziłam groźnie. - Pyskate stworzenie. - dodałam pod nosem.

Uchyliłam powieki i spojrzałam się na drugi koniec pokoju. Na pryczy siedziała Lauren i lustrowała mnie wzrokiem. Nieprzyjemny gorąc rozszedł się po całym moim ciele. Czułam, że się pocę.

- Zawołaj Dinah. - powtórzyłam, patrząc się na nią z przymrużonymi powiekami, by wyglądać groźniej.

- Nie. - odparła stanowczo. 

Zrzuciłam z siebie kołdrę, przez co przeszedł przeze mnie dreszcz zimna. Podniosłam się do siadu, cały czas patrząc się na brunetkę. Wyglądała ona dzisiaj o dziwo dobrze. Jej włosy wydawały się bardziej puszyste. Wręcz korciły one, by zatopić w nich palce.

- Wyglądasz dzisiaj wyjątkowo paskudnie, Lauren. - powiedziałam od niechcenia, przerzucając wzrok na własne stopy. Zielonooka zaczęła się śmiać.

- A patrzyłaś się dzisiaj w lustro? - zapytała, a moje wnętrzności zaczęły się palić ze złości. - Naprawdę polecam ci iść do łazienki i się ogarnąć. - stwierdziła, a ja podniosłam wzrok i spojrzałam się na jej rozbawiony wyraz twarzy.

- Śmieszy cię to? - warknęłam, wstając z pryczy. Gdy moje gołe stopy zetknęły się z lodowatą podłogą, to kolejny dreszcz przeszedł przez mój kręgosłup. Czułam się koszmarnie. Gdy wyprostowałam się, to usłyszałam, jak mi kości strzykają.

- Bardzo. - odpysknęła. Zacisnęłam pięści i zacisnęłam mocno szczękę, aż poczułam jak mięśnie na mojej twarzy się napinają. 

- Słuchaj, Lauren. - zaczęłam, ale ktoś wszedł do pomieszczenia. Spojrzałam się w stronę wejścia i zauważyłam Miley. Jej krótkie, pofarbowane na blond włosy były rozczochrane i opadały jej na czoło. - Kurwa. - przeklęłam pod nosem.

- Cabello, gdzie mój towar? - zapytała. Wyglądała ona na dość wściekłą.

- Jauregui, zostawisz nas same? - zwróciłam się do brunetki, a ta wstała ze swojego łóżka i bez stawiania oporu wyszła, co mnie dość zdziwiło. 

- Daj mi mój towar. - powiedziała ze wściekłością.

- Musisz poczekać. - stwierdziłam z taką samą wściekłością co kobieta.

- Miał być na wczoraj, ale nigdzie ciebie nie było. Przychodzę teraz i chcę mój towar. 

- Nie mam go! - wykrzyknęłam. Na prawdę nie mam ochoty się z nią sprzeczać, ale mnie bardzo irytuje dzisiaj ta kobieta. 

DUИGЕОИ | CamrenWhere stories live. Discover now