XLIV. Miłość jest dla słabych

5.4K 310 198
                                    

- Ty podstępna gadzino! – krzyknęła, kiedy odwołał zaklęcie niepozwalające jej mówić. Dosłownie była wręcz czerwona ze wściekłości, a chłopak jak zwykle był tym zupełnie nieporuszony. Miała plany co do tego przeklętego gryfona a on je pokrzyżował.

- Jedynie cię wyręczyłem – odparł ze stoickim spokojem i widać było po nim, że jest z siebie zadowolony. Nie chodziło mu o to, że gryfon do niej startował a bardziej o to, że chciał utrzeć jej nosa. Była potrzebna, Slughorn już przeprowadził z nim dwie potwornie nudne rozmowy na temat kryzysów w związku – Nie możemy tego tak dłużej ciągnąć Raintgrow – dodał po chwili a ona zastygła na moment. Czy on miał zamiar ją przeprosić?

- Co masz na myśli? – zapytała choć doskonale wiedziała o co chodzi. Chciała się jedynie po napawać jego uległością.

- To, że masz przestać udawać obrażoną dziewczynkę i wrócić do roli – powiedział z tym swoim irytującym władczym tonem. Głupia liczyła na przeprosiny. On nie wiedział pewnie nawet co to jest. Wkurzyła się jeszcze bardziej choć wiedziała, że niedługo zacząć się powinien drugi akt ich przedstawienia. Dziewczęta zauważając ich chłodne relacje ponownie zaczęły do niego lgnąć a Elle najwyraźniej ponownie poczuła nadzieje, że chłopak zacznie ją dostrzegać.

- Kpisz sobie ze mnie? – syknęła podchodząc do niego. Teraz to jej policzek drgał ze wściekłości a cała sytuacja wyglądała komicznie. To ona przypominała teraz rozwścieczonego drapieżnika a on stał nad nią z beznamiętnym wyrazem twarzy jakby go to w ogóle nie obchodziło. W dodatku górował nad nią wzrostem przez co czuła jeszcze gorsze napięcie.

- A kiedykolwiek robiłem sobie żarty? – odparł chłodno. Zaraz miała wybuchnąć, cała frustracja z tego miesiąca właśnie miała dać upust.

- Pocałowałeś mnie przy wszystkich na pokazówkę Riddle. Przekroczyłeś granice parszywy gadzie – warknęła  a krew w jej żyłach wręcz buzowała. Nie zareagował na skierowane ku niemu wyzwiska, już dawno zauważyła że chłopak pozwala jej na nieco więcej niż innym.

- Inne by nie narzekały na twoim miejscu – powiedział nadal nie wykazując żadnych szczególnych emocji. Zastanawiała się czy się na to przypadkiem nie przygotował.

- Nie jestem innymi – powiedziała to tak jakby było oczywistością, bo właściwie było.

- Dlatego jesteś mi potrzebna – mruknął w odpowiedzi po czym postanowił nieco zmienić taktykę. Oczywiście nie miał zamiaru być w tym szczery, ważne byleby ona w to uwierzyła a wiedział że chce – Alexandro, proszę – dodał zupełnie innym tonem. Zaczęła się zastanawiać, wiedział że dziewczyna chce się zgodzić i tylko udaje niezdecydowaną ale wolał o tym nie wspominać. W końcu skinęła głową na zgodę. Uznała że i tak jak na niego to spore poświęcenie.

Bez niego hogwart wydawał się po prostu inny.

Później oboje poszli na lekcje. Czuła że chłopak sobie wszystko zaplanował, bo akurat zacząć się miały eliksiry. Podczas lekcji ślizgon robił wszystko by pokazać przed nauczycielem jak zaabsorbowani są sobą. Riddle jako przykładny gentelman postanowił pokroić za nią dżdżownice do eliksiru, którym się dziś w parach zajmowali. Slughorn od razu wydawał się rozpromieniony widząc, że jego dwa pupilki znowu żyją w zgodzie. Alexandra momentalnie zapomniała o tym jak przez cały miesiąc się ignorowali. Teraz sama po części cieszyła się tym, że znowu ma go przy sobie. Przy okazji napawała się wściekłością jego cichych wielbicielek. Jeszcze bardziej cieszyło ją to, że jutro są walentynki i będzie mogła spalić w kominku pokoju wspólnego wszystkie listy miłosne, które chłopak dostanie.

Następny dzień nadszedł szybciej niż mogłaby pomyśleć. Czas spędzony na nauce zlatywał jej z prędkością światła.

Rano idąc na śniadanie zastanawiała się ile walentynek tego dnia dostanie Riddle. Sama raczej na nic nie liczyła zważając na fakt, że nikt nie chce mu podpaść. Jakże bardzo się myliła kiedy podczas śniadania nadleciały sowy.

I ona i Riddle dostali zadziwiająco dużo listów. Co prawda chłopak o wiele więcej. Ona tymczasem zobaczyła przed sobą stertę listów w czerwonych, różowych i białych kopertach. Zastanawiała się co mogło być powodem tak wielkiego odzewu płci męskiej wobec niej... Czyżby relacja z Riddle'm ją uatrakcyjniła?

Rozejrzała się po Wielkiej Sali gdzie co poniektórzy otwierali walentynki. Wszędzie czuć było las i wodę kolońską, czyżby komuś wylała się amortencja? Po ostatnich zdarzeniach szczerze znienawidziła ten eliksir choć podejrzewała, że ślizgon siedzący naprzeciw nienawidził go jeszcze bardziej. Tego dnia nie tylko oni dwoje zostali zasypani listami. Bella również dostała sporo podarunków, Violet zaledwie kilka choć każdy podejrzewał, że pochodziły one od drużyny quidditcha gdzie prawie każdy chłopak się w niej podkochiwał. Ciężko było spotkać osobę która nie dostała nic.

Tego dnia udała się do pokoju wspólnego nieco wcześniej.

Kiedy w końcu usiadła na sofie przed kominkiem, mogła zacząć przeglądać wysyłki. Znajdowały się tam jeszcze dwa pudełka czekoladek. Nie wszystkie kartki były podpisane ale znalazła się nawet kartka od Bentely'eya. Nagle kiedy inni usłyszeli o tym co łączy ją i Toma, wszyscy się nią zainteresowali.

- Stałaś się nowym celem dla tych szczurzych pomiotów – usłyszała chłodny głos Riddle'a. Nie słyszała jak wchodził, on miał w naturze poruszać się po cichu co było dość przerażające. Wyciągnął różdżkę i mruknął pod nosem incendio dzięki czemu w kominku pojawił się ogień. Później usiadł obok trzymając ogromny stos listów.

Zaczął je po kolei spalać nie zaglądając nawet do środka.

- Nie interesuje cię co jest w nich napisane? – zapytała patrząc na wysyłki które otrzymał a on pokiwał przecząco głową.

- A ty masz zamiar czytać te głupoty? – odparł unosząc brwi. Zrozumiała, że miał racje i zaczęła palić również własne listy – Dobrze, mądrzejesz. Miłość jest dla słabych, zapamiętaj– mruknął wpatrując się jak zahipnotyzowany w czerwone płonienie.

 Miłość jest dla słabych, zapamiętaj– mruknął wpatrując się jak zahipnotyzowany w czerwone płonienie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Ja przepraszam, że ostatnio tyle skip time robie. Zależy mi żeby w końcu dojść z akcją to ich szóstego roku w hogwarcie bo tam będzie się działo...

Jesteś moim koszmarem - Tom Riddle [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now