XVI. Oczekiwany list

6.3K 338 106
                                    


Minęły dwa dni od nocy spędzonej na nauce tańca u boku Riddle'a. Właściwie to niewiele zapamiętała z tej lekcji bo skupiała się bardziej na ich rozmowie niż na tym co robili. Za to czuła się tak jakby była w potrzasku. On znał jej sekret a ona znała jego. Jeśli ma jakoś sobie poradzić to musi znaleźć coś na niego.

Ten dzień zapowiadał się dobrze, nie mieli zbyt wiele pracy domowej a z Riddle'm jak zwykle udawali, że się nie znają. Jedyne co ją niepokoiło to fakt, że musi wspomnieć dla Belli o tym z kim idzie na przyjęcie u Slughorna. Najgorsze, że nie tylko ona dostała zaproszenie ale też Elle więc obie jej współlokatorki będą tam. Nie chciała by którakolwiek z nich pomyślała, że czuje coś do Riddle'a, dla niej samej byłoby to coś pogrążającego. Nie chciała należeć do stada jego wielbicielek które już teraz pewnie planowały i knuły jak sprawić, że zwróci na nie uwagę, lub chociaż wzrok. Uważała to za żałosne zresztą domyślała się że chłopak ma podobne podejście. Gdyby chociaż wiedziały jaki jest...

Właśnie zmierzały na śniadanie. Wszyscy czekali na sowy z listami i paczkami i tego dnia stało się coś na co długo czekała. Jej matka nareszcie odważyła się napisać do niej list. Podleciała do niej ogromna biała sowa z siwymi plamkami na skrzydłach, trzymając białą ozdobną kopertę zaadresowaną do niej. Serce zaczęło jej szybciej bić a ręce się trząść trzymając przesyłkę, poczuła też wtedy na sobie wzrok chłopaka po przeciwnej stronie stołu.

Otworzyła list i ujrzała wiadomość napisaną pięknym ozdobnym pismem, pierwszym które mogła uznać za ładniejsze niż te należące do Riddle'a.


Kochana Alexandro!

To ja Meryliss jak pewnie się spodziewałaś. Mamy sobie wiele do wytłumaczenia i liczę że uda nam się dojść do porozumienia. Niedługo pojawię się na przyjęciu u profesora Slughorna który napisał mi, że jesteś jedną z najlepszych uczennic. Jestem pewna że czujesz żal wobec mnie jednak chcę jedynie przekazać ci że jestem dumna. Liczę że będzie to dla nas dobry początek.

Życzę ci dalszych sukcesów i do zobaczenia na przyjęciu.


Alexandra poczuła łzę spływającą po policzku i szybko ją starła aby nikt nie zauważył. Tak na to czekała a teraz czuła że nie jest gotowa. Wyszła z pomieszczenia odpuszczając sobie śniadanie, żołądek miała zaciśnięty w supeł co nie sprzyjało objadaniu się. Była na siebie wściekła że nie potrafi utrzymać beznamiętności przy innych.

Wolała spędzić tę chwilę w samotności, uważała to z abezpieczniejsze. Usiadła pod klasą w której miała mieć za trzydzieści minut lekcje i tępo wpatrywała się w kartkę gdzie znajdował się podpis kobiety podającej się za jej matkę. Przekonana była że da rade ją od siebie odepchnąć za to, że ona odepchnęła ją ale tak bardzo pragnęła ją poznać, nie ważne co zrobiła, chciała po prostu zobaczyć jaka jest. Rozmyślenia przerwały jej czyjeś kroki, nie musiała widzieć tej osoby. Wiedziała że to Riddle, to było zbyt oczywiste. Usłyszała klaskanie dłońmi i była pewna że na jego twarzy znajduje się kpiący uśmieszek.

- Widziałem że płakałaś, domyślam się że to od mamusi – odparł jadowicie stając nad nią ze swoją kamienną twarzą.

- Daj mi spokój Riddle, jesteś nie znośny – syknęła a jej nastrój zmienił się z wściekłości w jeszcze silniejszą wściekłość. On tak na nią działał, wystarczała jedynie świadomość, że oddycha tym samym powietrzem co ona.

- Taka naiwna – wymruczał przyglądając się jej i podchodząc bliżej – Taka łatwowierna – dodał po chwili szeptem będąc tuż przed nią, zdecydowanie za blisko – Jeden ckliwy liścik i nagle wszystko rozłamuje się wpół pomiędzy jasną a tą ciemną stroną jakże żałosnych myśli a wątpliwości – Podjudzał ją dalej z wyczuwalną kpiną w głosie.

