20

1.4K 70 29
                                    

Blask księżyca odbijał się o taflę rozległego jeziora, które otaczało miasto. W jednym z drewnianych budynków dochodziły radosne przyśpiewki i okrzyki radości. Wino lało się litrami, a jedzenia starczyłoby nawet dla całego wojska. Każdy bawił się jak mógł, korzystając z okazji. Kompania jak i mieszkańcy Miasta na Jeziorze byli już nietrzeźwi. Jednak wśród tego całego grona był ktoś komu humor nie dopisywał. Thorin nie brał udziału w biesiadzie pomimo tego, że miał co świętować. Zdobył sprzymierzeńców, którzy ugościli jego i towarzyszy oraz zaoferowali pomoc. Był im za to bardzo wdzięczny, ale nie mógł przebywać razem z nimi. Nie mógł śmiać się i żartować kiedy niedawno stracił ważną osobę. Nie potrafił nawet spojrzeć na alkohol, który nie raz przystosowano mu do ust. Miał w życiu zasady, a teraz przestrzegał je jeszcze bardziej. W szczególności przy takich zdarzeniach. Miał żal do kompanów, że choć Elin była ich przyjaciółką, to przez sam zapach wina zdążyli o niej tak szybko zapomnieć. Nie pojmował tego, ale przynajmniej sam chciał uczcić jej pamięć. Stał na jednym z balkonów i z pustką w oczach wpatrywał się w przestrzeń. Wszędzie gdzie nie spojrzał widział jej twarz, uśmiechniętą, słyszał jej głos, kojący, czuł jej obecność, tą bliskość. Zaciskał pięści coraz mocniej czując do siebie pretensje. Twierdził, że równie dobrze mógł to być on. Gdyby wiedział, że tak to się skończy poświęciłby się za nią. Uważał, że miała przed sobą całe życie, a zmarnowała je przez tą podróż. Gdyby wtedy na początku wyprawy nie uległby namowom i nie zezwoliłby jej na iście do Samotnej Góry to prawdopodobnie by żyła. Ale gdyby naprawdę by jej zabronił to nie przeżyłby tych wspaniałych chwil w jej towarzystwie. Ona była sprawczynią jego małej przemiany, pomogła mu uwierzyć, że uda im się dotrzeć do domu. Pokazała co to znaczy miłość. Dopiero teraz zauważył jaki był głupi, ponieważ nie dostrzegł tego jak bardzo go kochała. Była w stanie oddać za niego życie, zrobiłaby dla niego wszystko, a on skrzywdził jej uczucia, bo sam bał się miłości. Przez całe swoje życie twierdził, że to uczucie go osłabi. Powtarzał, że nie ma czasu na takie bzdety, ale to dlatego, bo nigdy nikogo naprawdę nie kochał. Serce pękało mu na kawałki na myśl, że miał koło siebie tak wspaniałą osobę, a teraz tak łatwo ją stracił i nigdy jej nie odzyska. Już nigdy. Całe życie był twardy, a teraz tak łatwo stał się miękki i słaby. Jego oczy zaszły łzami, które od wieków nie widziały światła dziennego.

- Elin, proszę! Wybacz mi! - mówił płaczliwym tonem - Wybacz za moją głupotę, za to, że tyle razy cię krzywdziłem. Wybacz za to, że nie potrafiłem powiedzieć ci o moich uczuciach! Tyle razy zastanawiałem się co powinienem zrobić, nie było chwili, abym o tobie nie myślał - spojrzał na wielki, jasny księżyc - Wiem, że mnie słyszysz i jedyne czego teraz pragnę to przebaczenia. Żałuję Elin, żałuję! - opadł na kolana i zakrył ręce dłońmi całkowicie się poddając.

Kilka metrów za Dębową Tarczą stał młody chłopak o czarnych włosach. Kili wyrwał się z monotonności zabawy w celu sprawdzenia jak radzi sobie jego wuj. Stojąc oparty o laskę, dzięki której mógł chodzić był bliski płaczu. Gdy tylko ujrzał jak Thorin cierpi zaczął czuć to samo. Słyszał każde jego słowo. Nie przypuszczał, że darzył dziewczynę takim wielkim uczuciem. Nikt się tego nie domyślał. Jednak mężczyzn doskonale ukrywał swoje emocje pod maską oschłego i gburowatego krasnoluda. Chłopak nie wiedział jak się zachować. Nigdy nie widział go w takim  okropnym stanie. Było to dla niego bardzo zaskakujące, że nie potrafił jej tego wyznać skoro teraz tak łatwo mu to przychodziło. Każdemu śmierć dziewczyny sprawiała przykrość, ale jego wujowi największą. Brunet chciał do niego podejść i pocieszyć, ale po raz pierwszy w życiu uznał, że lepiej będzie jeżeli on sam do wszystkiego dojdzie i pobędzie trochę w samotności. Ciężko było mu patrzeć na załamanie krasnoluda, ale uznał, że musi w końcu pogodzić się z jej stratą. Jednak młody krasnolud jeszcze nie był w stanie zrozumieć, że miłość bywa najokrutniejszym uczuciem.

°•°

Tymczasem nad brzegiem rzeki toczyła się bitwa. Walka o życie. Szum wody zakłócał spokojną ciszę. Ciemność panowała dosłownie wszędzie, przyprawiając o dreszcze. Lekki wiaterek poruszył delikatnie gałęzie drzew z których spadło kilka listków i niesionych przez wiatr opadło obok leżącego na ziemi ciała. Ten sam wiatr odgonił chmury na niebie, które na chwilę zakryły księżyc. Lecz gdy tylko odsłoniły Srebrny Glob, delikatny blask opadł na twarz postaci ujawniając wszystkie rysy twarzy. Młoda kobieta, cała mokra i wyziębiona leżała na brzegu, jakby dopiero co rzeka ją tam wyrzuciła. Powieki były przymknięte, przez co wyglądało to tak jakby była pogrążona w głębokim śnie. Jej klatka lekko unosiła się w górę i powoli opadała w dół. Spała mocno, a żaden szelest nie był w stanie jej zbudzić.

- Żałuję Elin, żałuję - cichy, niewyraźny szept rozniósł się w powietrzu, lecz w pobliżu nikogo nie było. Żadnej żywej duszy.

- Wiem, że mnie słyszysz.. - ten sam tajemniczy głos rozległ się w przestrzeni.

- Obudź się - rzekł, a powieki dziewczyny gwałtownie uniosły się w górę.

•Ważne•

Udało mi się napisać kolejną część! Juhu! I mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziękuję za tak wielką aktywność pod ostatnimi częściami i serdecznie dziękuję także za tą motywację, którą mi dajecie. Aż cieplutko się robi na serduszku :) Nie wiem czy zauważyliście, ale strasznie rozwlekam koniec tego opowiadania, lecz to dlatego, ponieważ ciężko mi jest się rozstać z tymi bohaterami, a koniec tuż tuż. Ale zanim on nastąpi to jeszcze sporo się wydarzy ;)

Jeszcze jedno: dodałam ostatnio na mój profil parę informacji o mnie, bo uznałam, że jestem już troszkę na tej stronie i przydałoby się coś napisać. Chętnych zapraszam do przeczytania, bo znajdują się tam także dodatkowe wiadomości.

Miłej nocki!

I NEED YOU ~ [ZAKOŃCZONE] ~ [W Trakcie Popraw]Where stories live. Discover now