XXIII. Sierociniec

5.7K 330 116
                                    

- Zaczynam się martwić że jednak się myliłam co do ciebie i Riddle'a. Powiedz że to nic nie znaczy. Przecież tamten gryfon, sama mówiłaś... - zaczęła blondynka kiedy tylko oddaliły się na wystarczającą odległość by nikt ich nie usłyszał.

- Zapomnij o gryfonie, jest inny niż myślałam – mruknęła Alexandra przypominając sobie nieszczęsną chwilę. Opowiedziała o tym jedynie dla Belli w dodatku pomijając role Riddle'a, Violet nic nie wiedziała o całym tym zdarzeniu.

- A Riddle? Co to było? – zapytała – Zresztą inny? Co się stało? – zasypała ją pytaniami w jednej chwili.

- Riddle nic nie znaczy, to był przypadek – powiedziała siląc się na nie wywrócenie oczami po czym zaczęła opowiadać jej historie o tym jak to Bentely okazał się inny niż myślała. Oczywiście pominęła rolę Riddle'a tak samo jak przy rozmowie z Bellą.

Następnego dnia kiedy zmierzała na śniadanie, od razu dostrzegła coś nowego. Na talerzu, przy miejscu w którym zawsze siadała pojawiło się coś nowego, karteczka. Biały złożony w kwadracik papierek który wyglądał niepozornie. Gorzej z zawartością. Od razu kiedy tylko usiadła postanowiła rozwinąć karteczkę. Znajdowało się na niej coś co ją delikatnie mówiąc, zaniepokoiło.

„Zostaw Riddle'a albo pożałujesz"

Spojrzała nerwowo na chłopaka po przeciwnej stronie stołu który podejrzliwie przyglądał sie karteczce. Odwróciła wzrok i zgniotła papier na miazgę po czym wrzuciła do torby.

Dzień minął jej w napięciu. Musiało się jej w końcu udać. Legilimencja i tak szła jej szybko co nie zmieniało faktu, że czasu pozostawało coraz mniej. Sześć dni a ona nadal nie umie wnikać do czyjegoś umysłu i tańczyć. Podczas lekcji eliksirów kiedy Slughorn co chwilę na nich spoglądał miała ochotę walnąć głową o ławkę a potem wyjść z klasy trzaskając drzwiami. Takie miała dziś samopoczucie, mimo to nie przejęła się karteczką z groźbą.

Kiedy w końcu spotkała się z Riddle'm w miejscu gdzie zwykle się widywali wyglądał tak samo jak zwykle. Kompletny brak zainteresowania. Mimo to wiedziała, że to maska a w jego głowie działo się więcej niż ktokolwiek mógłby pomyśleć.

- Mieliśmy dokończyć rozmowę – odparła na powitanie a chłopak obdarzył ją beznamiętnym spojrzeniem.

- Bez znaczenia – mruknął wstając – Udało ci się wniknąć do czyjegoś umysłu? – zapytał ponownie bezskutecznie próbując dostać się do jej głowy. Zdążył zauważyć że jej bariera jest silna na tyle, że nawet kiedy była nieświadoma było to problematyczne.

- Nawet nie próbuj – syknęła – I nie, nie udało mi się – dodała po chwili.

- Może jednak nie masz talentu – odparł unosząc brwi – Cóż, gdybyś już wcześniej się postarała to nie miałabyś takiej przemiłej sytuacji z Bentleyem – odparł jadowicie. Miał na nią sposób, wystarczyło ją sprowokować i pokona w sobie i morale i własne lęki.

- Nawet o tym nie wspominaj – syknęła z poirytowaniem

- O czym? – zapytał z ironią – O tym, że cię obroniłem? Czyżbyś wisiała mi za to przysługę? Kolejną? – wypominał jej z kpiną a głosie po czym usiadł naprzeciwko a ona patrząc mu się prosto w oczy skupiła się.

- Jesteś moim koszmarem Riddle – mruknęła jedynie po czym spróbowała po raz pierwszy tego dnia. Ponownie się jej nie udało. Miała wrażenie że legilimencja jest jak wskakiwanie z wysokości w toń czyjegoś umysłu i poszukiwanie konkretnej myśli. Za każdym razem kiedy próbowała miała wrażenie, że się dusi mimo że tak nie było.