- Nie jestem naiwna – syknęła do niego mając ochotę go odepchnąć.

- Doprawdy? To dlaczego płaczesz? – odparł a ona szybko otarła łzy z czerwonych policzków – Ja ci tylko pokazuje prawdę, może kiedyś zrozumiesz – dodał z kpiną. Ona już chciała coś odpowiedzieć jednak na korytarzu pojawiła się grupka ślizgonów wracających ze śniadania. Ona i Riddle wyglądali dość... dwuznacznie. Przez chwile miała wrażenie, że on zrobił to specjalnie żeby inne dziewczyny się jej potem czepiały, jakby całe te przyjęcie mu nie wystarczało by narobić jej kłopotów.

Kiedy zaczęła się lekcja obrony przed czarną magią Riddle jak zwykle udawał idealnego ucznia. Ona tym czasem starała się na niego nie spoglądać. Zauważyła, że już nie tylko Elle ale też Malfoy i Nott ją obserwują. Riddle robił to wszystko specjalnie, wiedziała to. Chciał ją jak najgorzej urządzić a gdyby ktoś pomyślał że ona z nim... nikt by się do niej nie odzywał. Chłopcy nie chcieliby się mu "narażać" a dziewczyny z zazdrości utrudniałyby jej życie. Pokazywał jej w ten sposób, że nie ważne co by wiedziała i co chciałaby z tym zrobić to jest na przegranej pozycji. Miał racje mówiąc, że nikt nie może być krok przed nim. Wydawało się jej, że wygrywa natomiast on był już trzy lub cztery kroki do przodu. Czekał na odpowiedni moment.

Zamyśliła się tak bardzo, że kiedy profesor Shulce się do niej zwrócił pytając czy zna odpowiedz nie zareagowała. Tak jakby była w zupełnie innym świecie. Ocknęła się dopiero w chwili kiedy Violet ją szturchnęła.

- Co z tobą? – zapytała ale przerwał im nauczyciel.

- Panno Raintgrow, czy wie panienka cokolwiek na temat osłon przeciw czarnej magii? – zapytał już nieco bardziej opryskliwym tonem zirytowany tym, że dziewczyna nie słuchała. Usłyszała za sobą cichy chichot Elle i uciszającą ją Belle.

- Tak profesorze – odparła po czym zaczęła opowiadać. Pomimo że profesor z początku był wkurzony to za odpowiedź i tak zdobyła dla Slytherinu 10 punktów. Potem po lekcjach kiedy stali na korytarzu podeszła do niej Violet.

- Co jest między tobą i Riddle'm?- zapytała z zaciekawieniem spoglądając na chłopaka samotnie stojącego w oddali i czytającego jakąś księgę. Uśmiechnęła się do niej zachęcająco.

- Yyy... nienawiść – odpowiedziała zgodnie z prawdą jednak wiedziała że taka odpowiedź zdecydowanie nie wystarczy jej koleżance.

- Nie wierzę – odparła żartobliwie – Przecież widać jak na ciebie patrzy i to jak się dziś zamyśliłaś...

- Nie, stop Violet – zaprzeczyła – Nie myślałam o nim tylko o pewnym chłopaku z gryffindoru- skłamała spodziewając się wybuchu koleżanki. Tak też się stało

- Chłopaku!?- wykrzyknęła a kiedy wszyscy się spojrzeli w ich stronę to złapała ją za ramie i pociągnęła by oddalić się od reszty i porozmawiać w spokoju – Kto to? Przystojniejszy od Riddle'a? Z gryffindoru powaliło cię? – zasypała ją pytaniami a Alexandra miała ochotę jak najszybciej się ulotnić. Mimo to ufała Violet najbardziej, nawet jeśli obie od jakiegoś czasu nie były sobą.

- Brązowe włosy, wysoki, gra w qudidditcha... - zaczęła beznamiętnie rozglądając się czy nikt nie podsłuchuje.

- O boże to Bentely – wykrzyknęłani to z ekscytacji ni z zawiedzenia. Ciężko było stwierdzić ale jeśli grał w quidditcha to z pewnością się nie lubili.

Jesteś moim koszmarem - Tom Riddle [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now