- Cześć. - ktoś z boku się odezwał. Znałam ten głos i byłam prawie pewna, że to jakiś przyjaciel Williama.

- Hej. - kolejny znany głos.

Nie wyłapałam momentu zanim cała trójka rzuciła się na mnie i próbowała zedrzeć ze mnie ubrania. Zaczęłam krzyczeć, ale jeden z nich przyłożył mi dłoń do ust. Zaczęłam płakać. Na ziemi wylądowała moja kurtka, następnie zdjęte były moje buty. Gdy jeden z chłopaków próbował rozpiąć mój zamek od jeansów, to zaczęłam się wiercić jeszcze bardziej. Dotknęłam dłonią ziemi, po czym poczułam obok zimny przedmiot. Przesunęłam się w stronę przedmiotu, a po chwili miałam go już w dłoni. Zrobiłam zamach przed siebie, a następnie usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Zapanowała cisza. Poczułam luz, dlatego wykorzystałam to i zaczęłam się wić. Udało mi się wyrwać. Zaczęłam uciekać, ile miałam sił w nogach.

Lauren's POV:

Zaczęłam czytać kolejną kartkę, czując, że robię się już senna. Z chęcią wypiłabym sobie kawę. 

Wzrokiem powędrowałam na nagany i większość była mało ciekawa. Rozszerzyłam oczy czytając ostatnią linijkę:

"Uprawianie seksu w kaplicy więziennej z inną osadzoną"

Trafiony, zatopiony. Wiemy już z kim Dinah uprawiała seks. Teraz tylko kolejna kwestia. Dlaczego to tak ukrywa?

Najwyraźniej nie znajdę odpowiedzi na to w aktach. Schowałam więc wszystkie kartki w kopertę, a następnie włożyłam wszystko w książkę. Wsunęłam lekturę pod łóżko, po czym położyłam się i przykryłam kołdrą.


Dinah's POV:

Obudziłam się jak zawsze przed wszystkimi. Przetarłam powieki dłońmi, a następnie zsunęłam się z pryczy i zeskoczyłam na podłogę. Z szafki wyciągnęłam ubrania, płyn pod prysznic, szampon, szczoteczkę do zębów, pastę, grzebień i kosmetyki. 

Kilka minut później znajdowałam się już pod prysznicem. Zaczęłam pienić ciało pachnącym płynem, a następnie zaczęłam myć włosy. Spłukałam z siebie pianę, rozkoszując się ciepłą wodą z rana. Całość trwała maksymalnie 5 minut, po czym opuściłam kabinę.

Owinęłam się w puchaty ręcznik, a drugi owinęłam niczym turban na głowie. Podeszłam do lustra, gdzie leżała reszta moich rzeczy. Wzięłam do ręki szczoteczkę do zębów, na którą nałożyłam trochę pasty. Zaczęłam szorować moje zęby, przyglądając się mojemu odbiciu. 

Ogarnięcie mojej twarzy zabrało mi mniej więcej 15 minut. Szybko ubrałam czystą bieliznę, ubrania i buty. Czułam, że dzisiaj nadszedł ten dzień. Przeproszę ją. Tak, zrobię to. Porozmawiam z nią, powiem jej wszystko, co miałam powiedzieć jej kilka miesięcy temu. Od naszej ostatniej rozmowy minęły miesiące a może lata... Mam słabe wyczucie czasu w tym miejscu. 

Przeczesałam po raz ostatni moje gęste włosy palcami, po czym wzięłam wszystko i wyszłam z łazienki. Wróciłam do pokoju, po czym włożyłam kosmetyki i resztę do szafki. 

- Camila, wstawaj, już piąta. - szepnęłam, potrząsając delikatnie ciałem brunetki. - Woda jest gorąca. - mruknęłam, a brązowooka się odwróciła w moją stronę i uchyliła delikatnie powieki. Wyciągnęła rękę w moim kierunku i zakryła mi dłonią usta. 

- Mówisz za głośno. - stwierdziła, a ja się zaśmiałam cicho. Camila wzięła rękę z mojej twarzy, a następnie pociągnęła nosem. Wyglądała ona jak przeziębiony sześciolatek. 

- Dobra, śpij dalej. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Cabello odwróciła się do mnie plecami, mrucząc coś w odpowiedzi. Przykryłam brunetkę szczelniej kołdrą, po czym wyszłam z pokoju.