- Żałosne – odparł rozkładając się wygodniej na fotelu. Spróbowała jeszcze kilka razy. Nie miała pojęcia ile czasu już minęło ale z każdą chwilą coraz bardziej odczuwała swoją porażkę. Kiedy zobaczyła że chłopak się niecierpliwi zrozumiała że ma niewiele czasu. Już chciał wstać jedna go zatrzymała.

- Jeszcze raz, daj mi spróbować – warknęła wkurzona porażką i częstymi komentarzami chłopaka. Jeszcze raz spojrzała mu się w oczy. Kontakt wzrokowy ułatwiał wszystko, potem mogła ćwiczyć i stopniowo się tego wyzbyć. Riddle potrafił już korzystać z legilimencji jedynie patrząc na ofiare, nie musiał gapić się idealnie w oczy co dawało nieco dyskrecji.

Spróbowała ponownie. Tym razem coś poczuła, znowu miała podobną sytuacje jak u Belli. Dostała się do jego głowy. Tym razem miała więcej czasu i zrobiła to nieco sprawniej. Minęło kilka sekund zanim zorientował się, że dziewczynie się udało. Przed oczami przeleciały jej obrazy. Jakimś cudem nie mógł jej wyprzeć ze swojego umysłu

Przed nią ukazał się sporej wielkości nieco rozpadający się budynek sierocińca, pod nim na schodach siedział chłopiec obok którego inne dzieci przechodziły szerokim łukiem. Potem obraz się zmienił i nastąpiła ciemność, ostre krzyki przerażenia dzieci. Widok Dumbledora stojącego nad łóżkiem z metalową poręczą i dziecko mówiące coś o wariatkowie. Nim się obejrzała dostrzegła że znajduje się w damskiej toalecie hogwartu a w głowie zabrzmiały jej dziwne słowa wypowiedziane nieznanym jej językiem. Kolumny z umywalkami się rozsunęły i nastała ciemność.

Opamiętała się. Spojrzała panicznie na Riddle'a który wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć. Chciała zobaczyć jego wspomnienia jednak teraz nie miała pewności co do tego czy się opłacało. Gwałtownie wstał i złapał ją za kołnierz szaty. Widziała go wkurzonego nie raz jednak teraz... nie potrafiła opisać wyrazu jego twarzy. Panika przemieszana ze wściekłością i bezradnością. Mimo to nie bała się, nie mógł nic jej zrobić.

- Koniec z legilimencją – syknął nienawistnie gwałtownie ją puszczając przez co jeszcze lekko straciła równowagę i na niego wpadła czemu towarzyszyło warknięcie chłopaka który jak najszybciej się oddalił i zniknął za drzwiami.

Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. On był taki jak ona, wychowany wśród mugoli...

Nie wiedziała jak to się stało ale jakimś cudem zaczęła mu nawet współczuć. Teraz nie dziwiła się, że oboje byli tak chłodni. W tamtym momencie uświadomiła sobie jeszcze jedną rzecz.

Są do siebie bardziej podobni niż myślała.

Wyszła z pomieszczenia i zmierzała do lochów kiedy natknęła się na coś co ją przeraziło zdecydowanie bardziej niż wspomnienia Riddle'a. Na ziemi leżała najwyraźniej spetryfikowana gryfonka z może szóstego lub siódmego roku. Przerażona zawołała na pomoc a dookoła niej zmaterializowało się tyle osób..

Profesor Dumbledore przybył jako pierwszy z nauczycieli i natychmiast zaczął odganiać uczniów. Potem zapytał się kto jako pierwszy się tu pojawił i wyszła z niewielkiego tłumu tłumacząc że tak już zastała dziewczynę i nie widziała ani nie słyszała niczego podejrzanego. Tymczasem w jej głowie wciąż brzmiał ten glos, nieco syczący a jednocześnie przerażający. Nie była w stanie rozumieć części wspomnień chłopaka, najbardziej rzucił się jej w oczy sierociniec o zniszczonych poszarzałych ścianach i inne dzieci patrzące na niego z przerażeniem w oczach.

Kiedy wróciła do pokoju wspólnego z kilkoma ślizgonami którzy również byli świadkami zdarzenia nigdzie nie zdołała dostrzec Riddle'a.

Jesteś moim koszmarem - Tom Riddle [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now