zostań (24)

231 25 9
                                    

Milczeliśmy wszyscy od dobrych kilku minut. Nie było niczego słychać oprócz nasilonych oddechów innych. Mogło to oznaczać, że sprawca uciekł. Z resztą jak w tym mieście znalazł się ktoś taki? Myślałam, że to tylko ja jestem wyjątkiem tutaj. Chociaż nie byłam ujawniona przez media, bo nikt miał o tym nie wiedzieć. Pozostawało więc to między mną a nielicznymi osobami. Także ludzie zapewne będą obarczać tego kogoś o morderstwo już dwóch osób w tym miesiącu. Większa i korzyść dla mnie.

 Tak w ogóle to  przerwałam ciszę, która stawała się już denerwująca. - skąd się tu wziąłeś?

Im dłużej na niego patrzyłam tym bardziej było to dla mnie podejrzane. Jego wygląd tak bardzo przypominał mego brata. Wiek co prawda się różnił, ale zawsze istnieje takie coś jak kłamstwo. Wyglądał przecież na starszego. Jednakże jego zachowanie różniło się znacznie. Skłamałabym gdybym nazwała Bena kochanym. Prawda była tak, że był okropny, a ja z dnia na dzień coraz bardziej to zauważałam. Zdarzały się jednak momenty gdy wcale taki nie był. Przypominał wtedy dokładnie Benjamina. Tak samo opiekuńczy i martwiący się o mnie. Zaczynałam podejrzewać najgorsze. Czy to mógł być mój brat w żywej postaci?

 Bałem się  wyglądał jakby nie kłamał.

 Czego?  zapytałam wciąż nie odrywając od niego wzroku.

 Że ciebie gdzieś wywożą dlatego uciekłem i biegłem za wami  odparł najciszej jak mógł i zaczął spoglądać na swoje buty. Zalał się rumieńcami i nie chciał tym razem tego pokazywać.

Już chciałam mu mówić o konsekwencjach jakie go spotkają. Ale jak wypuściłam powietrze z ust to poczułam jego dłoń, która uniemożliwiła mi odezwanie się. Zaczęłam myśleć o tym, że to naprawdę on. W głowie miałam już scenariusz, że to on zaraz okaże się być mordercą. Że specjalnie mnie zwabił tu, by później gdzieś wywieźć i robić referaty o tym jaka byłam naiwna. Wtedy spełnił by się jego pierwotny cel. Przecież miał mnie z początku zabić.

Ale wtedy wyostrzył mi się słuch i zaczęłam nasłuchiwać kroków. Bał się coraz bardziej więc jego dłoń osunęła się w dół i złapała mocno materiał od kurtki. Tylko ja zachowywałam zimną krew, bo miałam ewidentnie gdzieś co się ze mną stanie. Lecz wiedziałam, że to ja potrafiłabym zapobiec kolejnym tragediom. Już mnie nawet nie obchodziło czy ten ktoś jest silniejszy ode mnie. Wiem, że mogłabym jakoś uchronić innych przed nim. Przecież posiadałam bardzo małe doświadczenie co do walki. W prawdziwym życiu może nie zdarzała się ona jakoś często. To przecież ja byłam bita, a nie biłam innych. Ale w grach było zupełnie na odwrót. Może w końcu mi się przyda ta wiedza.

Nagle spod zasłony zauważyłam cień czyjejś sylwetki. Myślałam, że to znów moje przewidzenia. Ale wtedy spojrzałam prosto w oczy młodszego. Były zwrócone ku dołowi i wyrażały ogromne przerażenie. Jego szczęka zaczęła wręcz drżeć. Czyli tym razem to wcale nie moje wymysły.

Zamilkł tak samo jak wtedy. Cień wciąż się utrzymywał, a z każdą sekundą chłopiec coraz bardziej się bał. Miałam już tego wszystkiego dość. Spojrzałam porozumiewawczo na niego. Odchyliłam zasłonę a widząc, że nikogo nie ma, przekroczyłam próg przymierzalni.

 Nie idź  złapał mocno moją dłoń powstrzymując mnie od tego. Jego oczy stały się całe zaszklone. Nie miał się czego bać, przecież nie straci kolejnej osoby.  Nie ma jeszcze policji.

 Zostań tu  odpowiedziałam ozięble.

Nie miałam odwagi by coś więcej powiedzieć czy nawet spojrzeć mu ponownie w oczy. Wyrwałam tylko swoją rękę i zaczęłam iść przed siebie jak gdyby nigdy nic. Czułam na sobie wzrok tych wszystkich ludzi próbujących się ukryć między wieszaki. Ale najbardziej był on nasilony z tyłu. Nie miał zamiaru ponownie zasłonić tej cholernej zasłony. (jakby się przyjrzeć to przypomina to scenę z mojego ulubionego anime, niepotrzebnie się wtrącam ups)

mój prześladowca | ben drownedWhere stories live. Discover now