Rozdział 1

582 26 19
                                    

Clementine doskonale pamięta, co przeżyła od czasów wybuchu epidemii zamieniających zmarłych w chodzące, głodne potwory. Z małej, bezbronnej dziewczynki zmieniła się w dorosłą, waleczną kobietę, która zamiast bycia ochranianą, teraz sama ochrania. A z pewnością uczy się ochraniać od tych, którzy sami ją chronili, gdy była młodsza.

Tego dnia, prawie 17-letnia Clem prowadziła brudne, czerwone auto, jadąc zniszczoną, pustą drogą, zarośniętą trawą, po której czołgał się zniszczony, wychudzony trup.

Mijając go, jechała dalej, mając na głowie swoją fioletową czapkę, od której powoli zaczynała się odpruwać litera D. Po tym, gdy lata wcześniej zmieniła swoją fryzurę, zaczęła spinać swoje ciemnobrązowe włosy w jedną kitkę, po lewej stronie z tyłu głowy.

Na sobie nadal miała swoją blado żółtą bluzkę, na którą nałożyła szarą bluzę z kapturem zapiętą do połowy, a na nią dodatkowo nałożoną jasną kurtkę z jeansu.

Dziewczynka ustawiła przednie lusterko w taki sposób, by mogła widzieć kogoś, kto był częścią jej jedynej rodziny od lat. Prawie już 6-letniego chłopca imieniem Alvin Junior, będący już na tyle dużym, by wiedzieć chociaż trochę jak należy przetrwać w tym świecie.

Clem prowadziła samochód pod okiem opiekuna, Kennego. Mężczyzna siedział z przodu, na miejscu pasażera, ubrany w białą bluzkę, na którą zawsze zakładał ciemnozieloną kurtkę. Regularnie przycinał czarną, ale siwiejącą już brodę. Jego ranne przed laty oko nadal było osłonięte przez opaskę, a na głowie mężczyzny widniała jego brązowa czapka.

Mężczyzna patrzył z dumą na prowadzącą samochód Clementine, podczas gdy z tyłu auta, obok AJ'a siedział Luke. Jego wygląd nie zmienił się, z wyjątkiem tego, że zamiast brązowej bluzy, miał teraz na sobie czarną, skórzaną kurtkę, a włosy zaczynające sięgać do ramion, związywał z tyłu głowy. Jak zawsze, jego nieodłączną towarzyszką do walki była maczeta.

Zaś miał na głowie krótkie, czarne afro, ciemną skórę i brązowe oczy. Z wiekiem coraz bardziej przypominał swojego ojca i zarazem imiennika – tak jak on miał pucołowate policzki, niskie czoło, jednak nos i podbródek przypominały jego matkę.

AJ miał na sobie beżowo żółtą bluzkę z długim rękawem. Na każdym rękawie na wysokości połowy ramienia widoczne były naszyte trzy paski – ciemnobeżowy, żółty i kolejny ciemnobeżowy. Do tego chłopiec nosił beżowe spodnie i adidasy tego samego koloru.

Gdy Clementine spojrzała na niego przez przednie lusterko, zobaczyła, że chłopiec siedzi na kanapie z tyłu samochodu, znudzony bawiąc się magazynkiem ze swojego niewielkiego rewolweru.

Clementine: Co tam porabiasz, głuptasie?

Alvin Junior: Udaję, że mamy naboje.

Clementine: Więc nie udawaj. To działa mi na nerwy.

Kenny: Hej, mi to nie przeszkadza. Niech się dzieciak czymś zajmie, póki jedziemy.

Clementine: Zawsze go faworyzujesz.

Kenny: Wiesz, że tak nie jest. Dobrze jest słyszeć, że AJ ma w ręku broń. To znaczy, że wie, jak się ochraniać.

Clementine: Ale nie musi się nią bawić w aucie. Podczas gdy JA siedzę tuż PRZED NIM.

Chłopiec wyprostował się, patrząc z rozgoryczeniem na Clementine.

Alvin Junior: Mówiłem ci już, że nie podoba mi się „głuptas". Jestem na to za duży.

Clementine: Więc wydaje mi się, że już dorosłeś.

Alvin Junior: Mhm. Daj mi poprowadzić.

Inna historia Clementine i Louisa: The Walking Dead FanfictionWhere stories live. Discover now