nawet nic o sobie nie wiemy (20)

270 23 17
                                    

Otworzyłam oczy cała przerażona i zalana potem. Ponownie śniło mi się to samo. A ja wciąż nie pojmowałam dlaczego ten sen mnie nachodzi. Nie rozumiałam też jakie ma znaczenie i do czego nawiązuje. Zaczęłam szybko mrugać ze względu na oślepiające mnie światło. Przypomniałam sobie wszystko i zorientowałam się, gdzie tak naprawdę jestem. Podniosłam lekko głowę i spojrzałam na swoje przykute kończyny. Nie mogłam nawet nimi ruszać, bo czułam jakby krew wcale w nich nie krążyła. Gdy moja głowa upadła na poduszkę westchnęłam mocno. Czułam się naprawdę dziwnie z tym, że od razu po przybyciu zostałam zamknięta. Za zwykłą, błahą sprawę, A trzeba przyznać, że należało się jej. Nikt nie ma prawa mnie dotykać bez mojej zgody. 

Nagle drzwi się otworzyły, a w progu ustała lekarka.

– O wilku mowa – pomyślałam zaciskając dłoń na kołdrze.

Nie wyglądała na zadowoloną. Jej mina wyrażała same negatywne uczucia. Szczególnie strach, który mógł wynikać z mojego zachowania. Tyle, że w tym momencie to ja powinnam bać się jej. Nawet wszystkich pracowników tutaj. Już wiedziałam dlaczego w oczach młodszego widziałam lęk. Był wywołany tylko i wyłącznie nimi. Tylko dlaczego? Przechodził to samo? Przecież jest tu tak samo jak ja- dopiero od kilku dni. Chociaż mogło być to bardzo możliwe.

– Śpiąca królewna się obudziła? – zapytała drżącym głosem, a na koniec prychnęła. Chciała pokazać, że się wcale nie boi. Nie wychodziło jej.

– Wolę Piękną i Bestię – odparłam i zmierzyłam ją wzrokiem. – Ty byłabyś tym drugim.

Zaczęło się w niej ewidentnie gotować. Zacisnęła pięści i wzięła kilka głębokich wdechów. Zaczęłam się cieszyć na ten widok. To właśnie takie uszczęśliwiały mnie najbardziej. Czyli widok denerwującego się przeze mnie drugiego człowieka.

Po uspokojeniu emocji podeszła do mnie ostrożnie. Chwyciła za łóżko i zaczęła wyjeżdżać nim z sali. 

– Nie gryzę przecież – spojrzałam na nią kątem oka widząc jak jej ręce drżą trzymając oparcie łóżka.

– Na razie – mruknęłam do siebie pod nosem.

W odpowiedzi usłyszałam głośne przełknięcie śliny.

– Punkt 1- Nauczyć się ciszej mówić – pomyślałam zażenowana.

Zauważyłam, że wiezie mnie do mojego pokoju. W środku poczułam ogarniającą mnie radość. Nie rozumiałam więc po co to wszystko było.

– Dlaczego zostałam zamknięta tam, jak i tak podaliście mi środek usypiający? Jaki to miało cel, skoro spałam przez cały czas? – spytałam podejrzliwie.

– Taki regulamin. To dla dobra naszych pacjentów. By nie zrobili sobie krzywdy, ani otoczeniu – poinformowała z nagłym spokojem w głosie.

– A ty robiłaś wszystko by nas wyprowadzić z równowagi, dlatego podaliśmy tobie lek – powiedziała z zaciśniętymi zębami.

Wzdrygnęłam się na jej uniesiony ton. Pomimo tego, rozśmieszała mnie jej złość. Zabawne jest banie się dziecka. Raz odnosiła się z nakazanym jej spokojem, a teraz jest opryskliwa. Nie radziła sobie z tym wszystkim. Mogłam jej szczerze współczuć. Sama miałabym siebie dość. Ale nie ma czemu się dziwić. Nie mam zamiaru być miła dla tych co na to nie zasługują. 

Nie umiałam jak na to odpowiedzieć. W ostatnim zdaniu znajdowała się cała prawda Uśmiechnęłam się pod nosem zadowolona z siebie. Jednak ostatecznie wybuchłam śmiechem na przypomnienie sobie o wypluciu na lekarkę wody. Było mnie słychać na całym korytarzu. Lecz ja po prostu nigdy nie sądziłam, że będę do tego zdolna. A tym bardziej, że nie stchórzę, gdy nadarzy się taka sytuacja. 

mój prześladowca | ben drownedWhere stories live. Discover now