Ciekawe czy ona śpi... 

Jej pokój jest w bloku D, numer 3, jeśli dobrze pamiętam. 

Moje nogi samoistnie stawiały kroki w stronę pomieszczenia, w którym ona sypia. Gdy byłam już przed drzwiami, to nabrałam sporą dawkę powietrza w płuca. Nie jestem już pewna, czy to taki dobry pomysł. 

Przekroczyłam próg, po czy mój wzrok mimowolnie zatrzymał się na jej pryczy. Spała. Poczułam wzrok na moim ciele. Przychodzenie tu nie było dobrym pomysłem. 

- Białaska w bloku. - usłyszałam czyiś głos z boku. Spojrzałam się w tamtą stronę i zauważyłam dość szeroką kobietę z burzą loków na głowie. - Zgubiłaś się, Beyonce? - zapytała z kpiną w głosie.

Usłyszałam śmiech z innego końca pokoju. Spojrzałam się z powrotem na pryczę dziewczyny. Zauważyłam, że zaczęła się ona budzić przez śmiechy innych więźniarek. W końcu uchyliła powieki i spojrzała się na mnie. 

- Możemy porozmawiać? - zapytałam czarnoskórą, a ona się zaśmiała kpiąco.

- Teraz chcesz rozmawiać? Po miesiącach ignorowania mnie stwierdziłaś, że chcesz rozmawiać? - prychnęła, rozciągając się pod kołdrą.

- Wracaj do siebie, Beyonce. Hamilton nie ma zamiaru z tobą rozmawiać. - odezwała się z boku puszysta kobieta.

- Proszę, Mani. - powiedziałam błagalnym tonem, robiąc krok w jej kierunku. - Porozmawiajmy w cztery oczy. 

- Czemu w cztery? Boisz się, że stracisz swoją pozycję przez rozmowę z czarnuską tutaj? - fuknęła brunetka. 

- Chodź. - mruknęłam, podchodząc do jej pryczy. Złapałam ją za nadgarstek i pociągnęłam, by wstała. Ciągnęłam ją aż znalazłyśmy się daleko od pokoju.

- Czego chcesz, Hansen? - zapytała wrogo.

- Twoja przyjaciółeczka z czyjąś pomocą macza paluszkami w naszych aktach. - wyjaśniłam.

- Która?

- Jauregui.

- No i?

- Co "no i"? Może nasz romans wyjść na jaw.

Normani zaczęła się śmiać. 

- Skoro to jest powód, dlaczego się do mnie odezwałaś, to życzę ci powodzenia z tą sprawą i dalszym chronieniu rzeczy, które już nie istnieją. 

Chciała już odejść, gdy złapałam ją za rękę i przyciągnęłam do siebie.

- Ja naprawdę przepraszam, ale wtedy to było najlepsze wyjście. Wtedy były walki międzyrasowe i... - nie dane było mi dokończyć, bo brunetka mnie uciszyła, zaczynając mówić.

- Gówno prawda. Chroniłaś tylko własnego tyłka, bo nie chciałaś stracić pozycji.

- Wcale nie. Inne czarne pobiłyby cię, jakby się dowiedziały.

- To co teraz powiedziałaś jest bardzo rasistowskie, Dinah.

- Przecież powinnaś doskonale pamiętać tamte czasy.

- Pamiętam przecież. Wybrałaś popularność ode mnie. Tego na pewno tak łatwo nie zapomnę.

- Mieszasz fakty. - stwierdziłam.

- Zerwałaś ze mną po tygodniu, jak wyznałam ci uczucia.

- Bo nas przyłapali. Dostałyśmy nagany i poszłyśmy do izolatki na dwa dni. 

- I to cie skutecznie ode mnie odepchnęło. Unikałaś mnie pięć dni, a jak w końcu się do mnie odezwałaś, to powiedziałaś mi tylko, że to koniec. Złamałaś moje jebane serce, bo było ci tak wygodniej. Teraz to się serdecznie pierdol, Hansen.

- Dobra, spieprzyłam, ale chcę wszystko naprawić. Najpierw muszę tylko uciszyć Jauregui i...

- W ogóle się nie zmieniłaś. - westchnęła, po czym odepchnęła mnie. 

- Mani, ja...

Brunetka obróciła się na pięcie, po czym odeszła.

DUИGЕОИ | CamrenWhere stories live. Discover now