cześć (18)

262 22 11
                                    

(#3dnizkitsu)

Siedziałam znów na swoim łóżku przykryta prawie w całości kołdrą. Patrzyłam na zakratowane okno, gdyż lepszego zajęcia na tamten moment nie posiadałam. Powiedziano mi, że zostanę oprowadzona po tym miejscu. Wolałam się chociaż tego posłuchać. Nie wiedziałam przecież które drzwi są od czego. A trzeba było przyznać, że ten szpital wyglądał na naprawdę duży. Na tyle, że mogłabym się w nim spokojnie zgubić i narobić problemów.

Usłyszałam podwójne puknięcie w uchylone drzwi. 

– Można? - chłopak nie czekał na odpowiedź i wbiegł na swoje łóżko.

– Myślałam, że łóżka mają wyglądać zawsze schludnie. Nie za dużo swobody tu jest? – zapytałam odkrywając się. 

Ten wyraźnie się skrzywił.

– To trudne pytanie – odpowiedział drapiąc się po skroni. 

– Dlaczego? – zaciekawiłam się.

– Odkąd tu trafiłaś to jest ona większa niż przedtem – uśmiechnął się nieśmiało. 

– Bo? – zirytowana ponowiłam pytanie.

– Jak wtedy wpadłem na ciebie to uciekałem przed tą – zadrżał mu głos. – lekarką, bo dostrzegła, że podsłuchuję jej rozmowę z personelem. Zauważyłem, że wszyscy się dziwnie zachowują dlatego to zrobiłem. 

– Rozmawiali o kimś nowym- ,,kimś niebezpiecznym i szczególnie chorym, że zrobił coś takiego" – zacytował widząc jak już otwierałam usta. – Teraz każdy skupiony jest na tej osobie, dlatego wydaje się, że mamy całkowitą swobodę. A gdyby tak pomyśleć to co prawda ty jesteś nowa, ale myślę, że chodziło o zupełnie kogoś innego. 

– Sądzisz, że nie jestem niebezpieczna i szczególnie chora? – wtrąciłam się.

Pokiwał potwierdzająco głową.

– Słusznie – skłamałam. 

Wiedziałam, że to o mnie była mowa. Ich słowa dotyczyły pewnie moich morderstw. Zastanawiało mnie więc ich wszystkich podejście do pacjentów. W stosunku do nich starali się być mili, a za plecami wręcz wyzywali? Chociaż czego można było się spodziewać. To przecież ludzie pracujący tu wyłącznie dla pieniędzy. Na pierwszy rzut oka zapewne było to widać. Dzisiaj odszukać lekarza, który pracuje z pasją to cud. Nie ma czemu się dziwić skoro pracując tu zarabia się pewnie dość dużą sumę. 

Dopiero po chwili zorientowałam się, że przez ten cały czas wpatrywałam się w niego. On siedząc od minuty w ciszy palił się już z zawstydzenia. Poliki przybierały coraz to intensywniejszy odcień czerwieni. Położyłam się więc i oparłam głowę o ścianę. Wzrok skierowałam na przymknięte drzwi, aby nie doszło do jeszcze bardziej dziwnej sytuacji. A mimo krótkiej znajomości już znalazło się ich wiele.

– Może powiesz mi czemu tu jesteś? Nie powinieneś mieć teraz jakiś lekcji, zajęć? – zacisnęłam usta.

– Właśnie się one odbywają. Tylko, że mi kazano ciebie oprowadzić po szpitalu i zapoznać ze wszystkim – poinformował cicho. 

– To będzie zaszczyt jeśli sam – zakryłam dłonią usta, bo przypomniałam sobie, że nie znam jego imienia. 

– Jeśli ty to zrobisz – poprawiłam się szybko wciąż nie patrząc w jego stronę.

Tym razem to ja poczułam się głupio. Cała sytuacja w jakiej się znajdowałam była kompromitująca. Żeby nie pamiętać czyjegoś imienia? Zamiast po imieniu zwracam się do niego ciągle na ,,ty". Przeklęłam pod nosem i wstałam. Czułam jego wzrok na sobie. Wiele rzeczy mógł o mnie myśleć, a ja mogłam się jedynie domyślać. Ale jak tylko to robiłam to czułam spięcie, które utrudniało mi funkcjonowanie. Przed każdym ruchem musiałam wtedy się zastanawiać, czy aby na pewno nic nie zrobiłam źle. Lecz sytuacja jeszcze bardziej komplikowała niż się mogłoby wydawać. Miałam udawać chorą. Zapoznałam się już z tym jak się wszyscy zachowują. Także musiałam powtarzać ich ruchy. Sęk w tym, że ja nawet nie próbowałam. To wychodziło samo z siebie jakbym zupełnie nie udawała. 

mój prześladowca | ben drownedWhere stories live. Discover now