Rozdział 35

20K 611 59
                                    


W końcu, nadszedł dzień ślubu  kuzynki Alana.

Stałam przed lustrem, przyglądając się sobie. Byłam ubrana w ładną fioletową sukienkę przed kolano. Moje blond włosy były spięte w rozwalonego koka. Makijaż nie był zbyt mocny, ale nawet widoczny.

- Stresujesz się?

- Nie, czemu miałabym?- zapytałam i odwróciłam się w jej stronę.

- No nie wiem. A co jeśli ciebie niezaakceptują?

- Clara, zadaj sobie lepiej pytanie, czy kiedykolwiek ktoś mnie nie polubił z osób starszych?

- No na przykład ta Pani ze sklepu.- zmarszczyłam czoło nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi.- No wiesz ta Pani, z tym dziwnym pomarańczowym kapeluszem, której weszłaś w kolejkę.

- Aa. No spieszyłam się.

- Taa  stałaś w kolejce po głupiego pączka. I nigdzie się wtedy nie spieszyłaś, bo szliśmy wtedy do parku.

- Brakowało mi cukru. Ty tego nie zrozumiesz.- powiedziałam oburzona.

- Wyglądałaś  wtedy jak wiewiórka. Twoje włosy, były strasznie roztrzepane. Dla takich chwil warto żyć.- zaśmiałam się razem z brunetką.- Dobra kopciuszku, twój książę czeka na ciebie.- powiedziała, gdy zobaczyła niebieskie-lśniące auto przed moim domem.

-  No to pa.- pożegnałam się z brunetką i wyszłam z domu. Blondyn opierał się o swój samochód. Uśmiechnął się na mój widok. 

- Wyglądasz pięknie.

- Dziękuję.

- Stresujesz się?- zapytał, gdy otworzył mi drzwi od samochodu.

- Nie. A mam się stresować?

- Nie.- zamknął drzwi. Obszedł auto i usiadł na miejscu kierowcy.

- Będzie na tym ślubie twoja cała rodzina?

- Chyba tak. Oprócz Cioci Lary i Wujka Thora i ich małych dzieci.

Dalszą drogę rozmawialiśmy o głupotach. Jechaliśmy pół godziny. Wesele odbywało się nad jeziorem w wielkim domku. Wszędzie, były przywieszone biało-różowe balony. W ogrodzie stało już kilka osób.

Ceremonia ślubna odbyła się w kościele, blondyn nie chciał wchodzić do kościoła, więc praktycznie nie widziałam nikogo.

- To co gotowa na to gówno?

- Czemu gówno? Ślub to bardzo piękna rzecz.

- Nie lubię tej całej rodziny. Wszyscy wydają się fałszywi. W sumie to sama to zauważysz, gdy tam wejdziemy. Każdy z nich będzie uśmiechnięty, teraz udają najlepszych przyjaciół. A jak coś ci  się  przytrafi to obrócą się do ciebie plecami i na dodatek zaczną obgadywać.- to co powiedział, musiało być prawdą. Zazwyczaj nie lubi mówić o swojej rodzinie, co rozumiała bo ja na przykład nie lubiłam rozmawiać o swojej przeszłości.

- Rozumiem.- w takich chwilach nie wiem czy miałam coś powiedzieć czy nie.

Spojrzał prosto w moje oczy. W jego oczach nie mogłam nic odczytać. Czy jest zły? Smutny? Tego w tej chwili nie wiedziałam. Wziął moją dłoń i pogładził ją kciukiem.

- Obiecaj, że jak tam wejdziemy nie opuścisz mnie nawet na chwile. Źle się czuję kiedy jestem sam na sam z kimkolwiek z tej rodziny.

- Obiecuję.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Wyszliśmy z auta. Chłopak podszedł do mnie i wziął mnie za rękę. Szliśmy powoli w stronę drzwi. Zauważyłam, że ludzie stąd wychodzą tylko zapalić. Gdy już weszliśmy do środka, wiele osób siedziało przy stolę. Panna Młoda zauważyła nas jako pierwsza. Wstała od stołu, chwyciła swojego męża za rękę i ruszyła w naszą stronę. Miała na sobie przepiękną białą suknie, która była bardzo długa. Za to jej mąż miał czarny garnitur.

Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz