XLV. Powiedz wreszcie

5.6K 328 111
                                    

To był dziwny widok. Dwójka nastolatków siedzących na sofie w bezpiecznej odległości od siebie, którzy palą w kominku listy miłosne. W dodatku w takim momencie, tak do siebie podobni. Oboje z beznamiętnymi wyrazami twarzy i nieco podkrążonymi oczami. Koścista dziewczyna z brązowymi lokami i zielonymi oczami oraz chłopak o czarnych wręcz idealnie a nawet pedancko ułożonymi włosami i brązowymi oczyma.

Od tego momentu stali się prawdziwymi sojusznikami. Tak im się przynajmniej z początku zdawało. Bo każda rozmowa z Riddle'm była dla niej ciężka. Chłopak potrafił być zaborczy na swój wyjątkowo irytujący sposób. Kiedy się z czymś nie zgadzał albo jej czymś groził albo traktował ją jak powietrze.

Tak zleciał kolejny miesiąc.

Przez ten miesiąc Alexandra zdążyła zdać sobie sprawę z kilku rzeczy.
Po pierwsze powinna zacząć zastanawiać się nad tym, kim stanie się po ukończeniu hogwartu. Po drugie ona i Riddle dosłownie zaczęli rządzić w slytherinie. Byli na szczycie łańcucha pokarmowego w hogwarcie.

Teraz nawet Elle była jej posłuszna. Właściwie to każdy był, choć zazdrość była praktycznie wszędzie.

- Raintgrow obudź się - syknął jej do ucha nie kto inny jak sam pan i władca Riddle. Kiedy się nieco ocuciła dostrzegła, że jest to lekcja historii magii. Najwyraźniej musiała przysnąć i nie było to nic dziwnego jak na lekcje profesora Binnsa. Tam często się zasypiało, bo nauczyciel miał wyjątkowo nużący głos.

Właściwie to ten miesiąc był jednym z jej najspokojniejszych od kiedy zaczęła się tu uczyć.

Po skończonych zajęciach jak zwykle poszła do pokoju wspólnego. Miała z Tomem taki zwyczaj, że przeważnie siedzieli obok siebie w stosownej odległości i coś czytali nie irytując tym drugiej osoby. W pewnym sensie uznała, że Riddle najwyraźniej przekonał się, że dziewczyna nie marnuje tlenu wokoło niego.

Teraz po raz kolejny siedzieli i czytali. Korzyścią ich neutralnych stosunków było to, że Riddle umiał jej polecić odpowiednie księgi. Jednak i tak była zdania, że z zakazanych ksiąg hogwartu niewiele wyniesie.

Obiecała sobie, że kiedyś przejdzie się na ulice Śmiertelnego Nokturmu by kupić sobie troche bardziej przydatnych źródeł informacji. W dodatku po jednej nieudanej próbie zostania animagiem, zaczęło jej coś wychodzić. Już niedługo miała zamiar stworzyć eliksir potrzebny do tej trudnej sztuki i przez kolejne dni i tygodnie sumiennie wykonywać polecenia z poradnika dla przyszłych animagów. Riddle oczywiście o niczym nie wiedział, ale to nic nowego. Sam nie mówi jej o wszystkim.

Nadal nie powiedział jej nic o tym sposobie ma nieśmiertelność. Zainteresował ją ten temat, sama chciałaby móc żyć w nieskończoność. Wiedziała, że chłopak coś wie i tylko czeka na korzystny dla niego moment by mógł jej o tym powiedzieć. Jeśli tego w końcu nie zrobi, nie dotrzyma obietnicy a ona zamiast stać u jego boku lub krok za nim, tak jak tego pragnął. Mogłaby odwrócić się przeciw niemu.

Już wiedział, że nie należy jej lekceważyć. W dodatku mając ją przy sobie miał pewność, że zawsze ktoś go poprze.

Powoli oboje zaczynali zbierać ludzi. Alexandra wiedziała, że sekta wyznawców Toma Riddle naprawdę stała się prawdziwą sektą a ona stała  z nim na jej czele.

W tej chwili czytając księgę w końcu natrafiła na pewne ciekawe słowo. Intrygowało ją ono, ponieważ było związane z właśnie tym tematem, który ją interesował.

