21

1.5K 84 32
                                    

Ociężale podniosłam się z zimnej ziemi. Przetarłam zmęczone oczy i ziewnęłam przeciągle. Delikatnie obracałam głowę dookoła siebie, aby rozejrzeć się wokoło. Po jednej stronie płynęła rzeka, a po drugiej znajdowało się parę drzew i kilka rozległych krzaków. Księżyc nadal znajdował się na horyzoncie, lecz za niedługi czas słońce powinno go zastąpić. Wszystko było dobrze, lecz niepokoił mnie fakt, że byłam całkowicie sama. Nikogo nigdzie nie widziałam, żadnego hobbita, żadnego krasnoluda, żadnego czarodzieja. Przełknęłam ślinę, czując jak mięśnie na całym ciele spinają się ze strachu. Nigdy nie lubiłam ciemności, a szczególnie, gdy nikogo obok mnie nie było lub nie miałam przy sobie żadnej pochodni. Zrobiłam kilka kroków w przód rozglądając się za jakąś drogą, którą mogłabym pójść i prawdopodobnie trafić do jakiejś osady lub miejsca, gdzie będę mogła spytać o drogę. Istniała także szansa, że uda mi się odnaleźć kompanię. W nocnej otchłani dostrzegłam polną dróżkę prowadzącą przez mały las. Nie zastanawiałam się długo i ruszyłam przed siebie. W mojej głowie rodziły się bardzo nierealne i straszne historie na temat tego co może mnie spotkać, gdy coś nagle wyskoczy z krzaków i będzie miało zamiar mnie pożreć. Starałam się nie myśleć o takich pomysłach. Zawsze w podobnych sytuacjach miałam dużą wyobraźnię, która lubiła płatać mi figle i straszyć w momentach, w których tego najbardziej nie potrzebowałam. Najlepszym sposobem okazało się zajęcie umysłu czymś innym. Do głowy wpadła mi kolejna myśl, a mianowicie zaczęłam się zastanawiać co ja robiłam w tym oto miejscu. Zaczęłam ustalać plan zdarzeń, które miały miejce przed tym zanim znalazłam się tutaj, a nie gdzie indziej.

- Hmm.. - rozmyślałam - No tak! - krzyknęłam do siebie. Często tak robiłam, gdy nad czymś intensywnie myślałam. W moim umyśle powstały te oto podpunkty: Ucieczka z królestwa Elfów, płynięcie w beczkach przez rzekę, walka z orkami, mój niefortunny wypadek, w którym okazało się, że miałam dużo szczęścia i.. tu był mały problem. Słyszałam głos, męski głos, lekko niewyraźny, lecz rozpoznałabym go nawet na końcu Śródziemia - Thorin - szepnęłam do siebie i nagle po raz kolejny rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu krasnoluda. Niestety znów poczułam zawód, gdy go nie ujrzałam. Byłam pewna, że nie wymyśliłam sobie tego. To było zbyt realne, żeby mogło być nieprawdziwe. Westchnęłam cicho zaciskając usta w wąską kreskę. Chciałam teraz być razem z nimi. W głębi duszy byłam ciekawa jak przeżyli moją stratę. Chciałam wiedzieć czy tęsknią za mną czy też może nie zwrócili na to zbyt wielkiej uwagi.

Idąc dalej usłyszałam szelest. Serce stanęło w miejscu, a po ciele przeszedł zimny pot. Z przerażenia nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Moja ręka gwałtownie powędrowała do dobrze przypiętego do pasa miecza. Wyjęłam go z dobrze zabezpieczonego miejsca. Blask księżyca odbił się o ostrze, które było bardzo zadbane i pięknie się prezentowało. Byłam gotowa na każdą ewentualność. Jeżeli to coś będzie chciało walki, dostanie ją. Oczy świdrowały przestrzeń od korony drzew, aż po samą trawę. Wtem z gęstej trawy wybiegła mała wiewiórka. Przebiegła przez dróżkę i znów zniknęła w gęstwinach. Odłożyłam broń i zaśmiałam się sama do siebie. Jak zawsze byłam przewrażliwiona. Przecież te małe, urocze stworzonko nie mogło mi zrobić krzywdy. Gdy miałam kontynuować podróż, nagle przed moim ciałem pojawił się ogromny Warg. Zwierzę pojawiło się niewiadomo skąd, a w dodatku nie było przyjaźnie nastawione. Z jego paszczy sączyła się biała piana, a z gardła wydobywało się przeraźliwe warczenie. Jego wychudzone ciało nie świadczyło niczego dobrego, lecz zwiastowało, że z chęcią by coś przekąsił. I miałam rację. Stwór rzucił się w moją stronę. Zanim jednak wbił kły w moje ciało zdążyłam po raz kolejny tej nocy wyjąć miecz i odepchnąć go lekko na bok. Ostrze rozcięlo kawałek jego suchej skóry, co jeszcze gorzej go zezłościło. Nie cofałam się, ani nie uciekałam. On prędzej czy później by mnie dopadł i pożarł. Pozostawało tylko jedno wyjście. Albo to ja zabiję jego, albo on mnie. Jedno wiedziałam na pewno.

I NEED YOU ~ [ZAKOŃCZONE] ~ [W Trakcie Popraw]Where stories live. Discover now