Księga w której owe słowo znalazła, nosiła nazwę: „Tajemnice najczarniejszej magii"

Uznała że najprawdopodobniej właśnie na to Riddle chciał ją nakierować, mimo to wciąż nie miała pewności.

Następny dzień był dniem wolnym. Miała się wybrać do Hogsmeade razem z Riddle'm choć on z początku nie wydawał się być z tego powodu zadowolony.

Po prostu miała ochotę iść z kimś, kto nie będzie jej co chwile o coś wypytywać. Właściwie to od jakiegoś czasu stała się bardziej małomówna niż wcześniej. Teraz najczęściej w ciszy zastanawiała się nad tym co inni mogli by zaplanować przeciw niej. Myślała na zaś. Przygotowywała się na najgorsze.

- Ostatnio cały czas milczysz - stwierdził, kiedy siedzieli razem w barze pod trzema miotłami.

- Powiedziała to osoba, która jest znana z tego że milczy - powiedziała nieco nieprzyjemnym jak na jego gust tonem. Miała to w zwyczaju.

- Co cię tak bardzo rozkojarza Raintgrow? - zapytał wbijając w nią swój wzrok. Wtedy na horyzoncie pojawił się nie kto inny jak Slughorn.

- Oh Tom, Alexandra! Nie wiedziałem, że was tu spotkam - odparł zadowolony z siebie ze znalazł towarzystwo.

Przyzwoitka doskonale

- Cóż to może pójdę zamówić napoje - odparł chłopak skazując ją na rozmowę z nauczycielem.

- Alexandro zastanawiałaś się może nad tym co będziesz robić po hogwarcie - zapytał z typowym dla niego zainteresowaniem siadając obok niej. Wszyscy wiedzieli, że Slughorn liczył iż ona i Riddle będą kiedyś jego bardzo wpływowymi znajomymi. Właśnie po to były cale te spotkania klubu ślimaka.

- Myślę że mam jeszcze czas by się nad tym zastanowić - odparła zauważając, że Riddle wraca z trzema napojami. Każdemu wziął po kremowym piwie. Zapomiała mu wspomnieć ze woli z imbirem ale to już nie miało znaczenia.

- Ja i Alexandra nie mamy jeszcze planów - odparł jak na zawołanie po czym posłał jej pełne uczuć spojrzenie.

- Cóż, z waszymi wynikami szybko wspięlibyście się po szczeblach kariery w ministerstwie magii - zaświergotał popijając z kufla. Alexandra miała ochotę zaśmiać się na tę myśl. Ona i Riddle w żadnym wypadku nie mieli kroczyć w stronę ministerstwa. Oboje nie tolerowali jego polityki, w szczególności jeśli chodzi o mugoli. Wręcz chcieliby je zniszczyć.

- Do tego jeszcze daleko profesorze - odpowiedział i oczywiście posłał mu swój najlepszy uśmiech. Jak zwykle musiał wdzięczyć się przed nauczycielem. Ją samą to przerażało ale przejęła te taktykę i było to wyjątkowo wygodne rozwiązanie zważając na korzyści.

Kiedy wracali Riddle zdawał się być wyjątkowo zajęty wszystkim tylko nie rozmową z nią.

- Co wiesz o horkruksach? - zapytała w końcu. On tymczasem jak na zawołanie spojrzał na nią z mieszaniną poirytowania i zdenerwowania.

- Nie tutaj Raintgrow, jeszcze usłyszą - syknął co najprawdopodobniej znaczyć miało, że to nie czas na odpowiedz.

Robili dla siebie nawzajem rzeczy które upewniały ich w zaufaniu dla drugiej osoby, mimo to w ogóle sobie nawzajem nie ufali. Była to wina ich charakterów i doświadczeń, ale to po części pomagało im się zrozumieć.

Mimo to wiedziała, że czasem musi mu zaufać. Nie był głupi.

Mogłaby powiedzieć nawet, że byl wyjątkowy i nawet ponadprzeciętnie inteligentny. On tymczasem mógłby rzec to samo o niej.

Jesteś moim koszmarem - Tom Riddle [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now